Najnowsze wpisy, strona 17


POWROT, WPADKA, ZLOSC
Autor: postal
Tagi: warszawa  
09 września 2007, 20:41

Dwa dni w Warszawie. Szybko zleciało... Szkoda.
Bawiłem się świetnie, zrealizowałem kilka pomniejszych marzeń. Jedno duże.
Poznałem wiele wpływowych ludzi, nawiązałem interesujące kontakty, które mogą zaowocować w przyszłości, zostałem przedstawiony wielu VIP'om.
Kosztowałem podatników jakieś 400zl.

Napiłem się wódki. Źle się stało, ale nie miałem wyjścia, nie wypadało inaczej.
Żałuję, jestem na siebie zły. Uległem stereotypom, konwenansom, korzyściom jakie owa popijawa mi dała.

Muszę to odpokutować.
Zamknąć się w sobie na jakiś czas.
Zrobić unik, ukryć się przed światem, przeczekać.
Wybaczyć sobie, znaleźć uzasadnienie albo zapomnieć.

KRONIKA ODDZIALU DZIENNEGO
Autor: postal
Tagi: kronika  
07 września 2007, 21:06

ŚRODA 5 WRZEŚNIA 2007  

     Dzień zaczął się fantastycznie. Wstałem jak zawsze dopiero po trzecim dzwonku budzika, który za każdym razem opóźniałem o 10 minut. Była godzina 8:00. Całkiem zaspany, niezdolny do niczego, zawieszony między jawą a snem zalałem kawę wrzątkiem, umyłem twarz, zęby, ubrałem się i ciągle nie wiedząc jak się nazywam wyszedłem do sklepu po bułki. Kiedy wracałem zdarzył mi się wypadek, niezbicie świadczący o tym, że Bóg mnie nienawidzi.
    
Winda najpierw szarpnęła, potem zwolniła, szarpnęła jeszcze raz i zatrzymała się między piętrami. Utknąłem. Pozycja kabiny uniemożliwiała awaryjne otwarcie drzwi, zajebiście. W windzie nie ma światła, bo komuś spodobała się żarówka. Zajebiście. Przyświeciłem sobie komórką i z ocalałego kawałka naklejki (ta z kolei chyba się komuś nie spodobała) odcyfrowałem numer do pogotowia technicznego. Odebrali zgłoszenie, przyjechali całkiem szybko, bo po niecałej godzinie, podczas której zaobserwowałem, że siedzenie na podłodze ciemnej kabiny windy jest cholernie monotonne. Uruchomienie silnika zajęło im kolejne kilkanaście minut. Kiedy wreszcie byłem wolny z wrażenia zapomniałem nawet podziękować wybawcom. Wyszedłem z psem, który czekał przy drzwiach z przepełnionym pęcherzem, zjadłem pierwsze śniadanie, chwilę jeszcze posiedziałem w domu, bo jak się spóźniać to już na całego i wreszcie wyszedłem.
     Na oddziale byłem parę minut po 11-tej. Popędziłem do dyżurki pielęgniarek i czym prędzej łyknąłem piguły. Ulżyło. Zdążyłem akurat na zajęcia indywidualne. Wszyscy siedzieli zgromadzeni w sali, jak podejrzewam zażywszy lekarstwa o przepisowej porze i uczestnicząc w codziennej wizycie lekarskiej. Zebrałem baty za spóźnienie, po czym zaczął się wykład Emila, traktujący o obyczajach społecznych zwierząt. Słoni, bawołów, mangust, antylop i innych. Chyba przysnąłem. Z drzemki wyrwało mnie określenie „skrytojebca”. Z początku myślałem, że mnie obraża, ale okazało się, że to określenie samców jakiegoś zwierzęcia, którzy cichaczem zapładniają samice należące do przewodnika stada. Potem były rekordy fauny. Fascynujące, wracam do spania. Rekordy roślin. Ekstra, śpię dalej. Iza czytała newsy ze świata polityki z gazety o wysokim nakładzie, słabej wiarygodności i żałosnych wartościach merytorycznych. Seks-afery w Samoobronie. Już nic mnie nie może zaskoczyć w tej organizacji. Nic nowego.Czas wolny spędziłem dokuczając komu się dało. Nie zdążyłem się nawet rozkręcić, kiedy wybiła pora obiadu. Przed posiłkiem odebraliśmy pakiety z lekarstwami na dni wolne. Po jedzeniu zażyli popołudniowe tablety, piguły i kapsuły i rozeszli się do domów. Ja zostałem chwilę dłużej, żeby pozakładać krzesełka na stoliki w jadalni i wynieść z Damianem i Emilem stół do ping-ponga do Sali rekreacyjnej z powodu, którego nie pamiętam.
 

CZWARTEK 6 WRZEŚNIA 2007
     Dzień wycieczki. Tu muszę otwarcie przyznać, że jako kronikarz dałem plamę. Nie mogłem iść na z pewnością ekscytującą i pełną wrażeń ekspedycję, gdyż zostałem wezwany na oddział w celu przeprowadzenia na mnie eksperymentów z rakotwórczymi izotopami i substancjami mutagennymi. Żartuję, miałem mieć zwyczajne badania psychologiczne.
     W normalnych okolicznościach moją funkcję przejąłby drugi kronikarz, ale on również był tego dnia na oddziale. Przyjmijmy więc, że wycieczka się udała, było fajnie i ciekawie, wszyscy wrócili do domów cali i zdrowi.
     Nawet nie wiem, dokąd była ta wycieczka… Taki ze mnie kronikarz jak z koziej dupy trąba, taka tam dygresja.
     Dotarłem na oddział jak zawsze z niewielkim poślizgiem, tak około 9-tej, dzierżąc w dłoni próbkę moczu do analizy. Ku mojemu zdumieniu było tu jeszcze parę innych osób. Zjadłem bułki zakupione w szpitalnym sklepiku, sieknąłem kawkę i udałem się na testy. W przerwie między testami usłyszałem dziwne głosy dochodzące ze świetlicy. Po bliższym przyjrzeniu się sprawie odkryłem ze zgrozą, że to jęki torturowanych w nieludzki sposób pacjentów, lub ich śpiew, jedno z dwojga.
     Oddział opuściłem o 12-tej. Chyba jako ostatni.

NOTHING'S LEFT
Autor: postal
Tagi: nicość  
03 września 2007, 20:48

     Nie czuję smutku, nie czuję lęku, nie czuję gniewu, nie czuję radości.

Nie czuję obrzydzenia, nie czuję poczucia winy, nie czuję wstydu.

Czuję coraz mniej i coraz słabiej.

Pozytywne skutki terapii.
Leki działają.

 

     O to mi chodziło? Tego chciałem?

Nie jestem sobą. Jestem sztuczny, syntetyczny.
Napychają mi głowę pierdołami. Socjalizują, indoktrynują, systematyzują, normatywują, transformują, metamorfują, upgreadują, tuningują.

 

     POSTAL odszedł, urojenia znikły, obsesje wyblakły, natręctwa wygasły, podszepty ucichły. Dziwne natrętne myśli uległy rozproszeniu, przestały mnie nawiedzać. Świat fantazji gdzieś się zagubił, nie mogę go odnaleźć, nie mogę się w nim schować.

Jestem szary, zwyczajny, nudny nawet dla samego siebie.

 

     Dzisiaj ktoś mnie zlekceważył. Ktoś ważny, ktoś, kto wydawał mi się istotny.
Powinienem się zezłościć, nie umiem się już złościć.

Jest mi wszystko jedno. Nie wiem i olewam.

Została drzazga. Zwiększył się dystans, poczułem wrogość.

To jakaś forma kompensacyjna emocji? Pamięć.
Cienie, echa uczuć.

Dysonans poznawczy. Nie jest tak jak było w reklamie.

 

Mam ochotę cały czas spać.

„To dobrze, leki działają.”

A może już nic innego mi nie zostało…

PUSTKA
Autor: postal
Tagi: void  
02 września 2007, 22:27

     Spotkałem się ze starą znajomą. Nie widzieliśmy się równo miesiąc, ale nie o tym chciałem pisać. Było miło i sympatycznie. Cztery godziny zleciały niezauważalnie, na rozmowie i grze w bilard.  Poruszaliśmy tematy głębokie, jak i te zupełnie błahe.

     Przyznałem się przed samym sobą, że jestem cholernie samotny. Nie, nie samotny. Samotny byłbym, gdybym tę samotność odczuwał, cierpiał z tego powodu. Ja jestem pusty. Nie kocham nikogo. To, że nikt nie kocha mnie wcale mnie nie obchodzi. Wyzbyłem się złudzeń, że kocham się w przyjaciółce. „Jeśli kochasz, to cierpisz z powodu każdej sekundy, w której nie jesteście razem, a nie świadomie i z premedytacją separujesz się na czas określony, w celu nabrania dystansu. Co to za miłość bez pożądania?”.
     Wydaje mi się, że to prawda. Straszna, okrutna, brutalna, naga prawda o mnie. Nie kocham nikogo!! Nikogo nie pożądam. Może przedmioty, pieniądze...


Tak chciałbym kochać…

Nawet bez wzajemności, byle nie być pustym.

CZWARTA ITERACJA
Autor: postal
Tagi: iteracje  
01 września 2007, 22:12

„W miarę zbliżania się do krawędzi chaosu, między elementami systemu narastają konflikty. Układ wkracza w obszar niestabilny, grożący mu zagładą.”

LEGION
Autor: postal
Tagi: legion  
31 sierpnia 2007, 20:36

„Na imię mi legion, bo nas jest wielu.”

UROJENIA
Autor: postal
Tagi: urojenia  
31 sierpnia 2007, 09:09

     Zdarzyło mi się coś szczególnie niezwykłego i rozstrzygającego dla mojej psychiki, czego dzisiaj jeszcze dobrze nie rozumiem, aczkolwiek dużo o tym myślałem (…). Nagle całe otoczenie ukazało mi się jaśniejsze i ostrzejsze, jakby w innym świetle. W twarzach otaczających mnie osób spostrzegłem nagle coś dziwnie zwierzęco-ludzkiego. Wszystkie dźwięki stały się szczególnie obce, oderwane od swojej przyczyny. Rozbrzmiewała jakby drwiąca, zagrażająca wspólna mowa, której nie mogłem zrozumieć, lecz która jak gdyby taiła w sobie upiorne, wewnętrzne znaczenie. Posmutniałem, chociaż równocześnie przeniknęła mnie dziwna błogość (…). I nagle naszły mnie wizje czarno-białych obrazów; nie da się opisać, jakie bogactwo przedstawiło się mojej wyobraźni. Opuściłem szybko teatr, ponieważ muzyka i światła przeszkadzały mi i błądziłem bez celu ciemnymi ulicami, wciąż owładnięty, dosłownie zgwałcony przez ciemną siłę, która wyczarowywała przed moją duszą przedziwne zwierzęta, domy, krajobrazy, groteskowe i przerażające sytuacje.

BUFOR BEZPIECZENSTWA
Autor: postal
Tagi: dyrektywa 3.14  
30 sierpnia 2007, 11:53

Znów ogarnia mnie to okropne, budzące we mnie paniczny lęk, odczucie.

Niepokój. Niepewność. Strach przed nieznanym, przed przyszłością.

Obawa przed bliskością, przed porzuceniem.

 

Czuję, że granica bezpieczeństwa została przekroczona.

Jest za dobrze, naturalnym jest, że po dobrym okresie musi nadejść zły.

Tego się boję.

 

Nie ufam sobie, ale ufam mojemu najlepszemu przyjacielowi.

Tym razem nie popełnię już tego fatalnego błędu. Nie wcielę dyrektywy 3/14.

Nie zrobię nic.

 

ZOL panuje nad sytuacją.

Mam nadzieję.

DEGRADACJA
Autor: postal
Tagi: degradacja  
29 sierpnia 2007, 22:26

„Chory żyje śladami tego, co powstało w pierwszym okresie. Świat staje się szary i pusty. Czas rozpływa się, chory nie nudzi się ani nie spieszy, nic się nie dzieje, niczego nie oczekuje, przeszłość, przyszłość i teraźniejszość zlewają się w bezkształtną nieskończoność.”

TRZECIA ITERACJA
Autor: postal
Tagi: iteracje  
28 sierpnia 2007, 21:28

„W fazie przejściowej stopniowo rosnąca złożoność systemu zmniejsza ryzyko popadnięcia w całkowity chaos, lecz to ryzyko istnieje zawsze.”

PSYCHIATRYK - DZIEN 24
Autor: postal
Tagi: oddział zamknięty  
27 sierpnia 2007, 21:46

     Z nudów postanowiłem przejść się na wyższe piętra trochę pozwiedzać. Zacząłem od samej góry, zamkniętego oddziału nr 2.

     Zadzwoniłem dzwonkiem, po krótkiej chwili drzwi otworzyła pielęgniarka.

- Słucham?

- Czy mogę kogoś odwiedzić?

- Kogo?

- Jeszcze nie wiem.

Chwila konsternacji.

- Proszę…

     Pierwsze wrażenia były węchowe. Ludzkie siki, starzy ludzie. Całkiem słuszne, w czteroosobowych pokojach na szpitalnych łóżkach leżały staruchy. Nikogo młodego na całym pieprzonym oddziale!! Średnia wieku 60 lat. Przeszedłem się korytarzem, obadałem świetlicę, gdzie mogłem przez moment podziwiać rękodzieła pacjentów. Jakieś tam krzywe hafty przedstawiające bo ja wiem Jezusa, Maryję i takie tam. Nuda i próchnica. Wyszedłem zdegustowany.

     Zszedłem dwa piętra niżej na oddział zamknięty nr 1, ten dla cięższych przypadków. Nad drzwiami tabliczka „Zakaz wstępu dzieciom do lat 14”.

     Zadzwoniłem dzwonkiem. Odbyłem niemalże identyczną rozmowę, zostałem wpuszczony.

No tu już od wejścia ciekawie. Jakiś facet z wykrzywioną grymasem gębą wałęsa się po korytarzu pokrzykując coś bez sensu. Trafiłem do świetlicy akurat na zajęcia plastyczne. Dwóch chłopaków mniej więcej w moim wieku zbijało ramy do obrazków z drewnianych listewek. Dosiadłem się do jakiejś samotnej dziewczyny, wziąłem pędzel, zamoczyłem go w czarnej farbie i zacząłem smarować po leżącej naprzeciw mnie kartce. Zagadnęła pierwsza. Opowiadała o tym, że źle ją traktują, że przywiązują do łóżka, takie tam pierdoły. Szybko jednak mi się znudziła, bo nie była należycie świrnięta. Skończyłem pracę i spytałem.

- Co widzisz?

- Dwóch ludzi powieszonych na uschniętym drzewie…

- Nie jesteś wariatem. Widzisz dokładnie to, co widzieć powinnaś.

     Osiadłem w palarni. Przyszedł jeden z tych, co zbijali ramkę.

- Powiedz mi, co taki młody człowiek jak ty robi tutaj na oddziale?

- Pojebało mi się w bani.

- Od narkotyków?

- Tak.

- Jak ci tu jest?

- Tragedia. Otaczają mnie wariaci, jestem trzeci dzień. Wypisuję się stąd, bo stanę się taki jak oni. Nigdy się tu nie zapisuj, nigdy!

DRUGA ITERACJA
Autor: postal
Tagi: iteracje  
27 sierpnia 2007, 17:55

„Dążność do samoorganizacji prowadzi ku coraz większej złożoności, w miarę zbliżania się do krawędzi chaosu.”

FRIEND vs FOE
Autor: postal
Tagi: przyjaciel i wróg  
27 sierpnia 2007, 00:07
Mój najlepszy przyjaciel cierpi z powodu mojego najgorszego wroga.
Mój najlepszy przyjaciel ma wyrzuty sumienia, że mój najgorszy wróg cierpi przez niego.
Smucę się i cieszę jednocześnie.
Wypadkowa powinna wynosić zero, ale bardziej złości mnie cierpienie przyjaciela, niż cieszy cierpienie wroga.
A ja jestem bezsilny...
Nie mogę mu w żaden sposób pomóc.

Mój wróg nie jest wrogiem mojego przyjaciela.

Nie jest też jego przyjacielem.

PIERWSZA ITERACJA
Autor: postal
Tagi: iteracje  
26 sierpnia 2007, 16:51

„W obszarze konserwatywnym, z dala od krawędzi chaosu, poszczególne elementy jednoczą się powoli, nie tworząc jednak żadnej struktury uporządkowanej.”

I TAK WOLE ZOZOLE
Autor: postal
Tagi: menda  
25 sierpnia 2007, 22:12

     Dzisiaj się dowiedziałęm, że jestem "ludzka wsza", "menda" i "nieudacznik".
Była w złym humorze.

     Z wszą i mendą się zgodzę, ale żeby od razu nieudacznik? Chyba nie ja jeden nie potrafię sobie uprać skarpetek, uprasować koszuli i zrobić śniadania..

     Zrewanżowałem się stwierdzeniem, że "jest ciekawa jak moja kupa w klozecie" i "jak próbka moczu, którą zanoszę do analizy". Chyba tylko ona potrafi znaleźć pozytywne aspekty w tych inwektywach.

Właśnie za to ją uwielbiam.

PSYCHIATRYK - DZIEN 21
Autor: postal
Tagi: psycholog  
24 sierpnia 2007, 19:30

Było to 22-go sierpnia, czyli przedwczoraj. 65 milionów lat po wyginięciu dinozaurów, licząc od zeszłego czwartku.

 

     Nie wyspałem się należycie, nie miałem czasu na poranną kawę, więc ległem na oddziale i już odpływałem w krainę snów, kiedy do „sali rekreacyjnej” (powinna się raczej nazywać „kostnica”, albo „przechowalnia zwłok”) weszła pielęgniarka i bezczelnie przerwała moją siestę mówiąc, że ktoś tam chce ze mną rozmawiać. Zwlekłem się z wyrka i poszedłem za nią. W jadalni siedziała przy stolika młoda dziewczyna w białym kitlu. Od wczoraj zachodziłem w głowę co ona za jedna. Wreszcie się dowiedziałem, że to nowa pani psycholog. Świeżo upieczona absolwentka psychologii.

     Dwie i pół godziny opowiadałem jej o sobie. Dwie i pół godziny zadawala dziwne pytania odnośnie mnie, począwszy od okresu płodowego, poprzez poród, przedszkole, szkołę podstawową, średnią, studia, aż to dnia dzisiejszego. Muszę przyznać, że zrobiła to mistrzowsko. Niektóre z pytań były gotowymi odpowiedziami, których szukałem w sobie.

     Dużo się dowiedziałem na swój temat. Teraz jej ruch. Zgadnij kotku, co mam w środku. Interpretacji mogę się spodziewać w przyszłym tygodniu. Musi się z tym zmierzyć żrąc pączki i siorbiąc kawę rozpuszczalną…

A JA WOLE ZOZOLE!!!
Autor: postal
Tagi: zozol  
22 sierpnia 2007, 16:55


     W hołdzie tej jednej, jedynej, najwspanialszej istocie ludzkiej, jaka stąpa po Ziemi, dając radość, miłość, spokój i dobroć wszystkim, którzy mają dostatecznie wiele szczęścia, żeby ją poznać.

     Gdyby nie Ty pewnie już bym nie żył, albo był w ostatnim etapie agonii, degradacji, tak jak wielu mi podobnych. Ty złapałaś moją rękę, kiedy głowa była już pod wodą i wyciągnęłaś na powierzchnię.

     Znosiłaś dzielnie moje wybuchy, moje afekty i urojenia, psychozy i stagnacje. Dałaś mi drugą szansę, kiedy autentycznie, co sam przyznaję, przegiąłem. Wybaczyłaś, puściłaś w niepamięć coś, czego nikt by nie zdołał darować.


Dla cukierka, który osładza mi absolutną rzeczywistość.

Dla tej, która zawsze wie co dla mnie dobre, chociaż nigdy jej nie wierzę, zanim nie usłyszę tego samego od psychiatry.

Dla tej, która wie jak ze mną rozmawiać, żeby nigdy mnie nie zdenerwować.

Dla tej, która umie mnie rozweselić, odprężyć i zrelaksować.

Dla tej, która potrafi obłaskawić POSTALA.

Dla tej, której POSTAL nigdy świadomie by nie skrzywdził.

Dla tej, której imię nasuwa mi się samo, gdy ktoś zapyta o najbliższą mi osobę.

 

Dla  A. B.

Paweł aka POSTAL

POSTAL
Autor: postal
Tagi: go postal  
21 sierpnia 2007, 14:25


Witaj w domu POSTAL.
Brakowało mi ciebie.

Obronisz mnie przed samym sobą?

DEUS EX MACHINA
Autor: postal
Tagi: ratunek z nikąd  
20 sierpnia 2007, 21:40

     Zupełnie nieoczekiwany telefon wszystko odmienił. Dostałem cel, motywację i kopa na rozpęd. Wracam do rzeczywistości absolutnej. Wątpliwości zniknęły.

OUT OF ORDER
Autor: postal
Tagi: niesprawny  
20 sierpnia 2007, 00:58


"Żaden żywy organizm nie może istnieć zbyt długo w warunkach absolutniej rzeczywistości, nie popadając w szaleństwo, nawet skowronki i pasikoniki mają jakieś sny."


"Chodź gówniarzu, chodź i zażyj swoje lekarstwo"