Jedna z wielu restauracji McDonald’s.
Nic nie robi lepiej zmęczonemu życiem człowiekowi niż duże, powiększone, w zestawie, z colą. Zamówiłem, siadłem, przyniosłem sobie gazetę z uchwytu i zacząłem konsumpcję.
- Przepraszam, czy to pański rower?
Nie chce mi się odrywać oczu od lektury, ale czuję jak ktoś poci się nad moją głową.
- Ta.
- Przepraszam, ale nie może tu stać, to sala jadalna, na dworze jest stojak. Przepraszam.
- Nnie zwą kompabywilnee ss habulcem tatccowym...
Moją mowę zniekształca przeżuwany kawałek krowy zmielonej z kopytami i sierścią.
- Przykro mi, ale nie może tu stać...
Z ciekawości spojrzałem w stronę mojej rozmówczyni. Co prawda miała przepisowy uśmiech, ale stanowczo za bardzo pociła się w moją stronę.
- Buty też mam zdjąć? Mam tu psie gówno. O tu...
- Przepraszam, nie może tu zostać.
Gdzie ją tego nauczyli. Niby jest uprzejma, wręcz miła, ale tak stać i pocić się nad jedzącym człowiekiem jest poniżej pasa.
- Mogę dokończyć?
- Tak mi przykro...
Próbowałem być dzielny, ale po minucie pojawiły się problemy z przełykaniem. Czułem jej potliwą obecność. Oczyma wyobraźni widziałem jak pot skapuje jej z czoła na moje plecy, włosy, frytki...
- A poszla mi stąd!!
- Najmocniej przepraszam....
Pokonany przez hostessę z okienka McDrive...