Archiwum sierpień 2005


HELLP ME
Autor: postal
31 sierpnia 2005, 19:11

Teraz jestem tego pewien.
Bóg nienawidzi nas wszystkich.
A mnie w szczególności....

Oto zesłał na mnie plagę.
Plagę straszliwą i okrutna.
Tak potworną, że nie sposób o tym mówić...

Obudziłem sie rano potwornie oszpecony, z bólem targającym mym wątłym ciałem. Lewe oko zamieniło się w ropiejącego karczocha.
A wszystkiemu winny "jęczmień"

To koniec...

MSPO I SNIERZNIK
Autor: postal
30 sierpnia 2005, 20:14

Dzisiaj dla odmiany jestem szczęśliwy.
Tak, szczęśliwy...

Pięć godzin na MSPO.
M4, AK-100, MP-7, WKM.
Trzy siniaki na rzebrach...

Przez 3 minuty byłem na prawdziwej wojnie.
Przez trzy minuty byłem operatorem WKM'u kładąc radosny ogień zaporowy.
Ta-ta-ta-ta-ta-ta-ta!!

Dlaczego nie moge mieć takiego czegoś w domu?
Świat jest zły...

KONIEC MARZEN O NORMALNOSCI
Autor: postal
25 sierpnia 2005, 20:46

Coś się kończy, coś się zaczyna.

     Po sutym obiedzie zapadłem w sen. Sen był niespokojny, nieprzyjemny, mokry i zimny jak wnętrzności trupa. Obudziłem się późnym wieczorem, spocony i zmarznięty.
Coś się skończyło...
     Gdzie się podziało to całe zadowolenie, które nagromadziłem przez parszywe wakacje? Gdzie ten optymizm, wola życia?
Coś się zaczyna...
     Znów wypełnia mnie gniew. Nienawiść do wszystkiego co żyje, wszystkiego co oddycha, wszystkiego co rośnie.
     Konfrontacja z nowym mną boli. Postal jest silniejszy niż zwykle. Jedyny imperator, władca porcji lodów. Nie chce z nim walczyć, boję się go.
Mówi „zabij się, ja przywrócę ci życie”.
Pawła już tu nie ma....
     Nie podchodźcie do mnie, nie dotykajcie mnie, nie mówcie do mnie, nie patrzcie w moja stronę, nie wchodźcie mi w drogę.
Ja nie mam przyjaciół. Jak ja was nienawidze...

McDRIVE
Autor: postal
18 sierpnia 2005, 21:36

     Jedna z wielu restauracji McDonald’s.

     Nic nie robi lepiej zmęczonemu życiem człowiekowi niż duże, powiększone, w zestawie, z colą. Zamówiłem, siadłem, przyniosłem sobie gazetę z uchwytu i zacząłem konsumpcję.
- Przepraszam, czy to pański rower?
     Nie chce mi się odrywać oczu od lektury, ale czuję jak ktoś poci się nad moją głową.
- Ta.
- Przepraszam, ale nie może tu stać, to sala jadalna, na dworze jest stojak. Przepraszam.
- Nnie zwą kompabywilnee ss habulcem tatccowym...
     Moją mowę zniekształca przeżuwany kawałek krowy zmielonej z kopytami i sierścią.
- Przykro mi, ale nie może tu stać...
     Z ciekawości spojrzałem w stronę mojej rozmówczyni. Co prawda miała przepisowy uśmiech, ale stanowczo za bardzo pociła się w moją stronę.
- Buty też mam zdjąć? Mam tu psie gówno. O tu...
- Przepraszam, nie może tu zostać.
     Gdzie ją tego nauczyli. Niby jest uprzejma, wręcz miła, ale tak stać i pocić się nad jedzącym człowiekiem jest poniżej pasa.
- Mogę dokończyć?
- Tak mi przykro...
     Próbowałem być dzielny, ale po minucie pojawiły się problemy z przełykaniem. Czułem jej potliwą obecność. Oczyma wyobraźni widziałem jak pot skapuje jej z czoła na moje plecy, włosy, frytki...
- A poszla mi stąd!!
- Najmocniej przepraszam....

Pokonany przez hostessę z okienka McDrive...

DEATH
Autor: postal
15 sierpnia 2005, 16:16

„Śmierć rozpostarła skrzydła, obnażając chude ramiona. Uniosła wysoko kosę i rozpoczęła żniwa.”

I'M GOING HOME
Autor: postal
12 sierpnia 2005, 16:48

HARVESTER
Autor: postal
08 sierpnia 2005, 15:25

"A za mną wysiadla śmierć na karym koniu z zapadniętymi bokami."

WHY
Autor: postal
05 sierpnia 2005, 17:22

Dlatego, że oczekiwano ode mnie więcej niż, dać mogłem.
Dlatego, że nie wiedziałem co robić ze swoim czasem.
Dlatego, że nie chciałem robić jutro tego samego co robiłem dzisiaj.
Dlatego, że kłamanie sprawiało mi radość.
Dlatego, że ludzie mi przeszkadzali.
Dlatego, że nie mogłem ich wszystkich pozabijać.
Dlatego, że świat nie był taki, jakim by mi odpowiadał.
Dlatego, że nie mogłem zmusić go, żeby był.
Dlatego, że nie byłem bogaty.
Dlatego, że słońce brzydko świeciło.
Dlatego, że mi się nudziło.
Dlatego, że mi się znudziło.
Dlatego, że wszystko widziałem.
Dlatego, że poziomy się skończyły.
Dlatego, że tak chciałem.
Dlatego, że ćpałem.

BEGINNING
Autor: postal
04 sierpnia 2005, 20:36

PONIEDZIAŁEK 14:50

     Niemiłosierny żar leje się z wrześniowego nieba. Jest chyba z 30 stopni, skórzana sportowa torba którą niosę staje się coraz cięższa. Uchwyt wyślizguje się z dłoni. Torba z hukiem upada na podłogę autobusu miejskiego linii 35. Zamek nie wytrzymuje naprężenia, ze środka wypada mały toporek, maczeta przebija materiał, ostrze wystaje dobre 15 centymetrów. Kopniakiem wrzucam go z powrotem, uśmiecham się niewinnie. Ludzie stają się niespokojni, wymieniają spojrzenia, szepczą między sobą, odsuwają się ode mnie. Więcej powietrza, więcej przestrzeni. Jeszcze 3 przystanki.
Przedostatnia kapsułka α-metylofenyloetyloaminy. Nieprzyjemny skurcz w mięśniach szyi.
Czas wysiadać.

RAW MEAT
Autor: postal
01 sierpnia 2005, 12:53

- Ratujcie go! Nie pozwólcie mu umrzeć!
- Droga pani, nie ma tu czego ratować. Mogła nam pani zaoszczędzić fatygi i od razu zamówić karawan.
- Czas zgonu 13:30. Co wpisać w rubryce „przyczyna zgonu”? Roztrzaskanie puszki mózgowej, krwotok wewnętrzny, czy uszkodzenie wszystkich ważnych dla życia organów?
- Do wora z nim, zgłodniałem od tego widoku... Patrzcie, to wygląda jak spaghetti. A to jak kotlet wołowy.

- Proszę usunąć pojazd z drogi, policja zaraz przyjedzie. Ostrożnie z tym ciałem! Że w worku to nie znaczy, że można nim rzucać! 23 lata... Ciekawe dlaczego to zrobil...