Nie ma wartości moralnych, wszystko jest względne, moje wyobcowanie jest w porządku, mój wewnętrzny chłód jest w porządku, wszystko, co sprawia mi przyjemność jest w porządku.
Ludzie nie są ważni. Ludzie się nie liczą. Tylko rzeczy są ważne. Pieniądze są ważne, alkohol jest ważny, mój sprzęt grający jest ważny, wszystko, co sprawia mi przyjemność jest ważne, ale je sam nie jestem ważny. Bomby atomowe są ważne, gdyż któregoś dnia zniszczą te wszystkie miłe rzeczy, a nie dlatego, że zniszczą ludzi… Ostatecznie ludzie są niczym, tylko zwierzętami, które zanieczyszczają i niszczą świat.
Gdy następnym razem zobaczysz gdzieś grupkę ludzi stojących wokół Porsche i podziwiających ten samochód, przyjrzyj się dokładnie ich twarzom, a przekonasz się, że bardziej obchodzi ich ten samochód, niż oni siebie nawzajem.
Nie podziwiają technicznego mistrzostwa, nie myślą o tych, którzy wyprodukowali ten samochód. Tak, jakby Porsche było organiczne, jakby gdzieś samo wyrosło, albo samo się zrobiło.
Podziwiają je dla niego samego, nie za to, co symbolizuje w sensie doskonałości technicznej i rzemiosła. Samochód jest bardziej żywy niż oni. Czerpią z niego energię, z tego pięknego kształtu i linii, z dreszczu, jaki daje im wyobrażenie sobie jego mocy w ich dłoniach, więc wóz staje się bardziej rzeczywisty i o wiele ważniejszy, niż którykolwiek z podziwiających go ludzi.