Archiwum listopad 2006


NA WOZIE
Autor: postal
27 listopada 2006, 21:02

Z jedną się pogodziłem, drugiej nienawidzę.
To dobrze, wszystko jest teraz dużo prostsze.

Praca. Byle do wypłaty.
To fajnie nie odczuwać smutku.
Pernasina sprawia, że odczuwam tylko złość i przyjemność. Po co komu lęk i  smutek?

Byle do pierwszego.

POD WOZEM
Autor: postal
26 listopada 2006, 01:17

Upadam ponownie.
Nie mam już ani jednej dziewczyny, tylko kochankę, alę ją też pierdolę, nie dosłownie, to tylko taka metafora.
POSTAL miał rację, wszyscy ludzie to skurwysyny, zwłaszcza samice homo sapiens.

Upadam, tym razem jednak osiądę na dnie, nie mam zamiaru pogrążać się w mule.
Zostaje mi praca, praca też może dawać satysfakcję. Szkołę pies jebał.

Zobaczymy co będzie dalej. Oby do wypłaty.
Pustkę w życiu wypełnią mi gry, zawsze tak było i tak pozostanie.
Amen.

CHIMERA
Autor: postal
21 listopada 2006, 19:54

Poznaliście mnie 3 lata temu. Przez ten czas byliście biernymi świadkami moich wzlotów i upadków. Mogliście śledzić procesy zachodzące w mojej sferze emocjonalnej, mogliście pisać prace magisterskie i doktoraty o nieuchronnym upadku człowieka kryjącego się za pseudonimem Postal.
I tu szok, całkowite zaskoczenie, niemożliwy zwrot akcji.
Postal znormalniał. Naprawił się. Uspołecznił. Nauczył się żyć wśród przedstawicieli swojego gatunku, tworzyć względnie trwałe relacje.
Chociaż nadal jest nieprzewidywalny, łatwo wpada w gniew, często się unosi, jest impulsywny, ba czasem niebezpieczny, został przyjęty do pracy na kierowniczym stanowisku w największym detalicznym sklepie z książkami, prasą i artykułami papierniczymi w Polsce, znalazł sobie 2 dziewczyny i kochankę, kontynuuje naukę, mimo, że uczelnia postawiła na nim krzyżyk, rzadko sięga po używki, wychodzi z domu, zrezygnował ze świata MMORPG’ów.
Dojrzał? Dorósł do swojej narzuconej kulturowo roli? Czy po prostu neuroleptyki (Prozac jest do dupy), które przepisuje mu doktor dają mu haj z jakim nawet psychostymulatory nie mogą się równać?
Ja tego nie wiem, może wiecie to wy.
Pytanie zostanie, nie znam odpowiedzi na nie.

PROZA(C)
Autor: postal
14 listopada 2006, 21:39

     Drzwi do komnaty audiencyjnej otwarły się z łoskotem na oścież, łamiąc zawiasy i zrywając królewskie ornamenty ze ściany. Do środka wpadł osmalony człowiek o aparycji prostego chłopa, otoczony kordonem ciężkozbrojnych, którzy to nieprzywykli do technologii i etykiety wyłamali drzwi miast mocować się z klamkami. Królewscy halabardnicy stali z rozdziawionymi gębami, nie wiedząc co począć.
- Panie, Panie mój Miłościwy! – Wycharczał wieśniak i padł martwy.
- Cóż się wydarzyło w królestwie moim, że w tak rażący sposób poniechano ceremonii audiencyjnej? Pytam się ja! Co? Mówże chłopie!
- Panie, biedaczysko wyzionął ducha… Pewno ze zgryzoty wielkiej, której prosty umysł pojąć nie zdołał. – Rzekł zafrasowanym głosem oficer nie podnosząc się z kolan, ni odrywając oczu od podłogi.
- Może wy bardziej oświeceni przedłożycie mi ów problem nie zaśmiecając kretońskiej mozaiki swoim truchłem? Cóż się takiego stać mogło, że trza było drzwi dreceńskie wywalać z framug? Robione na moje zamówienie przez rzemieślnika, któremu kazałem dłonie obciąć i oczy wyłupić, coby piękniejszych nigdy nie stworzył, płacąc mu uprzednio horrendalną sumę w złocie!
- Jaśnie Oświecony Królu, Władco Północy, Ten Który Zjednoczył Ludy Pod…
- Do rzeczy! Nie silcie się teraz na konwenanse, nic drzwi mi nie przywróci. – Jęknął boleśnie król.
- Nad jedną z wschodnich wiosek niebo się otwarło! – Oznajmił z nabożnym lękiem zbrojny.
- I cóż z tego?? Cóż z tego ja się pytam!
- Niebo się otwarło i wyrzygało straszliwe okropności, wieś utracona, dziura w ziemi się po chałupach i zagrodach ostała.
- Wieśniacy?
- Szczęśliwie większość poza starcami, niedołęgami i dzieciarnią w polu byli, jednego przywlekliśmy, ale skonał nie zaznając ukojenia.
- Nie dobrze, odbudować trza będzie… - Mruknął władca powstając z rzeźbionego cudnie tronu, chyba także dreceńskiej roboty Żołnierze spojrzeli po sobie skonfundowani, ale nie śmieli nic wtrącić, coby władcy z zamyślenia nie wyrwać. – A okropności, o których mi tu prawdzie, widział je który? Co one za jedne?
- Nie widzieliśmy Miłościwy Panie, zanim ów parobek do nas przybył zapadły się w ziemię chyba, bo na miejscu nic nie zastaliśmy poza rzeczoną dziurą w ziemi i motłochem przerażonym, zebranym nad krawędzią.
- Nic to. Nakazuję obsadzić teren wokół wojskiem, wieśniaków wyrżnąć, bo mogą zarazę jakąś roznieść. Przypadek taki jak wół w kronikach stoi, mój pradziad z podobnym zjawiskiem musiał wojować… Taak… - Rozkazał król zacierając ręce. Zadowolony chyba, że udało mu się problem ocalałych wieśniaków rozwikłać.