Archiwum marzec 2009


COCA
Autor: postal
Tagi: kokaina  
20 marca 2009, 20:12

Wczoraj nic nie napisałem, bo się schlałem.

 

- Już nigdy tego nie wezmę!

- To gówno Piotrek.

- W ciągu miesiąca przećpałem samochód, wiesz?

- Wiem. Napijmy się. Zdrowie.

 

Gosia coś do mnie czuje. Pięknie.

Próbowałem ją spławić. Specjalnie ją obraziłem, chciałem ochronić ją przede mną.

 

Chciałem ochronić siebie przed sobą samym…

 

Pomimo to wyciągnęła do mnie rękę.

Ja czuję coś do Gosi. Pięknie.

Jak pozbyć się kogoś ze swojej głowy? Wpuścić tam kogoś innego.

 

Jutro jadę odwiedzić chrześnicę. Ma urodziny.

Nie byłem u niej 3 lata…

Nie nadaję się na to stanowisko. Zapytany odmówiłem, zasłaniałem się brakiem bierzmowania. Wrobili mnie w to, ja się nie prosiłem!!

Nawet czarni biorą w łapę.

 

Wrócę w niedzielę. Następnego dnia…

Wraz ze mną jedzie solidny zapas Relanium.

PSYCHOLĘKI
Autor: postal
Tagi: psycholęki  
18 marca 2009, 21:16

Dziś nie zdarzyło się nic szczególnego.

No może poza tym, że pierwszy raz od miesięcy miałem stany lękowe.

 

Na szczęście miałem pod ręką Relanium.

Kiedy zaczęło działać nawet przyjemnie siedziało mi się w szkole na zajęciach (a już miałem się wrócić do domu sądząc, że wziąłem za mało).

 

Po powrocie do domu wypiłem 2 piwa i jestem w doskonałym, perfekcyjnym, krystalicznie czystym stanie zchilloutowania.

 

Helo Dali.

RETROSPEKCJA
Autor: postal
Tagi: retrospekcja  
17 marca 2009, 01:20

Introspekcja zakończyła się retrospekcją (z wszystkim, co z tym związane).

 

Niepowodzenie. Mówię sobie, że to ostatni raz.

Zobaczymy.

 

Dowiedziałem się, że zaatakowałem więcej osób.

Słowa rzucane, jak noże (ostre, dobrane i wyważone na miarę, skalibrowane do ofiary) poszybowały w wielu kierunkach.

 

Dlaczego?

Nie wiem.

Naprawdę nie wiem!

 

Nie pamiętam!

CIOS, KTÓREGO NIE ZADAŁEM.
Autor: postal
Tagi: od początku  
16 marca 2009, 19:00

Przedwczoraj (a może było to wczoraj, nie jestem pewien, czas rozciągnął się, zniekształcił, wygiął do wewnątrz, zawirował i spiralą pomknął w dół) zrobiłem coś, czym sam siebie zadziwiłem. Nie, zadziwiłem to niewłaściwe słowo., ja sobą wstrząsnąłem.

 

Nie wiedziałem, że jestem do tego zdolny. Nie spodziewałem się tego.

Cios padł nagle, z zaskoczenia, wymierzony był w odwrócone do mnie plecy. Jadowy kolec pomknął prosto w kierunku serca.

 

Ja go nie zadałem. Nie miałem powodów, zamiaru, nie chciałem tego.

 

Może chciałem, może przez chwilę pomyślałem o tym, ale nie zamierzałem powiedzieć na głos. Coś powiedziało za mnie. Coś z wnętrza mnie, ale przecież nie ja.

 

Jakbym był 2 osobami…

To już nie dezintegracja osobowości. To zalatuje mi schizofrenią. Cuchnie jak przepalone obwody elektryczne.

 

Wpadłem w gniew?
Ludzie w złości mówią straszne rzeczy. Potem żałują.

 

Ja żałuję.

Bardzo żałuję. Mam wyrzuty sumienia, jak nigdy przedtem, jestem zły na siebie samego, gardzę sobą.

To niewybaczalne. Nie sądziłem, że mógłbym coś takiego powiedzieć najgorszemu wrogowi. Powiedziałem osobie niewinnej. Dopiero, co odzyskującej do mnie zaufanie.

 

Dlaczego? Nie wiem.

Nie miałem powodu.

 

Wpadłem w gniew?

 

„Blackout”, czarna dziura w pamięci, luka w życiorysie.

Poszedłem spać, zwyczajnie o tym zapomniałem. Źrenice zamieniły mi się w pięciozłotówki, kiedy następnego dnia, późnym popołudniem zajrzałem do folderu „Wiadomości wysłane” na pewnym bardzo popularnym portalu społecznościowym.

 

„Co to kurwa jest?? Skąd to się wzięło do diabła??”

Tłukło mi się w głowie w rytm oszalałych uderzeń serca. Dłonie zaczęły drżeć i to wcale nie z powodu głodu alkoholowego (a może?).

 

Zespół Korsakowa?

Wpadłem w gniew?

 

„Każdy krok z nim to zasadzka, może ugryźć Cię z znienacka. Może w łeb Ci dać zza płota, skorpion wielka to zgryzota”

 

Boję się. Boję się siebie.

Boję się tego, co mogę powiedzieć, tego co mogę zrobić.

Do czego mogę się posunąć?

 

Straciłem do siebie resztkę zaufania.

Straciłem resztkę szacunku do własnej osoby.

 

Nie pozostaje mi nic innego, jak odejść, schować się, ukryć w cieniu. Poczekać.

Ale nie będę czekał bezczynnie.

 

Zrobię sobie remont na strukturze mego DNA.

ZDZIRY
Autor: postal
Tagi: kurewska mentalność  
15 marca 2009, 16:05

„Wszystkie kobiety to kurwy, za wyjątkiem naszych matek.”

 

     Od pięt, aż po cebulki ściętych na 1mm włosów przechodzą mnie dreszcze obrzydzenia, kiedy widzę, jak oni się całują.

To takie niehigieniczne, wstrętne i obleśne.

     To mi się w głowie nie mieści. Całować dziewczynę, która jeszcze tydzień temu była z innym. To tak jakby osobiście robić mu laskę. Brrr.

Biedny Tomek. Wymienia płyny ustrojowe z połową województwa świętokrzyskiego i jeszcze cię cieszy.
Łukasz, ostrowiecki Casanova, żigolak z Bożej łaski. Ile on dziewczyn przełożył, wie tylko Wszechmogący, bo on raczej statystyk nie prowadzi, więc sam nie wie.

Przełożył Agnieszkę, przeplatając, żeby mu się nie sprzykrzyło kilkoma innymi. Dzisiaj z nią, jutro z inną, pojutrze znowu z nią, a popojutrze z jeszcze inną.

 

     Ułożyłem sobie teorie spiskową. Chyba powinienem iść na jakąś terapię i to leczyć, bo to dobre nie jest, ale…

Dziewczyna przespała się z chłopakiem, który wcześniej spał z trzema, które to trzy dzielił z dziewięcioma, którzy wcześniej zaliczyli po 3, co daje już 27 i tak dalej i tak dalej.

Morał jest taki, że każdy spał z każdym. Podążając dalej za tym tokiem rozumowania każdy ma HIV, HCV i HPV, nie mówiąc już o wszystkich możliwych chorobach wenerycznych, we wszystkich możliwych typach, szczepach, krzyżówkach i mutacjach.

Całując dziewczynę całujesz całą lokalną męską populację i po trochu w każdym mieście.

Globalizacja…

 

     Mam 26 lat, zakochałem się raz w życiu i mi wystarczy (do tego jestem prawiczkiem, ha! I spróbuj to przebić zdziro, czy inna męska dziwko, worku na spermę, kolonio bakterii, inkubatorze wirusów, nawet Domestos stosowany wewnętrznie nie pomoże).

Zakochany byłem (nieszczęśliwie jak cholera) parę lat, nie oglądałem się za innymi dziewczynami, zwyczajnie dla mnie nie istniały.

Jakiś czas temu miłość, która we mnie żyła jak tasiemiec, karmiąc się moją energią, pasożytując na uczuciach i zatruwając umysł jadem, zaśpiewała łabędzim śpiewem i spikowała z 300 metrów na beton, roztrzaskując się na miazgę. Leży tam i przemienia się w kompost, żyjący własnym życiem, zamieniającym na to, czym sam jest, wszystko, co mu się podrzuci.

 

Nie zakocham się już nigdy.

Bo kocha się raz! Słyszycie zdziry??

 

     Jak można dzisiaj kochać tego, jutro innego, a potem wrócić do pierwszego, bo trzeci się nie spisał? Kurewska mentalność.

 

     Po wnikliwej psychoanalizie przeprowadzonej przez Agnieszkę wreszcie odkryłem, co do niej czuję. Wielki podziw dla jej inteligencji, mądrości życiowej, elokwencji, erudycji, retoryki, zdolności błyskawicznego, diabelnie trafnego, nieomylnego wyciągania wniosków, analizy faktów, bystrości umysłu, odgadywania intencji, wyciągania wniosków (to wszystko jest dla mnie bardzo ważne, sam się tym szczycę, a ona jest po prostu lepsza ode mnie, to mnie intryguje; znam tylko 2 osoby, o których mogę powiedzieć, że są pod tym względem ode mnie lepsze – pozdrawiam socio). Podziwiam ją jednocześnie nią gardząc, brzydząc się jej, czując wstręt i odrazę, w końcu jest zdzirą. Całości dopełnia konsternacja idąca w parze z bożym gniewem, jak takie wspaniałe cechy mogły się znaleźć w umyśle zdziry??!!

 

Resztą kobiet tylko gardzę.

NIE MOZNA
Autor: postal
Tagi: nigdy nie można  
14 marca 2009, 00:58

Nigdy nie można być:

 

- za bogatym

- za szczupłym

- za bardzo uzbrojonym

TADA
Autor: postal
Tagi: tada  
12 marca 2009, 17:08

- Wiesz, że Łukasz miał wypadek? Skasował samochód i nową dziewczynę. Jemu nic się nie stało.

- Wiem.

***

- Wiesz, miałaś rację. Nie mamy, o czym rozmawiać. Nie będziemy się widywać. Przepraszam za kłopot i dziękuję, że pozwoliaś mi spróbować.

ALONE IN THE DARK
Autor: postal
Tagi: stoję sam  
08 marca 2009, 15:25

To przykre, kiedy najbliższy, jedyny przyjaciel przestaje z dnia na dzień nim być.

„Niewyczerpalne” środki na koncie się kończą. Koniec sponsoringu, trzeba ćpać samemu.

Rozumiem.

 

Dam sobie radę.

POTRZEBA BLISKOSCI
Autor: postal
Tagi: potrzeba bliskości  
07 marca 2009, 17:52

Chciałem kogoś przytulić.

Przytuliłem psa.

Pies mnie ugryzł.

 

Dało mi to do myślenia.

KWARANTANNA
Autor: postal
Tagi: kwarantanna  
05 marca 2009, 00:35

Nieczynne do odwołania.

 




Muszę wziąć się w garść.



W przeciwnym wypadku umrę.

KONTROLA
Autor: postal
Tagi: kontrola  
05 marca 2009, 00:29

Straciłem kontrolę nad swoim życiem.
Rzeczywistość jest jak sen, sny są tak realne.


Działam na kreski, niczym na baterie.

DUCHY Z BLOKOWISKA
Autor: postal
Tagi: duchy  
03 marca 2009, 12:15

     Było dobrze po północy, kiedy pod wieżowce zajechał policyjny radiowóz. Był to jeden z tych nowych „szaraków” trudny do wypatrzenia na tle posępnej szarości betonu i nędznych pozostałości topniejącego śniegu.

     A jednak. Zauważyłem go.

- Policja, spierdalamy.

- Jaka policja, to taksówka… O kurwa policja.

     Wymieniliśmy uściski dłoni i rozeszli się dwójkami w przeciwnych kierunkach. Chłopaki z sąsiedztwa, bylcy.

     Z jeepa wyskoczyło 4 funkcjonariuszy. Wiedzieli, po co i dokąd idą, musieli dostać zgłoszenie, ktoś bez wątpienia zadzwonił się poskarżyć, że jest głośno. Śledziłem ich poczynania z okna na przejściach, najwyżej kilka metrów od drzwi od domu. Fakt, że miałem najbliżej obligował do zyskania na czasie. Uchyliłem okno i zagwizdałem. Usłyszeli, zareagowali dokładnie tak jak się spodziewałem. Dwóch weszło do mojej klatki, dwóch do sąsiedniej, środkowej. Trzecią, najbardziej skrajną klatkę olali. Gruby wisi mi piwo, bo mieszka na parterze. Chcieli mnie osaczyć pomiędzy klatkami, odciąć drogę ucieczki.

     Jednocześnie ruszyły 2 windy. Mają łączność, mają logistykę, mają potencjał, mają możliwości, mają latarki, mają Walthery, mają zamaskowane radiowozy, mają syreny, maja pałki, kajdanki, rakiety taktyczne, głowice jądrowe, helikoptery i czapki, ale my byliśmy u siebie, tego chyba nie przewidzieli.

     Spokojnym krokiem udałem się do drzwi, przekręciłem klucz w zamku i wszedłem do przedpokoju, właśnie, kiedy drzwi od windy otworzyły się z impetem. Normalnie jak w amerykańskim filmie, albo W11. To takie teraz są procedury? Korciło mnie, żeby otworzyć pancerne drzwi (zupełnie przypadkiem wyhaczając policjancicę 200 kg stalowym skrzydłem) i zapytać. Mężczyzna i kobieta. Obydwoje z latarkami w łapach i wyciągniętymi pistoletami. Mierzyli do tego, na co świecili, zupełnie jakby przyjechali nas zastrzelić. Zastrzelić i odjechać. Egzekucja? Służyć i chronić. Z drugą parką spotkali się w połowie pasażu. Słyszałem pełne konsternacji szepty i nerwowe szuranie butów o posadzkę. Uśmiechnąłem się paskudnie odklejając oko od wizjera. „Do domu psiarze”, pomyślałem.

     Nie poddali się, chyba jeszcze nikogo dzisiaj nie zastrzelili i mieli ciśnienie. Rozleźli się jak wszy po gaciach kloszarda. Buty jednego zadudniły na schodach tuż za drzwiami. Każdy wziął jedną klatkę, pokonując drogę w dół schodami.

     Nie wiem, czy byli bardziej wkurwieni, czy zdziwieni tym, co się stało. Cały blok grzecznie spał.

FANTASMAGORIA
Autor: postal
Tagi: fantasmagiria  
02 marca 2009, 14:11

<klik>

Dziwacznie wygięta wskazówka odmierzająca minuty przeskoczyła na szóstkę. Rozległ się gong. Groteskowy zegar wyszczerzył zęby w uśmiechu.

<klik>

- Ile amunicji ci zostało?

- Niewiele… Mniej niż pół magazynka.

- Wypadałoby kończyć tę farsę.

- Już? Szkoda.

Lufa H&K MK 23 wędruje do ust mojego towarzysza. Nie zupełnie o to mi chodziło.

- Stój! Nie!

<klik>

Dlaczego za każdym razem, kiedy odkręcam kran w łazience jest tak, jakbym wsadził gwóźdź w gniazdko?! *pstryk* Auaaa, kurwa mać!!

<klik>

Kim…? Kim jesteś? Jesst ci zimno? Jesssteś głodny? Kim… Kim jessteś?

Zemby!! Ty masz ZEMBY!! Nie zbliżaj się! Nie podchodź!!

<klik>

- Cuchnie tu szambem!

- Nic dziwnego, chowamy się w ściekach. Siedzisz po pas w gównie, czego się spodziewałeś? Lawendy?

- Nie mogłeś wybrać lepszej kryjówki??

<klik>

- Cześć Paweł.

Obcięta dubeltówka pojawiła się z nikąd, po prostu zmaterializowała w mojej dłoni. Drewno kolby jest gładkie i ciepłe. Przyjemne w dotyku, jak skóra kobiety. W sumie, czemu się dziwić, to mój sen, ja tu rządzę. Jedyny Imperator, Władca Porcji Lodów.

- Wypierdalaj z mojej głowy! Wypierdalaj z mojego snu!!

Dwie lufy zagrzmiały jednocześnie, ze skróconych rur buchnęły dwa jęzory ognia, kiedy opuściły je dwa pociski breneka zamieniając uśmiechniętą twarzyczkę w krwawą miazgę, czerwoną pulpę z mieszaniny krwi, odłamków kości, ciała i mózgu.

- Ja tu rządzę!! Rozumiesz?! Ja tu rządzę!!

<klik>

Ciemność, cisza. Bezruch, próżnia. Zimno mi w stopę, wierzgnięciem nogi poprawiam kołdrę. Odpływam.

<klik>

Uciekam. Biegnę jak szalony, na oślep. Prosto przed siebie. Śnieżna breja spowalnia mój opętany bieg, rozchlapuje się na boki pod naciskiem ciężkich butów, więzi podeszwy w błocku. Ścigają mnie, są blisko, coraz bliżej. Ich oczy… Boże, co jest z ich oczami??! Wciągają ręce, trzymają w nich ulotki. Levis, TESCO, McDonald’s, CU, ING, Sigma Banque, Praktiker, Empik.

- Weźź ulotkę! Weź ją!! Bież ją!! Żryj ją! Udław się nią!! Weź tą pierdoloną ulotkę! Bież ją skurwysynu!! Weź dwie!! Weź dla rodziny, weź dla przyjaciół, weź dla dziewczyny!! Weź je wszystkie!!

Są straszni, są groteskowi, są przerażający! Którędy?! Którędy iść, żeby nie dostać tępym hasłem, bądź ulotką w zęby?!! Którędy??

<klik>

Wypaczony zegar szczerzy do mnie zęby. Wskazówka przeskakuje na dziewiątkę.

Telewizor jest włączony, ale wyświetla jedynie szum statyczny. Coś jest po drugiej stronie szkła ekranu. Pełźnie w moją stronę. Pełźnie po mnie. Słyszę jak chrzęszczą, ocierając o siebie, połamane kości. Zmiażdżone tkanki mlaskają przy każdym pokracznym ruchu. Bezzębne usta rozciągają się w parodii uśmiechu.

<klik>

Myśleli, że mnie zabili, zabrali do kostnicy. Jestem odrobinę sztywny, to wszystko.

Jak kłoda. Leżę w swojej trumnie. Uśmiecham się i czekam.

Czekam, żeby w odpowiednim czasie wyjść i zabijać.

W odpowiednim czasie, wyjść i zabijać!

MILION MIL
Autor: postal
Tagi: milion chwil  
01 marca 2009, 14:02

W magazynie wspomnień milion mil.

Pudełeczka, kartoteki pełne dni.

Chciałbym, by na koniec dali mi.

Przewinąć swoje życie jeszcze raz jak film.

Znów spotkalibyśmy się wśród chwil.

Co blakną, choć pielęgnuję je z całych sił.

Moje sny zawiesiły się tam, gdzie harmonogram dyktował lekcji plan.

Pozwól nie domykać za mną bram.

Byłem dzieckiem i chyba nie chciałem żadnych zmian.

Więc co noc do utopii zasypiam.

Z imadłem decyzji w chowanego gram.

Tylko tam wiedzie się każdy plan.

Tylko tam śpi rozdwojenia stan.

Tylko tam nic nie przeszkadza Nam.

Tylko tam z czasem ugodę mam.

Tu stoję sam.

Na chorym rozwidleniu moich jaźni.

Na rozgałęzieniu dróg.

Stoję sam.

W nieznośnej akupunkturze wyborów i spraw.

Stoję sam.

 

Każdy miewa rozwidlenia, oto moje. Rozdwojone paranoje.

Transplantacja systemów.

Każdy miewa rozwidlenia, oto moje.

Walczyć, czy wygodnie żyć.

AWARIA SYSTEMU-U-U
Autor: postal
Tagi: rozdwojone paranoje  
01 marca 2009, 12:30


Każdy miewa rozwidlenia, oto moje. Rozdwojone paranoje.