Tagi: sylwester
31 grudnia 2007, 17:22
Czas w drogę.
Każdemu, kto tu zajży niech ciepło będzie obstalowało w tę noc niech niczego nie bedzie za mało.
Bawcie się. Tak trzeba. Nie można inaczej.
czas, czas, czas...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Czas w drogę.
Każdemu, kto tu zajży niech ciepło będzie obstalowało w tę noc niech niczego nie bedzie za mało.
Bawcie się. Tak trzeba. Nie można inaczej.
Powiedział, że tego dnia robi sobie przerwę. Nie wytrzymał koło 17 tej. Ja niczego nie obiecywałem, więc od rana raczyłem się wódką. Udaliśmy się w drogę, a daleka przed nami droga była. Po paleniu tak jakby zgłodnieliśmy. Taksówka zawiozła nas do tureckiej knajpy, gdzie pochłonęliśmy kebaby z talerzami.
Właściwie to już wracaliśmy do domu… To było przeznaczenie, że zza winkla nawinął się Marian.
- Ejjj chłopaki, co słychać? Mam kręgi.
- Teeeeraz?? Daaaawaaaaj!!
No i zjedliśmy. Po dwa, trzeci w kieszeń. Nie wiem jak, nagle znaleźliśmy się w Rabarbarze. Mimo iż ciasno było znalazła się dla nas loża. Loża szyderców.I co tu dużo mówić, więcej nie pamiętam… Przypominają mi zdjęcia.
A dzisiaj wstałem z niejakim trudem. Piotrek nie wychodzi z domu. Ciekawe do której.
Dobrze mi…
Nie poszedłem na klasowe spotkanie…
Zaczęło się od tego, że z niewielką pomocą wypiłem pół litra Luksusowej. Potem to już jakoś samo poszło. Dwie porcje dużych frytek na „5 minut”, szybka, nerwowa wymiana esemesów, parę telefonów. Pół grama kokainy, trzy gramy marihuany. Podróże po Kielcach taksówką, nocną porą przy 6-cio stopniowym mrozie. Nakokszona rozmowa z kierowcą, ale nasze światy się różnią. Czy on naprawdę tego nie widział, czy tylko udawał?
Zamiast wspominać z klasą minione czasy graliśmy na konsoli w Gran Tourismo.
Ja niczego nie żałuje. No może poza tym, że nie zobaczyłem gęb z klasy.
Odpocznę po śmierci.
Obudziłem się dziś o 4:30. Śniłem koszmar. Koszmar z nią w roli pierwszoplanowej. Czuję, że coś się wydarzyło, lub się wydarzy. Brrrr, to nie moja sprawa.
Dlaczego ja? Naobiecywałem przeznaczeniu i teraz upomina się o swoje.
Wyjdź z mojej głowy, wyjdź z mojej głowy, zostaw mnie w spokoju!!
Dziś w planach spotkanie klasowe podstawówki. Pójdę, ku przestrodze. Niech się śmieją z mojej fryzury. Nic nie wiedzą. Ku czemu rośnie na mojej głowie grzyb…
Muszę się napić.
Muszę zapalić.
Tylko tak mogę doczekać jutra.
Wszystko się zmienia szybko wokół i niekoniecznie zgodnie z planem.
I to już koniec mnie i tego bloga.
Teraz już tylko się zaćpać.
Wesołych świąt.
I nie życzyć!! Zostawić w spokoju!!
Kurwa mam ciśnienie, a nie ma dealera!!
- Karol, kurwa, dawaj narkotyki! Co mnie obchodzi, że nie masz?! Jak to się skończyły? Karol, czy ty sam siebie słyszysz? Pierdol się Karol! Pierdol się!!
To jest najgorsze z narkotykami, że może ich zabraknąć, a wtedy człowieka chuj strzela. No cóż, trzeba zadzwonić do innego, ale to za czas jakiś.
A tak po prawdzie, to wymyśliłem całą tą sytuację z ćpaniem. No może raz wziąłem, ale mi się nie spodobało. Te zejścia, jestem już na to za stary.
Pogodziłem się z tym, że palę trawę i piję alkohol. To wcale nie jest takie złe, jak sobie wmówiłem. Już się nie buntuję, nie żądam prohibicji. To fajnie iść zjaranym na ćwiczenia do magistra Maja, ba nawet na praktyki do poprawczaka.
Przedwczoraj wrócił mój brat.
Nie jestem już sam.
Sam? Sam? Eee, co?
Zrobię coś bardzo, bardzo złego…
Nie wytrzymam.
Jebać skutki, jebać konsekwencje.
Boję się.
Jak feniks z popiołów.
Z tego wychodzi jeden na milion.
Bierzesz, albo nigdy nie próbowałeś.
Ciekawe jak to będzie po pół roku?
Dostałem rózgę. Każdy dostaje w końcu to, na co zasłużył. Ja nic jej nie podarowałem. Nigdzie nie widziałem Matek Teres z czekolady…
Cisza, spokój. Nic się nie dzieje…
W życiu, jak w spocie wyborczymi LiD-u.