Archiwum kwiecień 2008


SYNDROM STAREJ PANNY I STAREGO KAWALERA
Autor: postal
Tagi: starość  
30 kwietnia 2008, 18:37

Co tu się kurwa wyprawia??!!
Denerwuje mnie swoją postawą (jest jak 90-cio letni, stetryczały, zgrzybiały dziadek), nudzi brakiem inicjatywy (flak, dziurawa dętka), brakiem entuzjazmu (jakby w nocy odwiedziny wampir składał), ale wystarczy, że się uśmiechnie (albo wywali język) i czuję, że warto było odejść od komputera, odkleić się od Warcrafta (chociaż przez większość czasu, kiedy zapadało milczenie o nim myślałem).

Coś się zmieniło, ale coś wciąż jest takie samo.

 

Może tylko ja.

WE WILL NEVER WALK ALONE
Autor: postal
26 kwietnia 2008, 23:24

Kurwa, rysik mi się co chwilę łamie, kruszy, tępi.
Muszę się zastanawiać, jak wyglądają litery, nie pamiętam, kiedy ostatnio pisałem coś odręcznie.
Jebany zeszyt nie ma narzędzi edycji tekstu, kurwa nie ma nawet klawiszy „insert” i „backspace”. Pomyłki trzeba gumką wycierać, a wtedy papier się rwie!!
No i kurwa nie mogę się doczytać, co napisałem wczoraj, tak koślawo piszę.

 

Kiedy znów się spotkamy?
O nie kurwa, my się nie spotykamy, my się widujemy. Jak w więzieniu na odwiedzinach.
Spotyka się chłopak z dziewczyną, a ja nie jestem chłopakiem. Czym ja jestem?

 

Stoję sam. Nie, nie sam. Towarzyszy mi śmierć.
Idzie ze mną krok w krok. Zawsze szliśmy razem. Czeka tylko na mnie, na kogoś innego, czy na nas? Jakie żniwo zbierze?

Wypełniony nienawiścią, otoczony przez zło, którego jednak się nie lękam, bo jest moim przyjacielem. Przodkowie patrzą na mnie w skupieniu z gwiazd.

Zatankowana piła w plecaku, w lewej dłoni gaz paraliżujący, w prawej 500.000V, przy pasku pół metrowa maczeta o laserowo ostrzonej krawędzi tnącej, muzyka na uszach. O miłości, największej niszczącej sile.

Jestem gotowy. Więcej, jestem przygotowany. Gotowy się urodziłem.

 

Nic jednak nie zrobię.

Mam zbyt wiele do stracenia.
Na razie.

 

A świat niech się ze mnie śmieję. Niech pokazuje mnie palcami.

Mam swój World of Warcraft. Tam jestem kimś.

 

DODANE 20 MINUT PÓŹNIEJ:

Kimś tam byłem 2 lata temu. Właśnie się przekonałem, że w dodatku jestem równie śmieszny, żałosny i żenujący jak w rzeczywistości.
Będę czytał książki, książki mnie nie wyśmieją.

NO WOMAN
Autor: postal
Tagi: nie dla samic  
21 kwietnia 2008, 01:38

 

TEGO BLOGA CZYTAJĄ TYLKO SAMICE, WIEC NIE BĘDĘ GO PISAŁ.
KUPIĘ SOBIE 100 KARTKOWY ZESZYT I CZARODZIEJSKI OŁÓWEK.
SAME SIĘ PRZYZNAJECIE, JAKIE ZIMNE, BURE  Z WAS SUKI. BRAWA ZA SZCZEROŚĆ.

NO WOMAN, NO CRY
Autor: postal
Tagi: suki  
20 kwietnia 2008, 00:15

 

Cześć… Bardzo mi się podobasz… I chciałem… I chciałem Ci powiedzieć…
Chciałem Ci powiedzieć WYPIERDALAJ SZMATO!!

Muuuhahahah!!

 

Wszystkie kobiety to kurwy. No może oprócz naszych matek.
Znajomość z samicą trzeba rozpoczynać od wydupczenia jej na dyskotece, zgwałcenia w parku albo na klatce schodowej, albo wpierdoleniu do nieprzytomności jej obecnemu (ale zaraz potem byłemu) chłopakowi, a nie od romantycznych podchodów w celu zyskania jej sympatii, przyjaźni. To zwyczajna strata czasu. Suki zatrzymały się na etapie kamienia łupanego. Facet ma bić ją po ryju, wyzywać, zdradzać, demonstrować swoją siłę na każdym kroku. A dla prymitywnych istot fizyczna siła to poczucie bezpieczeństwa. Kobieta wierzy, że 150 kilogramowy kark lepiej ochroni ją i jej potomstwo (zdają się nie rozumieć, że dla pistoletu, gazu, czy paralizatora nie ma znaczenia ile ma się na sobie zbędnej tkanki mięśniowej). Kobiety nie potrafią kochać monogamicznie. Chciałyby się pieprzyć z każdym facetem, który im się spodoba wizualnie, albo jest wielki jak goryl i silny jak byk. Raz góra dwa i do następnego.
Nie ważne, jaki by był dobry, czuły, kochający. Jak nie jest przystojny dla samicy jest tylko kiepskim żartem. „Przyjacielem”, jebanym czasoumilaczem.

A cóż takiego można dostać od przyjaciółki, czego nie można dostać od kumpla? Przyjaciółka nie da ci podupczyć, bo jesteś kurwa mać jej przyjacielem (czytaj kiepskim żartem, aseksualnym wybrykiem natury, pokraką, która jednak ma to niezrozumiałe coś (intelekt, charyzmę, talent, zdolności!), czego nie mają samce, którym się rozkracza)!!!
Kobiety cały czas pierdolą o wielkiej, romantycznej miłośći, ale jak się im taką miłość podstawi pod pysk na srebrnym tależu, to nie wiedzą co to jest ani co z tym zrobić. Zdegustowane idą tam, gdzie jest więcej świecącego srebra i kolorowych paciorków.
Starać się zrozumieć kobietę to tak jak dociekać istoty próżni, albo pisać doktorat o gównie.

 

Chuj wam w dupę kobiety.

I nie bulwersujcie się, nie udawajcie świętego oburzenia.

Nie jestem silny Pudzian, ani piękny Fabio, więc wszystkie od zawsze myślicie o mnie tak samo.

BONUS FOR ARTISTIC IMPRESSION
Autor: postal
Tagi: artyści to pojeby  
19 kwietnia 2008, 00:20

 

A ja myślałem, że to ze mną jest coś nie tak, że to ja jestem pierdolnięty. Wszyscy wokół zawsze mi to wmawiali.

 

Zadzwonił dziś do mnie stary znajomy z podstawówki, wzór cnót obywatelskich, artysta, fotografik. „Hej Paweł, robimy z przyjaciółką sesję zdjęciową, potrzebujemy twojej piły”.

Czemu nie, i tak nie miałem nic lepszego do roboty, przy okazji odchamię się, poobcuję z surową, powstającą sztuką.

Umówiliśmy się na stacji benzynowej. Nie miałem czasu na szukanie jakiegoś pokrowca. Po prostu wziąłem piłę w rękę i wyszedłem. W piaskownicy siedzieli kumple z blokowiska. Straszne typy, cieszę się, że mam ich za sobą, a nie przeciw sobie. „Kurwa, co ty niesiesz? Gdzie z tym idziesz??” bez namysłu palnąłem „Idę zajebać takiego jednego chuja, który mnie wkurwił. Udpierdolę mu nogę, albo obydwie!!”. Ich miny… Gdybyście ich widzieli. Zachowałem kamienna twarz, ale w środku skręcałem się ze śmiechu.

Mijający mnie chłopaki w radiowozie przylepili gęby do szyb, ale się nie zatrzymali.

Na stacji benzynowej też pani spojrzała na mnie z lękiem, kiedy rzuciłem piłę na blat i powiedziałem, że chcę litr 95-cio oktanowej benzyny.

Przyszedł Łukasz (kurwa jak ja nienawidzę tego imienia!!), z dwiema koleżankami. Ładną Sylwią (małe, ryże, szczupłe) i brzydką Magdą z wielkim zadem. Przywitałem się „Cześć, to ja, wasz psychopata z piłą”. Poszliśmy do Magdy, dziewczyny 5 metrów przed nami.

Magda wytaszczyła tyle sprzętu, że mózg mi się zmarszczył. Oczekiwałem profesjonalizmu, ale to przerosło moje oczekiwania. Lampy, białe parasole, statywy, stojaki, flesze, obiektywy.

Sylwia poszła się przebrać. Wróciła w ładnej czarnej sukience i butach na obcasie. Naprawdę ładna dziewczyna… Magda posadziła ją na stołku i zaczęła ją malować. Czarne oczy, czerwona szminka, rozmazana po twarzy… I tak ładnie wyglądała.

I wtedy mnie zaskoczyli. Artyści… Pojebusy.

Zawinęli dziewczynę w plastikowy, przezroczysty worek, kazali się położyć na trawie. No i sesja. Dziewczyna w worku, nad nią nogi Łukasza z piłą w różnych ujęciach.
Trwało to z 15 minut. Żal mi było dziewczyny, w samej sukience na zimnej ziemi…

Makabra. Świrusy będą z tego wystawę robić.

 

Ukręcanie łba mojej nieszczęśliwej miłości idzie mi coraz lepiej.
Agnieszka mnie nie kocha, nigdy nie kochała i kochać nie będzie.
Koniec śnienia na jawie, bujania wysoko w chmurach.

Kopnięciem w dupę (drugim!) zwróciła mi wolność, otworzyła oczy.
Myślę, że moj wróg będzie przez nią cierpiał bardziej ode mnie. To zła kobieta jest.


A ja będę się śmiał...

KRAWEDZ CHAOSU
Autor: postal
Tagi: awaria systemu  
17 kwietnia 2008, 14:25

UWAGA!!
NIEPRAWIDŁOWA WARTOŚĆ DANYCH.
PRZECIĄŻENIE SYSTEMU.
SYSTEM PRZEŁADOWANY.
AWARIA!
DALSZA PRACA GROZI TRWAŁĄ USTERKĄ.
NARUSZONO PROCEDURY BEZPIECZEŃSTWA.
ZAGROŻENIE ŻYCIA!
START PROCEDURY RESETUJĄCEJ.
WYKONAĆ RESET CHEMICZNY.

 

FALLOUT
Autor: postal
Tagi: znam już tą historię  
17 kwietnia 2008, 02:34

Nagle wszystko straciło jakąkolwiek wartość.
Wszystko straciło znaczenie. Przestało być ważne.
Świat jakby stracił kolory. Przybrał barwę szarego popiołu.
Zadowolenie i chęć życia zastąpił rodzaj cmentarnej zadumy.
Opuściły mnie siły witalne. Została pusta skorupa.
Gardzę sobą. Jestem żałosny.
Błagam o miłość...
Nie chcę niczego. Chcę umrzeć.
Niech żyją uczucia wyższe.
 
Zabij w sobie miłość, albo pozwól jej uciec. Nie obchodzisz nikogo, wszyscy mają cię w dupie.
Nie znają twoich myśli, ni twojej duszy. Nie mają pojęcia, co w środku cię dusi.
Znowu cię coś boli, drżą ci ręce, musisz się pogodzić, będzie tego więcej.
Kolorowe obrazy już zniknęły na zawsze, został tylko ogień, który nigdy nie zagaśnie.
Wyostrzony obraz i spalone usta chcą żyć, myśleć, doczekać jutra.
Nie będziesz już nigdy taki jak oni. Normalny, czysty i rozmarzony.
Obrazy płoną i będą płonąć. Ty i twój okręt zaczyna tonąć. Życie mają ci myślący, ty się zaliczasz do istot ginących.
Coś z oddali bardzo szybko nadchodzi, przypomnij sobie dźwięki swoich narodzin.
Kolejny papieros uaktywnia półkulę, zaczynasz się ruszać, już to poczułeś. Mrowienie w stopach i ciepło w żołądku, dodatnie prądy przewijają się w środku. Palisz papierosa, musisz stąd wyjść, nie możesz tak siedzieć, nie robiąc nic.
Wyjdź z domu i nie patrz za siebie. Cały świat jest tylko dla ciebie.
Wyjdź z domu, nie możesz tam siedzieć. Dzisiaj odwiedzisz przyjaciół w niebie.
Pożegnałeś właśnie tą zwykłą, szarą strefę. Teraz jesteś sam swoim własnym szefem.
Odgłosy miasta pulsują nad skroniami, kolorowa tęcza nad źrenicami.
To jest właśnie prawdziwe życie, w którym nikt nie ma nic do ukrycia.
Nie jesteś w stanie zmienić biegu myśli, ciesz się człowieku, że są takie czyste. Gdyby wszyscy ludzie myśleli jak ty, nie byłoby płaczu, przemocy ni krwi. Małe dzieci bawią się w wojnę, a później w przyszłości zabiją się naprawdę.
Lecz co cię obchodzą te przyziemne ludzkie sprawy. Niech się wyrżną tak dla zabawy. Nie czuj się winny i nie myśl o tym. Sam nie zatrzymasz tej fali przemocy.
Gdyby tylko chcieli, to by pomyśleli. Przeanalizowali wszystko i zrozumieli.
Teraz będziesz myśleć przez cały czas o tym. Zrozum, że nie ma już dla nich pomocy.
Idź gdzieś usiądź i podładuj bateryjki, bo pomału twoje myśli przestają być czyste. Czujesz tą wolność, czujesz ten smak? Czujesz ten zapach? Najwyższy czas…
Wyjdź z domu i nie patrz za siebie. Cały świat jest tylko dla ciebie.
Wyjdź z domu, nie możesz tam siedzieć. Dzisiaj odwiedzisz przyjaciół w niebie.

FOLLOW THE RED RAINBOW
Autor: postal
Tagi: czerwona tęcza  
17 kwietnia 2008, 02:09

SPACER
Autor: postal
Tagi: rozum vs serce  
14 kwietnia 2008, 00:34

Rozum: O co ci chodzi? Co Ty robisz temu chłopakowi z życiem? Po co mu mącisz, mieszasz?
Serce: Kocham Agnieszkę. Nadaję mu sens, wartość, znaczenie, barwy. Sprawiam, że wierzy, czuje, pragnie, ma nadzieję…

Rozum: Sens? Sensem jest umrzeć. Wartość? Wartością są gromadzone dobra, posiadane przedmioty. Znaczenie? Życie nie ma znaczenia. Kolory? Są dwa. Czarny i biały. Reszta to domysły, niewiadome, błędy w interpretacji, dystraktory. Sprawiają, że się wahasz i giniesz. Wiara gubi, pragnienie czyni ślepym, nadzieja prowadzi do rozczarowania. Po co kochasz Agnieszkę?

Serce: Bo tak trzeba.

Rozum: Dlaczego akurat ją?

Serce: Bo jest piękna, mądra, dobra, sympatyczna, urocza, wspaniała. Bo jest podobna i różna. Nierealna, a prawdziwa.

Rozum: Bo ma dobry materiał genetyczny? Dobra matka dla potomstwa?

Serce: Grubiańsko to określasz. Nie tylko. Życie z nią pozwoliłoby mu być szczęśliwym. Docześnie.

Rozum: Albo stałoby się największym rozczarowaniem. Ona jest człowiekiem, a ludzie zawodzą. Zdradzają, odchodzą, zmieniają się. Jakie masz wobec niej plany?

Serce: Założyć rodzinę, być na dobre i na złe, póki śmierć nas nie rozdzieli. Spłodzić i wychować dzieci, zostawić po sobie spuściznę, kontynuację.

Rozum: Hahahaha!! A to mnie rozbawiłeś! Usmarkałem się ze śmiechu. on i ona? Pomijając fakt, ze brzydal, co nie jest wina żadnego z nas, to przez ciebie straszny złamas i popapraniec.

Serce: Jest dobry i bardzo wrażliwy. To zbroja, w jakiej go zamknąłeś przed światem czyni go samolubnym wyrachowanym i okrutnym. Ale to tylko poza, pozory. W środku to wartościowy człowiek.

Rozum: Wartościowi ludzie zawsze cierpieli. Zło zawsze tryumfuje. Nie można z nim wygrać, trzeba się przyłączyć. Chcesz, żeby chłopak cierpiał?

Serce: Będzie cierpiał, myśląc tak, jak mówisz. Będzie cierpiał, bo nigdy nie będzie szczęśliwy. Nawet, kiedy kupi sobie największy telewizor, najlepszy samochód, helikopter, dom z basenem, jacuzzi, podgrzewaniem w podłodze, parkiet dębowy i niemieckie rolety. Zawsze będzie mu czegoś brakowało. Bliskości ramion swojej połówki.

Rozum: Nie będzie brakowało, jak raz na tydzień napije się dobrej whisky albo dmuchnie ścieżkę.

Serce: Przecież wiesz, jak z tym raz w tygodniu było… Jeżeli może być dobrze raz na tydzień, to czemu nie codziennie?

Rozum: serce, wszystkie kobiety to szmaty.
Serce: Skąd takie informacje? Z telenoweli? Ty w to po prostu wierzysz, masz nadzieję, może pragniesz, żeby tak było.

Rozum: Zamknij się!!

Serce: Może duża część… Większość… Ale nie Agnieszka.

Rozum: Nie Agnieszka?? Przecież była z naszym najgorszym wrogiem!!

Serce: A czy właśnie nie dlatego nasz wróg jest naszym największym wrogiem? I dlaczego mówisz była? Może jest? Znów masz nadzieję? Pragniesz, żeby tak było? Zapytaj. Upewnij się, przecież wiedza jest światłem. Kluczem do wszystkiego.

Rozum: Nieee!!! Taka wiedza jest bezużyteczna, do niczego nie potrzebna, i przez twoje sentymenty bardzo szkodliwa, nawet niebezpieczna.

Serce: Wierz, albo nie, ale ja też chce jego dobra. Tym dobrem jest szczęście doczesne i wieczne. Czysto hipotetycznie, gdybym miał rację. Czy kiedykolwiek znałeś lepszą kandydatkę niż Agnieszka?

Rozum: Nie.

Serce: Spróbujemy? Spytamy, co ona myśli?

Rozum: Idź do diabła. Zamilcz!! Giń, giń, giń!!

Serce: Jaki ty masz plan?

Rozum: Zapomnieć o niej.

Serce: Wierzysz, że to w ogóle możliwe?

Rozum: Nie. Jest na to o dwa lata za późno.

Serce: Czy jest sposób, żebyś zmienił zdanie?
Rozum: Dowód.

Serce: Ty gnuśny, tchórzliwy mięczaku! Sądzisz, że dziewczyna po przeczytaniu tego przyniesie ci dowód w zębach??
Rozum: Nie, sądzę, że ty mi go dostarczysz.

NAJWSPANIALSZY KTOS NA SWIECIE
Autor: postal
Tagi: najwspanialszy ktoś  
12 kwietnia 2008, 01:59

Agnieszka.
Piękna, mądra, inteligentna, wesoła, dobra.
Zdjęcie jest zbędne. Nie odda tego wszystkiego.
Nawet małej części.
 

 


 

Jeśli naprawdę mi pozwolisz chciałbym spróbować raz jeszcze.
Obiecuję, ostatni. Jeśli znów historia zatoczy koło zniknę z Twojego życia na dobre.
Wystarczająco Ci w nim namieszałem, Wystarczająco Cię skrzywdziłem.
Oboje wiemy, że nigdy bym Cie nie uderzył, ale znęcałem się nad tobą psychicznie, bez litości.
Jeżeli naprawdę czujesz do mnie coś więcej, niż tylko litość, musiało Cię to boleć.
Tym razem będę mężczyzną, a nie chłopcem.
Nie jesteś moją własnością. Jesteś wolna.
Będę dzielnie w milczeniu znosił aspekty Twojego życia, których nie mogę zaakceptować z powodu swojego uprzedzenia i ograniczenia.
Jeśli nie wytrzymam zwyczajnie Ci to powiem i rozstaniemy się jak dorośli ludzie.

NAJWSPANIALSZE COS NA SWIECIE
Autor: postal
Tagi: najwspanialsze coś  
12 kwietnia 2008, 01:52


Słowa są niepotrzebne.
Jaki jest koń każdy widzi.

EKSTAZA BEZ ECSTASY
Autor: postal
Tagi: euforia   ekstaza   rozkosz  
10 kwietnia 2008, 21:40

Jestem najszczęśliwszym CHŁOPCEM na świecie!!!
Spełniłem jedno ze swoich najwiekszych marzeń.
Bardziej pragnę tylko unicestwić ludzkość i być mężem Agnieszki (wtedy byłbym najszczęśliwszym mężczyzną).

Od razu przykuła mój wzrok. Na siatkówce został mi jej obraz, nawet kiedy zamknąłem oczy. Wrzasnęła "KUP MNIE!! JESTEŚMY DLA SIEBIE STWORZENI!!"

Wreszcie ją mam!! Mam ją na własność!! Tylko dla siebie!! Nigdy mnie nie opuści, nie zrani, nie odepchnie, nie odmówi. Nigdy przez nią nie będę płakał. Będzie zawsze przy mnie. Przez całą wieczność!!

Teraz już spokojnie świat mogą opanować zombie!! Mam czym z nimi walczyć!!

Muuuahahahah

BEZSILNOSC, NAJWIEKSZE WKURWIENIE
Autor: postal
Tagi: gniew   furia  
10 kwietnia 2008, 01:41

 Ta rozmowa całkiem rozpierdoliła mi moje feng szui.
Nigdy sobie tego nie daruje.
Chyba zacznę się ciąć (znowu?), ból psychiczny jest nie do wytrzymania, nad fizycznym można zapanować.

 

 

Drżałem na całym ciele.
Serce waliło mi jak kowalski młot, w uszach słyszałem łomoczące pulsowanie.
Czerwona kurtyna powoli przesłaniała mi widok.
Ogarniał mnie gniew. Wynikający nie tyle ze złości, co beznadziejnej bezsilnej furii.
Wstałem.
Musiałem wyjść z domu. Nie mogłem tak siedzieć.

 

 

 

Wpadłem w gniew. 
Nie tyle wiedziałem ile czułem, co muszę zrobić.
Był tylko jeden sposób na uwolnienie się od tego, co kotłowało się we mnie.
Musiałem zabić.
Po krótkiej chwili wahania sięgnąłem po 2 kilogramowy topór.
Ubrałem się i wyszedłem.
Boję się pomyśleć co mogło by się stać, gdybym spotkał jakiegoś sąsiada.
Kogokolwiek.
Obszedłem blok z toporem na ramieniu, znalazłem się w niewielkim parku.
Pierwszy cios był dla mnie zaskoczeniem. Po nim nastąpił kolejny i jeszcze jeden.
Uderzałem jak oszalały. Raz za razem, bez chwili przerwy.
Nie wiem ile to trwało. W pewnym momencie usłyszałem trzask i drzewo cięzko zwaliło się na ziemię.
Zabiłem drzewo. Ulżyło.
Uciekłem.

ULGA
Autor: postal
Tagi: ulga  
09 kwietnia 2008, 18:13

Ulżyło mi.

Poczułem ulgę, podobną do tej, jakiej doznaje się, kiedy rano pójdzie się do toalety.

Cóż, wychodzi na to, że jestem miękkim członkiem robiony.

 

Muszę sobie podnieść poziom własnej wartości znęcając się nad kimś małym, słabym i bezbronnym. Szkoda, że nie mam młodszej siostry.

PRAGNE (S)POKOJU
Autor: postal
Tagi: pokój  
08 kwietnia 2008, 23:15

Wygrałaś.

Poddaje się. Uznaję Twoją wyższość, swoją bezsilność. Połknęłaś mnie w całości, pożarłaś moją duszę.

 

Nie potrafię Cię nienawidzieć.

Nie umiem sobie tego wmówić.

Nie potrafię o Tobie źle myśleć.

Nie potrafię z Tobą walczyć.

Nie mógłbym patrzeć na Twoją krzywdę.

Nie pozwoliłbym Cię skrzywdzić, nawet, jeśli miałbym oberwać.

 

Żałuję, że Cię poznałem. Nie byłem gotowy, jeszcze długo nie będę, może nigdy.

Chciałbym o Tobie zapomnieć, ale nie potrafię.

Chciałbym się wyprowadzić, wyjechać z tego miasta, tego kraju, kontynentu. Najlepiej na księżyc.

 

Pragnę pokoju.

Chcę spokoju. Chociaż jest nudny.

CHWILA ULOTNA JAK ULOTKA
Autor: postal
Tagi: melancholia  
07 kwietnia 2008, 23:51

     Spotkaliśmy się gdzieś na mieście. Wpadli na siebie zupełnie przypadkowo. Długo staliśmy wpatrując się w siebie, bez słowa, jedynie mrugając. Pięknie wyglądała ze swoimi naturalnie pofalowanymi włosami, w wielobarwnych oczach płonęło życie. Wreszcie rzuciliśmy się sobie w ramiona. Chyba się rozpłakałem, przepraszałem łkając. Wybaczyła mi, znów było jak dawniej.

 

     Zasypiałem strasznie się bojąc. Obudziłem się bardzo szczęśliwy, wręcz euforycznie podniecony, drżąc na całym ciele. Zamrugałem gwałtownie, kilkakrotnie wstrząsnąłem głową skonfundowany, zmieszany, splątany.

     Nie byłem pewny czy to zdarzyło się naprawdę, czy tylko mi się przyśniło. Nie byłem pewny, dlaczego jeszcze przed chwilą czułem wszechogarniającą radość. Ani dlaczego nagle mnie opuściła.

     Czasami, kiedy marzę sobie, czy wracam do wspomnień, ona pojawia się w moich myślach. Chociaż bardzo się staram, żeby było inaczej, wspomnienia są miłe, myśli przyjemne.

     Wzbudzają nostalgię i sentymenty, a tego sobie nie życzę. Świadomie.

 

     Czego ja tak naprawdę chcę? Czy w ogóle mam wpływ na to, czego chcę?

Chcę, żeby to przeczytała.

Chciałbym wiedzieć co czuje. Tryumf, czy żal?

Jakie to uczucie zdruzgotać kogoś psychicznie? Jak to jest posiadać taką moc? Czy to dar, czy przekleństwo? 

Chcę zniszczyć tych, których nienawidzę i tych, których kocham, żeby przestać ich nienawidzieć i kochać… Żebym mógł już spokojnie umrzeć?

Czego ja chcę???

Chcę nie chcieć!!!

 

„Można mieć na raz tylko jedną świadomą myśl. Myśl, którą świadomie się wybiera. Myśl, za którą jest się odpowiedzialnym. Podświadomych myśli można mieć nieskończenie wiele, nie zdając sobie sprawy z ich istnienia. Nie ma się wpływu na ich powstawanie, ani na skutki, jakie wywołują w myślach świadomych.”

NIC ODKRYWCZEGO
Autor: postal
Tagi: nic ciekawego  
06 kwietnia 2008, 23:45

     Pierwszy raz wziąłem twarde narkotyki mając 15 lat.
     Spodobało mi się. Bardzo, bardziej niż wszystko, co do tej pory poznałem. Bardziej niż cokolwiek, co miałem poznać później. Może z wyjątkiem tej jednej rzeczy. Rzeczy, która zatrzęsła moim światem, zapoczątkowała we mnie zmiany, może nazbyt gwałtowne, zbyt intensywne, do których nie byłem przygotowany, a które w końcu doprowadziły mnie do załamania psychicznego.

     Miłości. Zakochania, które pierwszy raz poczułem w wieku 22 lat. Kopnęło jak pierwsza działka amfetaminy. Bardziej, bo sprawiło, że stopniowo zacząłem rezygnować z kupowania szczęścia, zaspokajania potrzeb emocjonalnych chemią. Odkryłem, że jej towarzystwo sprawia mi większą przyjemność, niż najczystszy towar. Chciałem być z nią częściej, w tym celu musiałem przestać ćpać.

     Przestanie było równie głupie jak zaczęcie. Kto by pomyślał…

     Żyłem życiem narkomana, ale to życie było spokojne, bezpieczne, na swój sposób uporządkowane. Działka, zejście, parę dni przerwy, działka. Marihuana jak papierosy, chleb powszedni, codzienność, norma. Nie miałem myśli samobójczych, nie chciałem mordować ludzi, przynajmniej nie często…

     Kochałem tak jak potrafiłem. Bez namiętności, platonicznie, za to bardzo zaborczo. Patologicznie, czarno-biało. Jesteś taka, jaką chcę, żebyś była i wtedy oddam za ciebie życie albo jesteś inna niż sobie ciebie wyobrażam, a wtedy nienawidzę cię, jak tylko nienawidzić potrafię. Vabank wszystko na wszystko, a jak nie to spierdalaj.
     I tak jednego dnia kochałem, a następnego nienawidziłem. Średnio raz na 3 miesiące trafiało się coś, co zmieniało ukochaną w śmiertelnego wroga. Każdemu odwróceniu towarzyszyło załamanie nerwowe wywołane rzekomą zdradą i skrajnie odmienne, występujące po sobie stany psychiczne (smutek, rozpacz, gniew, złość, zobojętnienie, pogodzenie się ze stratą, depresja). Trwało to 2 lata, aż w końcu od tego zwariowałem.

     O ironio, miłość zrujnowała mi psychikę, kiedy moi kumple cały czas ćpają i żyją zdrowi i zadowoleni, a jedynym ich problemem jest skołować 20 złotych.

     Na każdą kobietę w podobnym do mojego wieku patrzę teraz jak na sępa krążącego leniwie nad konającym. Pająka, snującego sieć, modliszkę pożerającą swojego partnera, żeby zaraz potem wziąć się za następnego.

     Co mi pozostało jak nie zemsta? Spuszczenie uszu i zaakceptowanie siebie jako totalnego przegranego, ostatniego nieudacznika? Nadstawienie trzeciego policzka? Sznur z pętlą w piwnicy?

     Śmierć jest dobrym rozwiązaniem, ale tylko w zatłoczonym miejscu z 20 kilogramami trotylu na plecach.

NIE ZAWSZTE TAK BYLO
Autor: postal
Tagi: najlepsi przyjaciele  
04 kwietnia 2008, 23:26

Ale nie zawsze tak było...
Kiedyś było zupełnie inaczej...

SHITLIST
Autor: postal
Tagi: szmaty  
04 kwietnia 2008, 21:16

Nie chciałem mieć z nimi nic wspólnego.

Nie chciałem musieć ich więcej oglądać.

Nie chciałem już nigdy więcej ich spotkać.

Nie chciałem więcej o nich słyszeć.

Pragnąłem, żeby przestali istnieć.

Zdrajcy. Psy na usługach moich wrogów. Dwulicowi, fałszywi, zakłamani. Obłudni, podstępni, plugawi.

Śmieci, chwasty, robale, ekskrementy. Ostrowieckie kurwisko.

 

Ewoluowałem.

 

Chce ich oglądać, żeby pielęgnować nienawiść, jaką do nich czuję, a można by z tego uczucia wybudować pomnik, może nawet świątynię.

Ich oblicza są wizualizacją mojej pogardy, wstrętu, odrazy, obrzydzenia.

Dźwięki ich imion są pierwszym skojarzeniem do tych pojęć.

Chcę ich spotykać, żeby móc się mścić. Szukać do tego okazji, poznawać ich słabości i wykorzystywać je, żeby im szkodzić. Zawsze, kiedy to tylko możliwe. Wrzucać im na ulicy.

Muszą istnieć. Niebyt byłoby dla nich wybawieniem, ucieczką ode mnie.

Sprawię, że będą się o to modlić…

I'M SPECIAL
Autor: postal
Tagi: jestem specjalny  
04 kwietnia 2008, 15:58

Przerażony byłem zanim uznałem swoją bezsilność, zanim pogodziłem się ze stratą.

Jestem specjalny. Bzzzt.

Przestałem się bać. Teraz jestem zafascynowany.

Jestem specjalny. Bzzt.

Widzę rzeczy, które nie istnieją. Poruszam się, kiedy stoję w miejscu. Jakiś głos podpowiada mi, co mam robić.

Jestem specjalny. Bzzzzt.

Nie skończę studiów, muszę zrezygnować z pracy. Zacząć się starać o rentę.

Ty też możesz być specjalny.

Kolorowe tabletki z wytłoczonymi wzorami stopią ci jaźń. Weź je! Weź ich dużo.

You can be special too.