Najnowsze wpisy, strona 26


DZIEN CZTERNASTY
Autor: postal
14 stycznia 2005, 21:36

Poziom 27...
Dwa tygodnie w innym świecie za sobą...

Zacząłem normalnie sypiać, chociaż wciąż snią mi się elfy (które notabene zawsze starają się mnie zabić)...
Nawet apetyt mi wrócił...

Czasami  nawet wychodzę z domu.
14 dni bez papierosa.

SERVER PING 99999...

DZIEN JEDENASTY
Autor: postal
11 stycznia 2005, 15:21

To co wcześniej mnie cieszyło teraz mnie przeraża.
To co dawało zapomnienie teraz nie pozwala zapomnieć o sobie...

Jedenasto-dniowa luka w pamięci...

 

To jest gorsze niż narkotyki od których chciałem uciec...

Nie wiem już która rzeczywistość jest prawdziwa, nie mogę żyć na 2 płaszczyznach naraz, to ponad moje siły.

Tonę.
Nie chce wracać na powierzchnię...
 

DZIEN OSMY
Autor: postal
08 stycznia 2005, 22:25

Mag jest niczym bez wojownika...

Wojownik z magiem jest niepokonany...

ANOTHER WORLD
Autor: postal
04 stycznia 2005, 17:01

Dla tych, którzy obawiaja się, że umarłem...

Nie umarłem...

Dla tych, którzy chcieliby żebym umarł...

Nie umarłem...

Dla tych, którzy chcieliby żebym cos napisał...

Nie napisze...

 

Znalazłem świat. Świat, którego szukałem, który zgubiłem.
Jest mi dobrze, nareszcie...

Nie wrócę tu, nie prędko.

Lineage. Tu jestem niesmiertelny, tu mogę zabijać.

D-DAY
Autor: postal
25 grudnia 2004, 22:42

     Odkryta 4 dni temu jeszcze nienazwana asteroida, posiadająca jedynie numer porządkowy #BG0006453HP mknęła niewzruszona swoją trajektorią, którą obrała sobie setki milionów lat temu, kiedy wszechświat dopiero stygł i przybierał swoją dzisiejszą formę.

     Zdawała się być głucha i niewzruszona na sprawy ludzi. Powszechne zdumienie, jakie wywołało jej nagłe pojawienie się w zasięgu „wzroku” najczulszych na ziemi teleskopów, szybko przerodziło się w panikę, po której na krótko przyszła nadzieja, wyparta wreszcie przez wszechogarniającą rezygnację. Pracujący w Centrum Obrony Kosmicznej mogli teraz jedynie śledzić jej trasę na monitorach komputerów i odliczać sekundy, jakie im pozostały. Jakie pozostały całej planecie.

     Zrobili już wszystko, co zrobić mogli. Zmierzyli ją, wyliczyli ile w przybliżeniu może ważyć, przeanalizowali możliwości obrony i wreszcie oszacowali straty, jakie wyrządzi. Sprawa przedstawiała się niezwykle czysto i klarownie.

 

Była za duża.

 

DOOMSDAY

2005.09.17

NIE UMIERAJ, NIE ZOSTAWIAJ MNIE…
Autor: postal
23 grudnia 2004, 13:45

     Przez chwilę walczył. Beznadziejne kilkanaście sekund miotał się i wił próbując wyswobodzić się z mocnego chwytu, jakim go obdarzyłem. Był zmęczony, na wpół uduszony, mimo to wola życia była w nim zaprawdę godna podziwu. Kto inny na jego miejscu dawno dałby już za wygraną, on bronił swej egzystencji do samego końca.

     Nie wydał z siebie żadnego dźwięku, kiedy ząbkowane, laserowo ostrzone ostrze noża CHEF no. 10 wgryzło mu się głęboko w kark, tnąc skórę, rwąc mięśnie i miażdżąc kości.

Może dlatego, że nie potrafił, może dlatego, że był bohaterem…

     Kiedy wreszcie trzasnął kręgosłup rozdziawił usta w niemym krzyku i znieruchomiał. Głowa bezwładnie upadła na deskę i przetoczyła się na lewy bok brocząc obficie limfą z rozharatanej tętnicy. Chwilę potem zaczęła rytmicznie drgać w spazmatycznych kurczach, usta rozwierały się i zamykały na przemian, oczy poruszały się we wszystkich możliwych osiach i azymutach. Jego martwe ciało leżało tuż obok…

     Zafascynowany makabrycznym widowiskiem, będąc jak w transie, sięgnąłem po nóż nr 12. To mój ulubiony. Jego ostre jak brzytwa krawędzie pokryte 0,2 milimetrową warstwą teflonu stworzone zostały, aby oddzielać mięso od kości. Szybko i skutecznie, z niemal chirurgiczną precyzją. Cztery wprawne pociągnięcia później było już po wszystkim. Chyba nawet leżąca nieopodal głowa zdała sobie z tego sprawę, bo znieruchomiała na dobre.

W sadystycznym natchnieniu ustawiłem ją tak, aby mogła oglądać jak filetuję jej korpus…

     Wziąłem szczyptę soli i natarłem dokładnie gotowe plastry mięsa, które na krótką chwilę ponownie ożyły, podskakując, kurcząc się i wyginając.

Zawinąłem je w folię aluminiową i włożyłem do zamrażalnika.

 

Wyrzuciłem ości…

Resztę karpia zjadł mój pies...

DON’T KILL SANTA CLAUSE
Autor: postal
13 grudnia 2004, 20:57

- Ho, ho, ho! Wesołych Świąt! Proszę to wziąć, mamy najniższe ceny na rynku!

- Ho, ho, ho, że kurwa co?

- Że jak?

- Czy nie powinieneś czasem zapierdalać w saniach ciągniętych przez stadko zapyziałych reniferów i wkładać dzieciom prezentów do brudnych, śmierdzących skarpet? Co z ciebie za Mikołaj do kurwy nędzy?

- No chyba tak…

- To zapierdalaj do garażu, czy gdzie tam trzymasz swój zaprzęg, a nie będziesz bogu ducha winnym ludziom wciskał jakieś farmazony, zabieraj to gówno ode mnie…

- Weź pan, daj dorobić do zasiłku!

- Spierdalaj, nawet nie jesteś prawdziwy, broda ci się odkleja, poduszka spod płaszcza wyłazi…

- Zlituj się pan, kumple z flaszką czekają!

- Taak? To dawaj te papiery i już cię tu nie ma.

- Zara, jedna sztuka na osobę! Co pan robisz? Boże nie strzelaj! Jezu miłosierny, co ja panu zrobiłem? Mam żonę i dzieci!

- I kurwa co z tego? A psa masz?

- Mam! Kota też, nie zabijaj, błagam!

- Łżesz.

- Mówię prawdę, przysięgam!

- To jak ma na imię?

- Mruczek!

- Co to kurwa za imię? I mam ci niby uwierzyć? Pojednaj się ze stwórcą, masz hmmm… 20 sekund…

 

WESOŁYCH ŚWIĄT KURWA MAĆ…
WESOŁYCH...

SCIANA MGLY... A CO ZA NIA?
Autor: postal
13 grudnia 2004, 01:17

     Upiorny krzyk rozrywa niezmąconą niczym ciszę, tak gęstą, że niemal namacalną.

Przyspieszam kroku. Z coraz większym niepokojem rozglądam się na boki.

Ktoś lub coś od dłuższego czasu idzie za mną, przystaje, kiedy ja przystaję, przyspiesza, kiedy ja przyspieszam.

Gdyby nie mleczna mgła mógłbym zobaczyć co to jest…

     Wiem jedno strasznie śmierdzi.

Przystaje nagle. Światło lampy rtęciowej sprawia, że tuż przede mną mgła tworzy białą ścianę. Wytężam słuch, zdawało mi się, że słyszę zgrzyt pazurów na betonowym chodniku.

     Cisza.

Ruszam ponownie, przekraczając barierę mgły.

     Podświetlone metalicznym blaskiem opary gęstnieją wokół mnie, białe ściany zamykają mnie w pułapce.

Znów ten dziwny dźwięk przypominający wściekłe brzęczenie roju os. Odwracam się szybko do bólu wytężając wszystkie zmysły.

     Znów mi się zdawało…

W którą stronę ja właściwie szedłem?

Zaczynam biec. W panice jak ślepiec wymachując rękoma.

     Wielki, podłużny kształt przebiega mi drogę na wyciągnięcie ręki. Zastygam w bezruchu.

Widzę tylko kłębki mgły, słyszę jedynie bicie własnego serca.

- Uciekaj… Uciekaj stąd…

- Mam cię...

TAK SZEFIE
Autor: postal
13 grudnia 2004, 00:33

Czy można pozostać sobą będąc pod kontrolą kogoś obcego?
Czy można wogule poddać się czyjejś kontroli?
Czy może być jeszcze gorzej?
Czy może będzie lepiej?

Moja dusza Twoją jest, Ty wyznaczasz czas.
Na twój znak opuszcze świat.
Morderca dzieci, sługa zła.

 

I must obey my master

PROMOCJA!!!! KUP 2 DOSTANIESZ 5
Autor: postal
29 listopada 2004, 02:10

     Lekarz kazał mi wziąć dwie, wezmę cztery… A co tam piąta gratis. Pięćdziesiątka czystej, kawa, druga kawa, papieros, dwudziestka rumu, papieros.

 

     Stresująca praca w hipermarkecie w dziale promocji odbija swoje piętno na mojej psychice. Muszę wziąć się w garść, to dopiero drugi dzień.

 

     Wcale nie dostałem gabinetu, kurwa nie dostałem nawet podwyżki. Magazynierzy, najniższa kasta w hierarchii hipermarketu dalej się ze mnie śmieje, a najgorsze jest to, że a najgorsze jest to, że pracownicy działu promocji wysyłani są jako żywa tarcza na pierwszy front wojny – prosto do klientów.

 

Co to oznacza? Że praca polega na nawiązaniu miłego kontaktu z człowiekiem i zachęceniu go do zakupu towaru.

A jak do ciężkiej cholery zachęcić kogoś do kupienia towaru jeżeli na twarzy wypisane się ma „wypierdalaj, bo cię wypatroszę”?

 

     Kiedy ubrany w pedalską koszulę z przylepioną do piersi etykietką z imieniem i napisem „w czym mogę pomóc?” stanąłem w podległym mi dziale kosmetyków pomyślałem sobie, że jestem w piekle.

Kiedy podszedł do mnie pierwszy klient powiedziałem głośno: „O kurwa jestem w piekle!!”.

 

Wziąłem urlop.

 

 

Prozac (fluoxetine hydrochloride), Zoloft (sertraline), Paxil (paroxetine)

KOLOROWE TABLETKI
Autor: postal
28 listopada 2004, 15:56

     Lekarz kazał mi wziąć dwie, wezmę trzy… A co tam czwarta gratis. Kawa, druga kawa, papieros, dwudziestka rumu.

 

     Stresująca praca w hipermarkecie w dziale promocji odbija swoje piętno na mojej psychice. Muszę wziąć się w garść, to dopiero pierwszy dzień.

 

Wczoraj dostałem awans. Teraz ja mogę śmiać się magazynierom w twarz.

Ale chyba dostanę swój gabinet?

 

 

Prozac (fluoxetine hydrochloride), Zoloft (sertraline), Paxil (paroxetine)

PRZEBUDZENIE
Autor: postal
24 listopada 2004, 20:27

Przebudzenie łamie świat iluzji, diametralnie zmienia rzeczywistość w której do tej pory żyliśmy.

 

Czasem przebudzenie może być bolesne.

 

 

- To chyba wszystko co mam do powiedzenie…

- Opowiedz mi co teraz czujesz.

- Kurwa!! Po raz piąty? Zdejmijcie ze mnie ten kaftan!! Kurwaaaaa!!

- Proszę się uspokoić, chcemy ci tylko pomóc.

- Pomóc??! Kurwa, wiążąc mnie, faszerując pigułkami i zadając te wszystkie pojebane pytania? Gdzie ja w ogóle jestem? Rozwiąż mnie kurwa!! Słyszysz??!

- Rozwiążę cię kiedy tylko opowiesz mi co czujesz, kiedy pozwolisz sobie pomóc.

- Dobra kurwa, co czuję? Czuję że chcę cię zabić! Chce zabić ciebie, twojego pierdolonego męża, twoje dzieci, twoich rodziców, psa, listonosza, który cię rżnie kiedy mąż pieprzy twoją najlepszą przyjaciółkę. Chcę zabić was wszystkich!! Kurwa rozwiąż mnie pierdolona psychiatrzyco!! Wypuść mnie!! Pozabijam was wszystkich!!

- Proszę się uspokoić, bo wezwę sanitariusza! Chcesz jeszcze jeden zastrzyk?

- Sanitariusza?! Zastrzyk?? Kurwa, niee, proszę, błagam!! Tylko nie zastrzyk, będę już grzeczny, obiecuje, nie będę już mówił brzydkich rzeczy! Zły Pawełek, głupi Pawełek!

- Nie jesteś zły, po prostu chory. Potrzebujesz pomocy.

- Tttaakk jestem chory, potrzebuje pomocy.. Proszę pomóż mi. Pomóż mi się stąd wydostać!!

- Kiedy tylko wyzdrowiejesz. Proszę opowiedz mi jeszcze raz co robiłeś przez ostatnie 3 miesiące.

- Nie pamiętam… Kim ja jestem? Zły Pawełek… Złyy..

- Spróbuj sobie przypomnieć, zastanów się.

- Chce mi się pić.

- Napijesz się, kiedy skończymy rozmawiać.

- Nie rozumiesz? Chce mi się pić!! Teraz!! Daj mi kurwa wody!! Zabiję cię i zatańczę na twoim grobie!! Ty suko!! Daj mi tej cholernej wody!! On przyjdzie… Odejdźcie!! Zostawcie mnie!! On przyjdzie…

- Sanitariusz!! Relanium 140mg dożylnie, przywiązać do łóżka. Pacjent numer 006273 wykazuje nadmierną pobudliwość. Chyba wraca do swoich fantazji. Dokończymy jutro.

POSTMAN
Autor: postal
20 listopada 2004, 22:47

     W dłoni kurczowo ściskam nóż, zwyczajny kuchenny nóż.

<miało być zupełnie inaczej…>

     Czarna krew a aorty spływa po gładkiej powierzchni ostrza skapując głośno na podłogę.

<obrona konieczna?>

     Na podłodze w zastraszającym tempie rośnie rdzawa kałuża. Moje buty pogrążają się w gęstniejącej lepkiej mazi.

     Przeraźliwie długi jamnik zastyga w groteskowo wygiętej pozycji.

<jak ja się z tego wytłumaczę?>

- Co zrobiłeś biednemu maksikowi??

<zabić świadka!>

- To nie ja, on taki już był kiedy tu wszedłem.

<kiepskie kłamstwo>

- Masz nóż! O mój Boże, zabiłeś go!! Morderca! Ratunku!! Wezwać pogotowie!

- Przyniosłem rentę. Proszę tu podpisać.

 

Listonosz ma przejebaną pracę… Zero zrozumienia, szacunku społeczeństwa. Rzucam to gówno.

CO JEST CZYM...
Autor: postal
12 listopada 2004, 16:05

     Śniły mi się smoki żeglujące majestatycznie pod sklepieniem niebios. Czerwone jak krew, zielone jak drzewa, niebieskie jak wody oceanu, białe jak śnieg, czarne jak noc i złote. Śnili mi się wspaniali rycerze na strojnych rumakach, potężni władcy noszący zdobne korony, złotowłose niewiasty…

 

     Śniły mi się olbrzymie bombowce, zwrotne myśliwce, powolne i niezgrabne czołgi, żołnierze dzierżący karabiny, dowódcy snujący strategie, wodzowie wykrzykujący swoje manifesty…

 

     Śniły mi się wojny, szkarłatna krew spływająca na ziemię, wybuchy unicestwające całe miasta, eksplozje na zawsze zmieniające krajobraz, krzyki rannych, jęki konających, dzieci i kobiety wałęsające się bez celu po wyludnionych ulicach zburzonych miast…

 

     Śniły mi się potwory, umarli ludzie chodzący pogrążeni we śnie, bogowie o twarzach zwierząt...

 

Kolorowe obrazy zniknęły.

Teraz już tylko śni mi się to, że żyje…

DZIEN UMARLYCH
Autor: postal
07 listopada 2004, 13:46

     Stara omszała brama otwiera się z głośnym zgrzytem dawno nie oliwionych zawiasów. Dźwięk rozrywa martwą niczym nie zmącona ciszę niczym trzask grzmotu.

     W powietrzu czuć zapach palonego wosku. Lodowate tchnienie jesiennego wiatru wdziera się głęboko w moje ciało, paraliżuje, wysysa ciepło.

Dłuższą chwilę stoję zastygły w bezruchu, walczę z natrętną myślą „uciekaj, uciekaj stąd”.

     Wspomnienia wracają boleśnie. Czarno-białe skrawki przeszłości.

Nie mogę zawrócić, nie po to jechałem tu tyle godzin, żeby uciec jak spłoszone dziecko.

 

Uciec po raz kolejny…

WYJSCIE
Autor: postal
28 października 2004, 17:49

Kiedy tylko otworzyłem oczy zdałem sobie sprawę, że ten dzień źle się skończy…

 

     Ubrałem się i zawlokłem do kuchni. Chciałem sobie zrobić herbatę, ale okazało się, że nie mam czystej szklanki. Mówi się trudno, przecież nie będę pił z brudnej. Otworzyłem lodówkę, z której zamiast jedzenia wyleciały na wpół przytomne nietoperze. W sumie nietoperze też mogą być smaczne, ale nie chciało mi się ich gonić, tym bardziej, że zaraz wyleciały przez dziurę w suficie.

Wyszedłem z domu.

     Samochód nie chciał zapalić. No tak, zapomniałem zatankować. Poszedłem na przystanek, zapaliłem papierosa. Poczułem się lepiej, lepiej do mementu kiedy po dwóch buchach przyjechał autobus. Ze środka wylała się fala ludzi, kolejna fala porwała mnie ze sobą i wtłoczyła do środka. Teraz już wiem jak czują się sardynki. Niechcący nadepnąłem na głowę jakiejś dziewczynce. Zrobiło się zamieszanie. Nie wytrzymałem, wysiadłem.

Kurwa, nie mam broni…

     Zapomniałem wziąć jej z domu, przejebane. Żyjemy w niebezpiecznych czasach, co będzie jak spotkam jakiegoś wariata? Będę się o to martwił później. Kurwa, nie wziąłem nawet noża. Pieprzonego kuchennego kurwa jego mać noża!!

     Gdzie ja do chuja jestem? Jakaś speluna, może mają tam cos do żarcia. Raz kozie śmierć, wchodzę.

Co było potem? Niewinna bójka, zwiedziłem izbę przyjęć w jakimś obskurnym szpitalu. Założyli mi 26 szwów.

Tak to jest kurwa wyjść z domu bez pieprzonego działka samopowtarzalnego. A jedzenie było i tak chujowe…

PROSTO DO NIEBA
Autor: postal
23 października 2004, 17:37

<puk, puk>

- Kto tam kurwa?

<pełna konsternacji cisza>

- Bądź pochwalony Bracie. Przybywamy głosić Dobrą Nowinę!

<teraz ja zaniemówiłem>

- To wypierdalajcie głosić ją gdzieś indziej…

<cisza>

- Ależ Bracie… Wysłuchaj Dobrej Nowiny, a twa dusza będzie zbawiona!

- Nic was nie powstrzyma?

- Nie Bracie!! Będziemy głosić Nowinę nawet u bram piekła…

<cisza>

- Skoro taka wasza wola… Wejdźcie bracia, wejdźcie…

 

     Kiedy drzwi zatrzasnęły się za ich plecami ich wola stała się rzeczywistością. Głośna muzyka zagłuszyła wrzaski, 6 godzin nieludzkiego bólu zapewniły im miejsca w tym niebie o którym mówili kiedy akurat na chwile przestawali krzyczeć.

Kolejny dobry uczynek na moim koncie.

Jak ja lubię uszczęśliwiać ludzi…

 

Amen

<cisza>

OPEN YOUR EYES
Autor: postal
13 października 2004, 21:07

NIC NIE WIEDZIEĆ
WSZYSTKO ROZUMIEĆ

WIESZ JAK POKONAĆ ŚMIERĆ?
PO PROSTU UMRZEĆ.

 

OTWÓRZ OCZY
OBUDŹ SIĘ

ZACZYNAM ROZUMIEC...
Autor: postal
12 października 2004, 23:50

CI KTÓRZY TEGO NIE WIDZĄ SĄ ŚLEPI.
CI KTÓRZY TEGO NIE SŁYSZĄ SĄ GŁUSI.

CI KTÓRZY TEGO NIE ROZUMIEJĄ SĄ MARTWI...

 

"( ... ) kolo robil tak bo gdyby ich zniszczyl wiara bylaby strachem bylaby narzucona ! wierzyli by w niego bo mieliby dowod czaisz? nie ma wiary bez zwatpienia !
przemoc jest oznaka ludzi slepych ci co czynia zlo to kaleki....nie rozumieja nic czaisz?
dokladnie....widzisz zaczynasz pewne fakty wypierdalac z bani i peewne teraz zaczynasz rozumiec !
dlaczego nie mozna poznac? uwierz mi ze mozna poznac ! trzeba zrozumiec
zastanawiam sie....ja chyba nie wiem kim jestem
zaczynasz sie bunotwac wiec zaczynasz rozumiec moje slowa teraz bedziesz chcial wiecej wiedziec  o Bogu
Bog jest....i napewno cie nie pierdolnie pamietaj !
no wlasnie....widzisz skoro ty myslisz ze Jezus nie dba o to co robisz myslisz to jestes glupcem....
ci co czynia zlo nie wiedzia co czynia wiec bedzie im wybaczone  kumasz?
ludzie czynia zle...bo nie wiedza co czynia nie sa swiadomi to musisz zrozumiec....czynisz zlo czyli ranisz albo cos w tym stylu bo nie czaisz co czynisz zyjesz we snie ! zyjac swiadomie nigdy nie popelnisz zla wiesz dlaczego bo wiesz co czynisz bo jestes swiadomy kazdej chwili swego zycia....wiesz dlaczego ukrzyzowali Jezusa ludzie bo nie wiedzieli  co czynia nie byli swiadomi...znasz chyba slowa Jezusa "przebacz im ojcze bo nie wiedza co czynia" nie sa tego swiadomi kumasz? sa slepi na maksa.....dlaczego Jezus nie czyni zla? albo budda nie czyni zla? bo sa swiadomi kumasz
ludzie wiedza ze palenie szkodzi ale pala dalej....gdyby byli swiadomi nigdy by juz nie palili  czaisz?
to jest abstrakcja dla tych ktorzy wola dalej spac  chcesz przespac zycie?
chyba lepiej pozyc choc troche co?
sa na swiecie ludzie swiadomi ! malo ich ale sa
jesli zyjesz dla idei to spisz !
pewnie ze przyjemnosc jest git....ale jeszcze lepsza jest przyjemnosc w swiadomosci kumasz?
wiec czerp ale rob to swiadomie  swiadomosc da ci to ze kazda chwila zycia mule to przyjemnosc....wiesz ze w obozach tez ludzie bylo swiadomi to znaczy potrafili byc szczesliwi..wierzysz?
no wlasnie.....ludzie cie wkurwiaja bo spisz....nie mozesz ich zrozumiec ze sa kalekami i ze zyja we snie kumasz?
wszechswiat sobie nie zdaje sprawy z twojego istnienia wiec usiadz i sie rozluznij................... ( ... )"

PSYLOCYBLE MEXICANA
Autor: postal
23 września 2004, 22:22

Czekam, aż wywar z Łysiczki lancetowatej, który przed chwilą wypiłem zacznie działać...

     Za kilkadziesiąt minut percepcja zmysłowa przestanie być jedynym źródłem wiedzy o otaczającym mnie świecie na jakie są skazani zwykli smiertelnicy. Czuję już jak otwierają się wrota prowadzące prostą drogą do bram mojej podświadomości... Za chwilę będę widział więcej, słyszał ostrzej, mocniej czuł...
     Ryzyko śmierci wydaje mi się skromną ceną jaką należy zapłacić, aby dowiedzieć się czym tak naprawdę jestem.
     Już niedługo będę to wiedział...