26 kwietnia 2008, 23:24
Kurwa, rysik mi się co chwilę łamie, kruszy, tępi.
Muszę się zastanawiać, jak wyglądają litery, nie pamiętam, kiedy ostatnio pisałem coś odręcznie.
Jebany zeszyt nie ma narzędzi edycji tekstu, kurwa nie ma nawet klawiszy „insert” i „backspace”. Pomyłki trzeba gumką wycierać, a wtedy papier się rwie!!
No i kurwa nie mogę się doczytać, co napisałem wczoraj, tak koślawo piszę.
Kiedy znów się spotkamy?
O nie kurwa, my się nie spotykamy, my się widujemy. Jak w więzieniu na odwiedzinach.
Spotyka się chłopak z dziewczyną, a ja nie jestem chłopakiem. Czym ja jestem?
Stoję sam. Nie, nie sam. Towarzyszy mi śmierć.
Idzie ze mną krok w krok. Zawsze szliśmy razem. Czeka tylko na mnie, na kogoś innego, czy na nas? Jakie żniwo zbierze?
Wypełniony nienawiścią, otoczony przez zło, którego jednak się nie lękam, bo jest moim przyjacielem. Przodkowie patrzą na mnie w skupieniu z gwiazd.
Zatankowana piła w plecaku, w lewej dłoni gaz paraliżujący, w prawej 500.000V, przy pasku pół metrowa maczeta o laserowo ostrzonej krawędzi tnącej, muzyka na uszach. O miłości, największej niszczącej sile.
Jestem gotowy. Więcej, jestem przygotowany. Gotowy się urodziłem.
Nic jednak nie zrobię.
Mam zbyt wiele do stracenia.
Na razie.
A świat niech się ze mnie śmieję. Niech pokazuje mnie palcami.
Mam swój World of Warcraft. Tam jestem kimś.
DODANE 20 MINUT PÓŹNIEJ:
Kimś tam byłem 2 lata temu. Właśnie się przekonałem, że w dodatku jestem równie śmieszny, żałosny i żenujący jak w rzeczywistości.
Będę czytał książki, książki mnie nie wyśmieją.