FALLOUT


Autor: postal
Tagi: znam już tą historię  
17 kwietnia 2008, 02:34

Nagle wszystko straciło jakąkolwiek wartość.
Wszystko straciło znaczenie. Przestało być ważne.
Świat jakby stracił kolory. Przybrał barwę szarego popiołu.
Zadowolenie i chęć życia zastąpił rodzaj cmentarnej zadumy.
Opuściły mnie siły witalne. Została pusta skorupa.
Gardzę sobą. Jestem żałosny.
Błagam o miłość...
Nie chcę niczego. Chcę umrzeć.
Niech żyją uczucia wyższe.
 
Zabij w sobie miłość, albo pozwól jej uciec. Nie obchodzisz nikogo, wszyscy mają cię w dupie.
Nie znają twoich myśli, ni twojej duszy. Nie mają pojęcia, co w środku cię dusi.
Znowu cię coś boli, drżą ci ręce, musisz się pogodzić, będzie tego więcej.
Kolorowe obrazy już zniknęły na zawsze, został tylko ogień, który nigdy nie zagaśnie.
Wyostrzony obraz i spalone usta chcą żyć, myśleć, doczekać jutra.
Nie będziesz już nigdy taki jak oni. Normalny, czysty i rozmarzony.
Obrazy płoną i będą płonąć. Ty i twój okręt zaczyna tonąć. Życie mają ci myślący, ty się zaliczasz do istot ginących.
Coś z oddali bardzo szybko nadchodzi, przypomnij sobie dźwięki swoich narodzin.
Kolejny papieros uaktywnia półkulę, zaczynasz się ruszać, już to poczułeś. Mrowienie w stopach i ciepło w żołądku, dodatnie prądy przewijają się w środku. Palisz papierosa, musisz stąd wyjść, nie możesz tak siedzieć, nie robiąc nic.
Wyjdź z domu i nie patrz za siebie. Cały świat jest tylko dla ciebie.
Wyjdź z domu, nie możesz tam siedzieć. Dzisiaj odwiedzisz przyjaciół w niebie.
Pożegnałeś właśnie tą zwykłą, szarą strefę. Teraz jesteś sam swoim własnym szefem.
Odgłosy miasta pulsują nad skroniami, kolorowa tęcza nad źrenicami.
To jest właśnie prawdziwe życie, w którym nikt nie ma nic do ukrycia.
Nie jesteś w stanie zmienić biegu myśli, ciesz się człowieku, że są takie czyste. Gdyby wszyscy ludzie myśleli jak ty, nie byłoby płaczu, przemocy ni krwi. Małe dzieci bawią się w wojnę, a później w przyszłości zabiją się naprawdę.
Lecz co cię obchodzą te przyziemne ludzkie sprawy. Niech się wyrżną tak dla zabawy. Nie czuj się winny i nie myśl o tym. Sam nie zatrzymasz tej fali przemocy.
Gdyby tylko chcieli, to by pomyśleli. Przeanalizowali wszystko i zrozumieli.
Teraz będziesz myśleć przez cały czas o tym. Zrozum, że nie ma już dla nich pomocy.
Idź gdzieś usiądź i podładuj bateryjki, bo pomału twoje myśli przestają być czyste. Czujesz tą wolność, czujesz ten smak? Czujesz ten zapach? Najwyższy czas…
Wyjdź z domu i nie patrz za siebie. Cały świat jest tylko dla ciebie.
Wyjdź z domu, nie możesz tam siedzieć. Dzisiaj odwiedzisz przyjaciół w niebie.

17 kwietnia 2008
Ruszają mnie te Twoje "muzyczne" notki.
17 kwietnia 2008
dołączam się do słów mistrala.. tez miałam trudne dni a na sznitów nie miałam juz miejsca.. k.. podnieś się !jak ja dąłam radę to ty masz nie dać!!!!!
17 kwietnia 2008
Pierdol to. Wiem, że kiedy coś kluczowego nagle traci swoją wartość czy tam sens, nadchodzi czas takiej chujozy. Nie poddawaj się temu, szkoda nerwów, zdrowia i życia. Postaraj się to przyjąć na klatę. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz