BEZSILNOSC, NAJWIEKSZE WKURWIENIE
Tagi: gniew furia
10 kwietnia 2008, 01:41
Ta rozmowa całkiem rozpierdoliła mi moje feng szui.
Nigdy sobie tego nie daruje.
Chyba zacznę się ciąć (znowu?), ból psychiczny jest nie do wytrzymania, nad fizycznym można zapanować.
Drżałem na całym ciele.
Serce waliło mi jak kowalski młot, w uszach słyszałem łomoczące pulsowanie.
Czerwona kurtyna powoli przesłaniała mi widok.
Ogarniał mnie gniew. Wynikający nie tyle ze złości, co beznadziejnej bezsilnej furii.
Wstałem.
Musiałem wyjść z domu. Nie mogłem tak siedzieć.
Wpadłem w gniew.
Nie tyle wiedziałem ile czułem, co muszę zrobić.
Był tylko jeden sposób na uwolnienie się od tego, co kotłowało się we mnie.
Musiałem zabić.
Po krótkiej chwili wahania sięgnąłem po 2 kilogramowy topór.
Ubrałem się i wyszedłem.
Boję się pomyśleć co mogło by się stać, gdybym spotkał jakiegoś sąsiada.
Kogokolwiek.
Obszedłem blok z toporem na ramieniu, znalazłem się w niewielkim parku.
Pierwszy cios był dla mnie zaskoczeniem. Po nim nastąpił kolejny i jeszcze jeden.
Uderzałem jak oszalały. Raz za razem, bez chwili przerwy.
Nie wiem ile to trwało. W pewnym momencie usłyszałem trzask i drzewo cięzko zwaliło się na ziemię.
Zabiłem drzewo. Ulżyło.
Uciekłem.
Ale drzewa mi szkoda, wandalu :)
Dodaj komentarz