Tagi: wszyscy strzelaja
12 lutego 2012, 15:34
Kula wpadła przez moje okno i rozwaliła zegar.
Wybiegłem przed dom i prawie dostałem postrzał.
Wyznawcy Allaha strzelali do wszystkich na ulicy.
Dołączyłem do akcji i wypaliłem ze swojego sprzętu.
Tec-9 automatic prosty i skuteczny. Zastrzeliłem 2 kolesi z sąsiedztwa i lokalnego ćpuna.
Musiałem przeładować, kiedy nagle coś wybuchło. Ciała i krwawe ślady pokryły ulicę.
Zadzwoniłem po policję. Przyjechali na sygnale.
Zaparkowali na moim podjeździe, zobaczyli mnie i otworzyli ogień.
Ledwie uciekłem, nie spodziewałem się tego. Gdziekolwiek nie spojrzę, widzę ludzi z bronią.
Wszyscy biegają i strzelają do siebie.
Twój ojciec, matka, brat, żona, każdy skurwiel. Spluwy plują ogniem, pociski świszczą w powietrzu.
Trafiłem jakąś dziwkę w otwór w uchu. To chyba jakaś klątwa. Starsze panie strzelają się w kościele z księdzem. Dostał dwa razy w nogę, ale tylko się śmieje.
Pierdolę, jeśli to Armageddon ja go przeżyję.
Czterdziestka-piątka, 2 magazynki i dwulufowy Mosberg, ktoś dostał ode mnie śrutem w klatkę piersiową.
Wszyscy są uzbrojeni, mają intencje skrzywdzić kogoś, rykoszety gwiżdżą dookoła.
Ktoś uderzył mnie glinianym pelikanem w plecy. Dzieciak z przekrwionymi oczami - najwyżej dziesięciolatek, w odpowiedzi wystrzeliłem mu z obu luf prosto w twarz.
Uliczne światła zgasły, zrobiło się ciemno, słyszę tylko wystrzały.
Znam tych ludzi! Dwaj robotnicy, którzy pracowali razem – jak tylko załadowali broń wypalili w siebie nawzajem.
Zwątpiłem we wszystkich, cały czas się przemieszczam, jestem ranny, schowałem się w wiacie na narzędzia na końcu ulicy.
Noc robi się cicha wraz z upływem czasu. Coraz mniej ludzi zostało przy życiu.
Poczekam aż nie zostanie nikt.