Tagi: dlaczego nie
04 lipca 2008, 21:23
Zostawmy na chwilę temat mojej nieszczęśliwej miłości do niewłaściwej osoby.
Mam chwilowo większy problem.
Otóż w poniedziałek/wtorek przyjeżdża, na okres dwóch tygodni, jedyna osoba, którą z całą pewnością mogę nazwać swoim przyjacielem, według moich popapranych brokersko-ćpunowskich kryteriów. Przyjaciel, który nigdy mnie nie zawiódł, z którym zawsze było mi dobrze, przez którego nigdy nie uroniłem łzy.
Tak jest narkusem. Nie potrafi inaczej spędzać czasu, inaczej się bawić, ale przecież ja mam ten sam problem.
Przecież narkusem jestem też ja. Czystym od pół roku, ale…
Właściwie po co?
Co mi to dało oprócz dużej ilości niezagospodarowanych pieniędzy, za które zacząłem hurtowo kupować noże i mundury, z powodu braku lepszego pomysłu na ich wydanie.
W moim życiu nie zmieniło się nic, oprócz tego, że przestałem odczuwać radość. Że utraciłem sens. Stałem się pustą skorupą. Jedzącym, pijącym, wydalającym, śpiącym, oddychającym, pracującym, chodzącym, mówiącym, uśmiechającym się, wymieniającym uściski dłoni automatem.
Rzeczywistość nie ma mi absolutnie nic do zaoferowania. Nic, co by mnie pociągało (a co mógłbym mieć). Zamiast unosić się 40 centymetrów nad podłogą na haju, klikam w ikonę World of Warcraft i gram, aż zachce mi się spać, a kawa i guarana już nie pomaga utrzymać otwarte powieki.
Do czego zmierzam.
Dlaczego miałbym przez te 2 tygodnie wakacji nie robić z przyjacielem tego, co umiem najlepiej? Tego, co sprawia mi radość, sprawia, że widzę sens we wstaniu rano z łóżka. Dlaczego nie Las Vegas?
To już właściwie postanowione.
Boję się tylko, że odstawianie znów będzie takie okropne jak pół roku temu. Nie zniosę tego.
Boję się też tego, że tych parę działek może na dobre (nieodwracalnie) rozjebać mi ledwo wygojoną psychikę.
Nie chcę komentarzy w stylu „Nie rób tego! Nie marnuj sobie życia!”, bo ono już jest zmarnowane.
Jak chcesz coś napisać, to przedstaw mi alternatywę. Dlaczego nie? Co zamiast.