20 listopada 2004, 22:47
W dłoni kurczowo ściskam nóż, zwyczajny kuchenny nóż.
<miało być zupełnie inaczej…>
Czarna krew a aorty spływa po gładkiej powierzchni ostrza skapując głośno na podłogę.
<obrona konieczna?>
Na podłodze w zastraszającym tempie rośnie rdzawa kałuża. Moje buty pogrążają się w gęstniejącej lepkiej mazi.
Przeraźliwie długi jamnik zastyga w groteskowo wygiętej pozycji.
<jak ja się z tego wytłumaczę?>
- Co zrobiłeś biednemu maksikowi??
<zabić świadka!>
- To nie ja, on taki już był kiedy tu wszedłem.
<kiepskie kłamstwo>
- Masz nóż! O mój Boże, zabiłeś go!! Morderca! Ratunku!! Wezwać pogotowie!
- Przyniosłem rentę. Proszę tu podpisać.
Listonosz ma przejebaną pracę… Zero zrozumienia, szacunku społeczeństwa. Rzucam to gówno.