07 listopada 2004, 13:46
Stara omszała brama otwiera się z głośnym zgrzytem dawno nie oliwionych zawiasów. Dźwięk rozrywa martwą niczym nie zmącona ciszę niczym trzask grzmotu.
W powietrzu czuć zapach palonego wosku. Lodowate tchnienie jesiennego wiatru wdziera się głęboko w moje ciało, paraliżuje, wysysa ciepło.
Dłuższą chwilę stoję zastygły w bezruchu, walczę z natrętną myślą „uciekaj, uciekaj stąd”.
Wspomnienia wracają boleśnie. Czarno-białe skrawki przeszłości.
Nie mogę zawrócić, nie po to jechałem tu tyle godzin, żeby uciec jak spłoszone dziecko.
Uciec po raz kolejny…