10 czerwca 2004, 19:01
2 + 2 jest 5...
A kto nie wierzy niech zmierzy...
Wyszedłęm dziś z domu. Niby nic wielkiego, ot tak po prostu chciałem sie przejść...
Zjechałem na dół windą, ze śmiechem zauważyłem, że w mojej skrzynce nie mieszczą się już listy, wyszedłem z klatki, pozdrowiłem sąsiada pokazując mu środkowy palec i skęciłęm w kierunku pobliskiego parku (jak można nazywać "parkiem" tych pare obszczanych przez psy drzew?). Usiadłem na ławeczce, zapaliłem papierosa i...
ZACZĘŁO PADAĆ...