25 lutego 2004, 23:14
Nasi przodkowie mawiali, że złego diabli nie wezmą...
I co kurwa?
I gówno!!
Rozchorowałem się i to nie na żarty. Leżę w łóżku, kaszlę, prycham, kicham i smarczę. Na termometrze zabrakło skali, a domowe metody (spirytus i aspiryna) w moim przypadku się nie sprawdziły. Cóż, jutro wybiorę się do konowała, niech mnie kutasina zdiagnozuje i przepisze prochy, które w szybkim tempie postawią mnie na nogi.
Tylu żywych, a tak mało czasu...
Przy okazji muszę lapiducha przekonać, żeby mi morfinę przepisał. Ostatnio miewam silne migreny...