19 stycznia 2004, 17:45
Biegnę co sił w nogach....
Mięśnie jednak zaczynają odmawiać mi posłuszeństwa, płuca zalewa krew. Czuję jej metaliczny posmak w ustach. Mijam jeszcze jeden zakręt, szaleńczym pędem pokonuje następną prostą, kolejny zakręt, kolejna prosta. Powoli obraz staje się zamazany, ciemne plamy tańczą mi przed oczyma.
Kolejny zakręt...
Staje jak wryty...
Drzwi...
Nie ma w nich klamki.
Zagradzają je stalowe sztaby. Małe okienko płonie oślepiającą czerwienią. Opieram się o nie plecami, osuwam na podłogę. Przez łzy i wirujące plamy widzę jak zbliżają się do mnie, szczeżąc zębiska w upiornych uśmiechach. Zaczynam się kiwać.
W przód i w tył...
W przód i w tył...