Tagi: nowy chujowy rok
03 stycznia 2012, 16:12
Nowy rok zaczął się dla mnie okropnie. Nafaszerowany antypsychotykami przespałem Sylwestra, wcześniej obraziwszy się śmiertelnie na współmałżonka.
Śmiertelne ów obrażenie przeszło mi nazajutrz rano. Dzień spędziłem na lekturze piętrzącego się na stole stosu zaległych gazet. Czytałem o rozbojach, pobiciach, gwałtach, napadach, torturach, prześladowaniach, wpadkach polskiego wywiadu, porażkach polskich służb specjalnych, najnowszych wyczynach posłów i pomysłach polskiego rządu.
Utwierdziłem się w przekonaniu, że Polska jest żałosna a Polskość to obciach i powód do głębokiego wstydu. Utwierdziłem się również w przekonaniu, że ludzkość ze swoim całym okrucieństwem jest zła i zepsuta do szpiku kości, każdy człowiek zasługuje na rzucenie na kolana i strzał w podstawę czaszki z amunicji o dużej masie i niskiej prędkości początkowej.
Niektórym może się wydać dziwne, że przemoc, tortury, czy wszelkie okrucieństwo postrzegam jako coś bardzo złego, natomiast pozbawioną cierpienia, natychmiastową eksterminację jako coś dobrego. Brzydzę się przemocą, ale w potylicę strzeliłbym każdemu (no może oprócz najbliższej rodziny i dawnych przyjaciół). Cóż jestem borderline i tak właśnie uważam.
Ze szczerym smutkiem wspomniałem śmierć mojego ulubionego dyktatora Kim Jong Ila, w którym widziałem nadzieję na szybką i bezbolesną, atomową zagładę Świata. Jego syn to wyrośnięta ciota, więc jedyna nadzieja w duchowym przywódcy Iranu. Ażeby zdobył upragnioną technologię do wymazania Izraela z mapy świata i najlepiej całej reszty też, tak przy okazji. Z nieśmiałą nadzieją spoglądam na Chiny.
Następnego dnia zepsuł mi się samochód. Mój ledwie roczny, zadbany i dopieszczony, wytwór niemieckiej inżynierii. Skurwysyn zwyczajnie się zjebał. Konkretnie to spaliła się żarówka w czołowej lampie po stronie kierownicy. Niby nic wielkiego? Zwyczajna drobnostka? Pierdoleni naziści upchali tyle elektronicznego gówna pod maską, że zwyczajnie nie zostało miejsca na to, żeby włożyć tam rękę celem wymiany tej powszechnie dostępnej części. W serwisie hitlerowcy życzą sobie 65PLN plus wywindowany koszt H7 za wymianę. Jeśli wierzyć forom dyskusyjnym to dostają się do reflektorów od spodu, korzystając z podnośnika lub też demontując najpierw zderzak, celem wyjęcia całej lampy. Zawziąłem się w sobie i nie zważając na ból, wepchnąłem dłoń w 2 centymetrową szczelinę, zdzierając dobie skórę z połowy palca. Dałem radę bez użycia łomu i młotka, które na wszelki wypadek, gdyby jednak nie dało rady, wziąłem z sobą.
Dzisiaj natomiast jest ostatni dzień mojego urlopu. Jutro muszę na całe 2 dni wrócić do pracy. Do gięcia na zimno i prasowania blachy służącej do produkcji armii terminatorów (jeden z naszych produktów nazywa się T-53, inny T-63) na razie służących ludzkości do recyklingu aluminium.