Tagi: nienawiść
25 grudnia 2008, 18:27
Nigdy nie byłem nienawidzony.
No dobrze, na pewno byłem, ale nie zwracałem na to uwagi. Nie obchodziło mnie w najmniejszym stopniu, co kto do mnie czuje.
Przedwczoraj byłem w Epiku kupić prezenty dla Rodziny. Była tam, więc podszedłem złożyć świąteczne życzenia. Ten wzrok… Długo nie mogłem się otrząsnąć. Nikt nigdy tak na mnie nie patrzył. Kilka dni wcześniej jej przyjaciółka, ale było w tym zdecydowanie mniej nienawiści, a więcej pogardy (kolega, który był ze mną spytał: „Co to za laska i czemu patrzyła na ciebie, jak na robala?”). W spojrzeniu Agnieszki była pierwotna nienawiść w najczystszej formie. Gdyby wzrok mógł spopielić, odparowałaby mnie w ciągu ułamka sekundy. Nie spuściłem jednak oczu, wytrzymałem, dokończyłem życzenia. W odpowiedzi zasyczała przez zaciśnięte zęby „I wzajemnie”.
Nie zrobiło mi się bynajmniej przykro. Nie od razu. Poczułem zaskoczenie, zaciekawienie, fascynację, zaintrygowało mnie to. Pogrążyłem się w analitycznej zadumie (jakbym odkrył coś zupełnie nowego, ale czy nie było tak w istocie?), z którego wyrwały mnie słowa kasjerki „Zapomniał Pan Karty!!”
Teraz mnie to jednak męczy. Nie wiedziałem, że ona potrafi nienawidzić. Moja idealna Agnieszka, którą sobie wymyśliłem nie potrafiłaby.
Chciałbym coś zrobić, by mi wybaczyła. Nie. Żeby przestała mnie nienawidzić, że mi przebaczyła twierdzi.
Właściwie nie wiem, dlaczego to mnie gryzie. Nie będziemy się widywać. Nie chce mieć ze mną nic wspólnego, to mi już powiedziała. To chyba dobrze, nie mam pewności, czy nie skończyłoby się tak samo.
Ale to chujowo mieć świadomość, że na świecie jest ktoś, kto mnie nienawidzi z całego serca.