| Kategorie: tical
Tagi: sen
02 sierpnia 2008, 13:51
tej nocy śniłem.
byłem na spotkaniu z dawnymi przyjaciółmi, których jednym klikiem skasowałem ze swej pamięci, kiedy przestali być potrzebni, a zaczęli nachalnie dopominać się zainteresowania. nie mieliśmy o czym rozmawiać, siedzieliśmy przy barowym stoliku i sączyli piwo.
tik-tak, tik-tak, tik-tak…
wygięta pod dziwacznym kątem, zakrzywiona dziwną płaszczyzną wskazówka sekundnika posuwa się koszmarnie wolno na przód.
tik-tak, tik-tak, tik-tak…
czas, czas, czas…
nad ranem zabiłem człowieka. nie wiem kto to był, nikogo nie reprezentował, ani też nie dopatrzyłem się żadnych alegorii, czy symbolicznych znaczeń. chciał mi spuścić lanie, bodajże znieważyłem jego kumpla.
jak zwykle w moich sennych marzeniach gaz łzawiący nie zrobił żadnego wrażenia, w róch poszedł dwusieczny nóż szturmowy. pięć pchnięć w brzuch, a on ciągle stał na nogach. dwa w serce, też nie bardzo pomogły. dopiero, kiedy rozchlastałem mu obie tętnice szyjne padł martwy, bez życia.
czas, czas, czas…
mam go tak wiele, że muszę go zabijać, a czuję, że mi się kończy.
wkrótce coś się wydarzy.
tracę cię ukochana…
i nic nie mogę zrobić.