Tagi: dresy
21 maja 2008, 01:36
Ile konstruktywnej krytyki, ile fachowych psychoanaliz, ile mądrych diagnoz, ile czytania w myślach, ile niepochopnych wniosków, ile wnikliwych interpretacji.
Ale żadnej recepty, żadnej terapii, żadnej kuracji.
Dobra macie racje. Jestem duży dzieciak.
To tak oczywiste, ze jebie po oczach, wcale się tego nie wypieram.
Nie będę o tym dyskutował. Naprawdę chuj mnie interesuje jak odbiera mnie otoczenie. Interesuje mnie wyłącznie ja sam.
Dzisiaj straciłem cnotę. Pierwszy raz zaliczyłem kontakt z chodnikiem za sprawą nie za dużej ilości wypitego alkoholu, a za sprawą 5 chłopców w dresowych spodniach, rażąco kolorowych nike’yach na stopach, skórzanych kurtkach i baseballówkach na główkach.
Chyba rozsądniej by było zejść im z drogi, a nie przeć prosto w ich środek.
W każdym razie zastosowana przez nich forma ataku całkowicie zaskoczyła mnie swoją oryginalnością. Kiedy byłem około metra od pierwszego, któryś z tyłu pchnął go z całej siły we mnie. Nie zdarzyłem się zastawić, ale przynajmniej poprawnie upadłem.
Reszta tego zajścia jest mało interesująca. Jedyne straty, jakie poniosłem to plama błota na spodniach i prześladująca mnie myśl, że jednym z nich był on. Ale pewności nie mam, pewnie to mechanizm obronny urażonego ego, które domaga się vendetty.
Jutro jadę na mazury.
Zapowiadają piękną pogodę. Deszcz, deszcz, i deszcz.
Piotrek będzie się bzykał z Moniką, Królik będzie mókł z wędką w jednej ręce i piwem w drugiej, a ja w drugim pokoju będę czytał czerwoną książkę.