Tagi: gdziekolwiek jesteś
01 kwietnia 2008, 21:24
Wczoraj czułem się tak dobrze… Dzisiaj chciałbym umrzeć.
Boję się. Nie wiem, czego… Chyba wszystkiego, wszystkiego dookoła.
Czuję, że za chwilę stanie się coś strasznego. Coś potwornego, bliżej nieokreślonego…
Że za chwilę zwariuję, postradam zmysły. Boję się szaleństwa, ale jednocześnie chcę, żeby już nadeszło. Nakryło mój udręczony umysł miękkim, ciepłym kocem niepoczytalności. Walka o zachowanie świadomości bardzo mnie już wyczerpała.
Pojechałem na uczelnię, ale nie zostałem na zajęciach, wróciłem do domu.
Kiedy przekroczyłem jej próg zakręciło mi się w głowie, podłoga uciekła spod stóp. Czułem, że się poruszam, chociaż stałem w miejscu. Wczepiłem palce w framugę, zgiąłem się w pół i zamknąłem oczy. Atak minął.
Na miękkich kolanach, zlany potem dowlokłem się pod salę, usiadłem na ławce. Ze wszystkich stron otoczyły mnie głosy. Szepty, chichot, bezsensowne, bełkoczące rozmowy, niezrozumiałe zdania, pozbawione znaczenia echolalia. Dźwięki zlały się w jeden, zawirowały i pomknęły w dół, a może to ja wzniosłem się 100 metrów w górę.
Dysząc ciężko wstałem, zataczając się jak pijany, wspierając się ścian uciekłem z tego budynku.
Ciebie nigdy nie było.
Wymyśliłem sobie Ciebie na własny użytek.
Idealnego Przyjaciela, jakiego zawsze chciałem mieć.
Nie chcę o Tobie zapomnieć. Chcę zachować w pamięci Twój obraz na zawsze.