Archiwum 21 listopada 2007


DWA JOINTY I NIC...
Autor: postal
Tagi: tolerancja  
21 listopada 2007, 00:13

Strasznie się zaniedbałem.

     Z mózgu został mi wysuszony na wiór ogryzek. Procesy myślowe przebiegają mi tak wolno, przetwarzanie danych trwa tak długo. Nie mogę się należycie elokwentnie wysłowić, bo nie mogę znaleźć właściwych pojęć. Nie mogę skupić uwagi na dłużej niż na minutę. Nie mam o czym rozmawiać z ludźmi, nie chce mi się gadać. W mojej głowie jest pustka, pajęczyny, pająki i nietoperze.

     Ile to już trwa? Dwa miesiące? Nie zauważyłem, kiedy skończyło się fajnie, a zaczęła się rozpacz. Było coś pomiędzy? Jakaś faza przejściowa, moment krytyczny, po którym zidiociałem? Może, kiedy zdałem egzamin, nie pamiętam.

     Miesiąc zlał mi się w jeden dzień. Wszystkie dni wyglądały tak samo. Tego chciałem, taka sobie odmiana. Ale abstrakcja przerodziła się w surrealizm i w obecną groteskę.

     Minęło półtora miesiąca semestru, a ja nie wiem jak nazywają się przedmioty, na których bywam.


Dosyć mówię sobie.

     Przestaje palić zielsko. Po pięciu dniach powinienem zacząć myśleć.

Wtedy pomyślę co dalej.