Tagi: piąta góra
08 października 2007, 13:25
Stoję na szczycie Piątej Góry, ponad poziomem chmur.
Patrzę w przeszłość. Widzę migawki ostatnich czterech miesięcy. Naiwne, żałosne, śmieszne, infantylne, groteskowe, surrealistyczne, żenujące, nieudolne próby wejścia w role społeczne, odnalezienia się w Matrixie. Maska mnie uwiera, nie pasuje do mojej twarzy, odstaje. Ze wstrętem ciskam ją w dół. Spada obijając z głuchym łoskotem się o skały, znika za zasłoną mgły. Nie będzie mi już potrzebna.
Patrzę w teraźniejszość. Widzę siebie, takiego, jakim jestem. Idealną wersję samego siebie. Wiem, kim jestem. Wiem, co powinienem robić. Wiem, czego chce, a życzę sobie zasnąć i liczę, że nastanie jasność w psychice, czarne myśli zgasną.
Patrzę w przyszłość. Przyszłość to dzisiaj. Natychmiastowa gratyfikacja zamiast mrzonki o długim życiu w zdrowiu, w świecie gdzie śmierć może przydarzyć się w każdym momencie, w każdej minucie. Ustalić plan, zdobyć środki, wytrzymać oczekiwanie, spotkać się z człowiekiem na moje podobieństwo, odbyć krótki spacer i znaleźć się w innym świecie. Świecie, gdzie wszystko jest takie, jakie być powinno. Gdzie nic nie ma znaczenia. Zasnąć. Obudzić się jutro i dążyć do celu, który zawsze jest taki sam.
Relacje, interakcje, kontakty interpersonalne, wzmacnianie więzi społecznych, przyjaźnie, miłość, szukanie bratniej duszy, podstawa egzystencji większości. To zajmuje całe życie, wypełnia czas, może nigdy się nie ziścić. Społeczeństwo to przeżytek w świecie, gdzie wszystko dąży do jednego punktu €, $.
Przebudzenie. Teraz niech ktoś mi powie jak zejść z tej przeklętej góry…