Archiwum 12 sierpnia 2007


TAKIE TAM 10 MINUT
Autor: postal
Tagi: proza  
12 sierpnia 2007, 21:45

     Z rozszarpanego przedramienia obficie sączyła się krew, pomimo prowizorycznego opatrunku, jaki zrobił sobie ze skrawka koszuli, oraz opaski uciskowej ze zdjętego paska. Był bardzo słaby, ciemniało mu przed oczami. Czuł, że lada moment straci przytomność. Nie miał co liczyć na pomoc, był całkiem sam. Pocisk trafił w kość, przeszedł na wylot wyrywając ze sobą spory kawałek ciała. Kamizelka balistyczna, kevlarowy hełm, kewlarove nagolenniki, nakolanniki i nałokietniki zdały się na nic. Musiał dostać postrzał akurat w odsłoniętą część ręki. Jeszcze przed chwilą było tu prawdziwe piekło, teraz kiedy odgłosy wystrzałów ucichły nastała zupełna cisza. W ciszy tej słyszał własny urywany oddech i pulsowanie krwi w uszach. W szoku pourazowym, zanim jeszcze zaczął odczuwać ból, który teraz przyprawiał go o mdłości, udało mu się wczołgać pomiędzy zwalone belki podporowe i dźwigary dachu hali fabryki, w której jego nieistniejący już oddział wpadł w zasadzkę. Zamknął oczy, starał sobie przypomnieć co się właściwie wydarzyło. Jak to możliwe, że świetnie wyszkolona jednostka szturmowa została zniszczona w niecałe 2 minuty, może nawet mniej. Do kogo właściwie strzelali? Kto strzelał do nich?
     Z trudem podniósł powieki i wstrzymał oddech ze zdumienia. Tuż przed nim stało coś, co wydawało się być falującym, jakby gęstszym, inaczej załamującym światło powietrzem. Z wysokości mniejszej niż 2 metry wpatrywało się w niego dwoje pomarańczowych okrągłych oczu.

- Tu jest jeszcze jeden… Przyjąłem.

     Oślepił go czerwony promień lasera skupiony na jego czole.

<Bang, bang. Bang.>

     Nie zdążył wrzasnąć.