31 maja 2007, 12:21
Krzywdzę, krzywdzę, krzywdzę… Krzywdzę wszystkich dookoła, krzywdzę tych, których kocham, kocham? Czy ja wiem, co to znaczy kochać? Krzywdzę, nie chce, ale krzywdzę! Jestem tym samym, co mój wróg, myślałem, że on krzywdzi, krzywdzę ja. Może on jest lepszy ode mnie?! Może on wcale nie krzywdzi? Potrafię tylko krzywdzić, krzywdzić. Kurwa, krzywdzić! Każdy mój czyn, każdy gest ocieka jadem, jest zatruty, ja jestem zatruty, jestem toksyczny! Wypierdalam stąd, wypierdalam do swojego pojebanego świata. Jeżeli coś robić, to robić dobrze, robić z pasją, krzywdzić. Krzywdzić! Dajcie mi młotek! Będę zabijać, będę zabijać, będę mordować! Krzywdzić, krzywdzić, krzywdzić! Jestem potworem, jestem złem, jestem sumą wszystkich strachów. Chciałem się zmienić, chciałem być dobry! Chuja, jestem taki, jakim byłem zawsze, jaki mam być! Okłamywałem samego siebie. Krzywdzę, krzywdzę, będę krzywdził!! Nie umiem sobie z tym poradzić, nie umiem tego wyprzeć, zaprzeczyć, przenieść, projektować. Nienawidzę siebie! Nienawidzę wszystkiego i wszystkich. Nienawidzę!!! Kocham. Nienawidzę! Kurwa, dlaczego musiałem przejrzeć na oczy?? Dlaczego?? Krzywdzę, krzywdzę!! POSTAL to ja, nie cześć mnie! Potrafię tylko zadawać cierpienie, krzywdzić, krzywdzić!!
Przeklęty, potępiony...