30 marca 2007, 11:42
Rzeczywistość stała się bardzo niestabilna. Balansuje na krawędzi chaosu. Krok do przodu grozi popadnięciem w manię, krok w tył zagraża powrotem depresji. Cokolwiek zrobię, będzie to niekorzystne dla chwiejnego poczucia bezpieczeństwa, jakie sobie zbudowałem.
W moim pancerzu pojawiły się szczeliny. Siatka pęknięć zagraża całemu systemowi. Jak uchronić się przed wrogami wiem aż nazbyt dobrze, ale jak zabezpieczyć się przed przyjaciółmi?
Czy można usprawiedliwić zabójstwo z miłości?