26 października 2006, 12:32
Na twarz zakładam maskę. Codziennie.
31 października nic dla mnie nie znaczy, kolejne święto.
Poprzebierani, uśmiechnięci ludzie, ja to robię codziennie, nie widzę w tym nic zabawnego.
Spróbuj żyć jak ja cały czas, spróbuj znaleźć dziewczynę wyglądając jak świr.
Mam 60 lat a ciągle zbieram cukierki. Myślisz, że mnie to bawi? Ja tylko próbuję zdobyć coś do żarcia.
Staruszki wymyślają mi od zboczeńców, sąsiedzi, nie warto o nich wspominać.
Rzygam tymi dzieciakami, założę się, że ty też.
Wiem, że myślą tylko, jak odebrać mi torbę i przy okazji przekopać po ulicy.
„Zobacz, co dostałem od tamtego pojeba!”
Przez cały rok masz mnie za wariata, rozumiem cię, ale dlaczego w Halloween chcesz być taki jak ja?!
Mogę być gorylem, szkieletem, cuchnącym kloszardem. Wszyscy się do ciebie uśmiechają i mówią ci „dzień dobry”. Prawdopodobnie jeden z nich to ja, ale to czysta spekulacja.
W Halloween ludzie uśmiechają się do mnie, przez resztę roku dzwonią na policję, wykopują z ogródków, strzelają z samochodów, ale kurwa, w Halloween rozdają batoniki!
1 listopada, 5:30 rano, ja ciągle tam jestem. Stoję na twoim podwórku, stukam w twoje okno, stuk-stuk.
Widzę resztki słodyczy na kuchennym stole, będziesz to jadł?
Moja maska chyba nie spadła, a jeśli tak, uważasz, że jestem teraz straszny, boisz się mnie?
Wyglądam jak Frankenstein, jestem wstrętny i odpychający, twoje dzieciaki tulą się do mnie.
Jestem Halloween!!
Mam to w dupie, gówno mnie to obchodzi!
365 dni w roku ludzie mnie nienawidzą, w Halloween chcą być jak ja.
Przebierają się za wampiry, mumie, potwory, klaunów. Są też pojeby, wyglądające jak czarodziej Porter.
Następnego dnia, kiedy przychodzę po słodycze słyszę: „Zejdź z mojej działki, bo dzwonie na policje!”.
Nie rozumiem was ludzie, ale to okay. Zobaczymy się za rok, jak znów będziecie chcieli być jak Violent J…