Archiwum 15 lutego 2006


KONTAKT
Autor: postal
15 lutego 2006, 06:07

     Uwaga, niebezpieczeństwo. Żądanie otwarcia śluzy, procedura wstrzymana, stężenie promieniowania gama, przekroczenie normy 400 krotne, promieniowanie beta 600 krotne, promieniowanie alfa 800 ktorne.
     Postal wzniósł oczy ku brązowo pomarańczowemu niebu co chwile rozcinanego purpurowymi wyładowaniami. Poprawił chwyt na trzymanym oburącz gatlingu. Wciągnął głęboko powietrze, zakasłał. Pod hełmem było piekielnie gorąco, przekręcił pokrętło termoregulatora.
- Krypta 15 nie odpowiada. Komputer nie zezwala na otwarcie śluzy, odbiór.
- Przejść na sterowanie manualne, wymusić procedurę otwarcia, wykonać.
- Wykonuję procedurę otwierania ręcznego. Bez odbioru.
     Umieszczone nad wrotami śluzy światło rozbłysło czerwienią. Rozległ się monotonny, dwu tonowy, modulowany, świdrujący czaszkę dźwięk. Postal zaklął, przekręcił regulator natężenia dźwięku na lewym przedramieniu. Rozstawieni po jego prawej i lewej stronie, podobni jemu pozyskiwacze zasobów, przyjęli pozycję, przenieśli ciężar na wysunięte do przodu lewe nogi, skierowali lufy w stronę śluzy. Postal wstrzymał oddech, szybkim ruchem przesunął dzwignię sterownika w dół. Wrota buchnęły uwalnianym gazem i zaczęły unosić się do góry.
- Wykonano.
- Czekać.
Gruba na metr stalowa śluza unosiła się w iście ślimaczym tempie.
- Przygotować się na kontakt. Ktoś może w dalszym ciągu tam być. Nie wiemy ilu i w jakim stanie.
     Niemalże jednocześnie lufy 8 gatlingów zaczęły wirować generując świdrujące bzyczenie. Śluza uniosła się wystarczająco wysoko, aby dało się zajrzeć do środka. Rozświetlony czerwonym światłem szeroki tunel prowadził dziesięć metrów do przodu, kończył się podobnymi wrotami. Postal mimowolnym ruchem chciał otrzeć pot z czoła, kompozytowo-stalowa rękawica zazgrzytała o maskę hełmu. Na umieszczonym nieopodal monitorze zaczęły wyświetlać się koordynaty.
- W środku są ludzie. Przygotować się na kontakt, procedura dwanaście koma cztery.
     Czerwone światło zmieniło kolor na zielony, wewnętrzna śluza poczęła unosić się do góry, znacznie szybciej niż pierwsza. Ze środka wyszli ludzie. Chudzi, zdeformowani. Patrzyli niepewnie. Było ich dziesiątki, może więcej niż setka. Postąpili kilka kroków na przód. Ci z przodu zaczęli machać, pozdrawiać wybawców.
- Otworzyć ogień. Nie oszczędzić nikogo. Wykonać.