Archiwum 24 lipca 2004


SANATORIUM POD KLEPSYDRA...
Autor: postal
24 lipca 2004, 23:01

     Na miejsce dojechałem dobrze po 20. Niepotrzebnie po drodze wypiłem to pół litra Czystej (właściwie to niepotrzebnie mieszałem wódkę z piwami…), bo teraz strasznie bolała mnie głowa.

     Po prostu chciałem jak najszybciej położyć się w łóżku i przeczekać do jutra.

Niestety biurokracja dociera wszędzie, powiedzą wam to nawet pingwiny zamieszkujące biegun północny, które od 5 lat muszą nosić identyfikatory na lewym skrzydle... Wizyta u ordynatora (a raczej mała awantura jaka wynikła w poczekalni) doprowadziła do skierowania mnie na dalsze badania pod katem psychiatrycznym. Mili sanitariusze jednak dali się przekonać, że zgłoszę się na nie następnego dnia.  Mimo wszystko te przepychanki trwały prawie godzinę. Kolejne pół godziny trwało wywalczenie jednoosobowego pokoju (właściwie to wyrzucenie na korytarz dwóch dzikich lokatorów, którzy jakimś dziwnym sposobem znaleźli się w mojej jedynce). Dopiero o 22 udało mi się wreszcie położyć na zasłużony odpoczynek.

 

     Zasypiałem z nadzieją (i Socom’em 9mm pod poduszką), że to już koniec przykrych niespodzianek.

 

Dopiero nazajutrz okazało się jak bardzo się myliłem...