Kategoria

Tical, strona 2


POSIADÓWKA
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: u szefa w domu  
12 sierpnia 2008, 14:38

wczoraj pierwszy raz od niepamiętnych czasów, zrobiłem to, co robią normalni ludzie.

spakowałem w plecak 5 puszek lecha i poszedłem w odwiedziny do znajomego z pracy. właściwie to mój szef, nie znajomy…. cokolwiek.

wypiliśmy 3 piwa, przyszły dziewczyny. też z pracy.

obie były piękne.

jakże wylewnie się żegnaliśmy.

 

dużo mnie ominęło, tak wiele przegapiłem.

 

ale mnie boli głowa.

O NIEBO LEPIEJ, BEZ CIEBIE
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: minął tydzień  
11 sierpnia 2008, 04:28

minął tydzień, a ja… czuję się wspaniale.

zabiłem ją, pokonałem, wygrałem. zwyciężyłem.

 

ustało upierdliwe tik-tak, tik-tak, tik-tak.
już wiem, co to było. odliczanie sekund do kolejnego spotkania.

spotkania…

 

nie chcę się z tobą spotykać.

tak bardzo się różnimy. dopiero teraz to widzę. jaka jesteś głupia. i brzydka.

 

pasujesz do tej kurwy z ostrowca.

PĘKŁY ŁAŃCUCHY
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: pierwszy krok  
05 sierpnia 2008, 14:00

wstałem. dźwignąłem się najpierw do siadu, potem na klęczki i wreszcie podpierając się rękami stanąłem na nogach. przed oczami zawirowały mi gwiazdy, eksplodowały miliony fajerwerków, bólem, który niemalże pozbawił mnie przytomności. zwymiotowałbym, gdybym miał co zwrócić. chciałem płakać, ale kanały łzowe wyschły mi na wiór całe eony temu.

stopy zapadły mi się w piasek, straciłem równowagę, ale podparłem się kolanem. wzmógł się wiatr, uderzając we mnie drobinami kwarcu. plaża… diuna zaczęła mnie pochłaniać, pokrywać piaskiem, grzebać mnie żywcem.

nadludzką siłą zrodzoną z desperacji i rozpaczy szarpnąłem za stalowy odłamek tkwiący w lewej komorze mojego serca.

wiedziałem, że umrę.

szpikulec wyszedł gładko. raz tylko zaczepił się jakimś zadziorem.

nie było krwi, której spodziewałem się ujżeć strumienie. z okrągłej, równej, czystej rany w mojej piersi posypał się piach…

spojrzałem na szrapnel. wcale nie był stalowy, okazał się kawałkiem lodu, który już zaczynał topnieć w moich dłoniach. kurczyć się, zmniejszać, aż całkiem rozpłynął się przeciekając mi przez palce.

wydałem z siebie bardzo nieludzki jak na człowieka ryk. odpowiedziało mi uderzenie wiatru, nieomal powalając mnie na plecy, zasypujące oczy milionami kwarcowych drobin.

wrzasnąłem ponownie.

wstałem. zacząłem iść.

na wschód, odtąd zawsze na wschód.

WÓDKA
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: alkohol  
04 sierpnia 2008, 14:13

nie udało mi się sprawdzić, czy potrafię latać.

żeby to zrobić musiałbym wejść po drabince na dach, a ja ledwie mogłem na czworakach dowlec się do kibla, żeby się wyrzygać.

 

widzę pustkę.

krystalicznie czystą, szkliście przejrzystą.

 

a za nią widzę świat.

NIE POZOSTAŁO NIC DO STRACENIA
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: nothing left  
03 sierpnia 2008, 18:12

jak powiedział, tak uczynił.

nie ma już odwrotu. ogień pochłonął wszystko.

pochłonął 3 lata mojego życia. 3 lata zawieszenia w próżni. 3 lata nieodwzajemnionej miłości.
3 lata czekania na cud.

zniszczyłem to, co kochałem. zabiłem w sobie miłość.

myślałem, że będę szlochał. po policzkach spłynęły mi raptem 3 łzy.

patrzyłem beznamiętnie na płomienie, wrzucając w ogień zdjęcia, listy, mapę dojazdu (pierwsze co dostałem), prezenty, pamiątki…

kiedy został już tylko popiół, ciągle płonący za sprawą 95 oktanowej benzyny, wyciągnąłem fiuta i zwyczajnie się odlałem na to, co pozostało.

 

nie mam już nic do stracenia.

nie mam dokąd pójść, nie mam do kogo się odezwać, nie mam po co zaglądać do telefonu, który już nigdy nie wyda z siebie dźwięku dzwonka, ani przychodzącej wiadomości.
nie muszę już ładnie wyglądać, dbać o higienę, starać się żyć zdrowo, ładnie pachnieć, mieć czystą szyję...

nie mam nikogo, nie mam niczego.

 

wyjdę dziś w nocy na dach, może teraz będę mógł pofrunąć jak ptak.

 

ŻEGNAJ, ZDYCHAJ, ZGIŃ PRZEPADNIJ
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: agnieszka już tu nie mieszka  
03 sierpnia 2008, 13:36

czas zrobić miejsce dla nowej miłości.

muszę rozpalić ogień, który cię pochłonie, oczyści i przyżega ranę, użyźni glebę.

wziąłem więcej afobamu niźli wynikałoby to z załączonej ulotki. niczego się nie boję, o nic się nie martwię. mam jeszcze całe opakowanie, na później.

 

spakowałem w plecak zakazane pudełko, zrobiło się cholernie ciężkie… chyba już więcej nic by się w nie nie zmieściło.

spakowałem baniak z benzyną, do piły… kupię nową.

 

odwiedzę cię jeszcze, zostawiłem u ciebie rower.

 

żegnaj. żegnaj na zawsze.

nienawidzę cię.

za to, że cię kocham.

NOWSZY MODEL
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: edyta  
03 sierpnia 2008, 01:40

poznałem… nie, wcale jej nie znam…

spotkałem dzisiaj w pracy dziewczynę. jest piękniejsza od ciebie. jeszcze ładniej się uśmiecha, bardziej słodko się rumieni…

podoba mi się, inaczej niż ty. podoba mi się jej opakowanie, zawartości nie znam, zamieniliśmy tylko kilka zdań.

 

muszę poznać ją lepiej, muszę poznać ją w ogóle.

 

może zamienię cię na nowszy model.
każdego można zastąpić.

SEN
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: sen  
02 sierpnia 2008, 13:51

tej nocy śniłem.

byłem na spotkaniu z dawnymi przyjaciółmi, których jednym klikiem skasowałem ze swej pamięci, kiedy przestali być potrzebni, a zaczęli nachalnie dopominać się zainteresowania. nie mieliśmy o czym rozmawiać, siedzieliśmy przy barowym stoliku i sączyli piwo.

 

tik-tak, tik-tak, tik-tak…

wygięta pod dziwacznym kątem, zakrzywiona dziwną płaszczyzną wskazówka sekundnika posuwa się koszmarnie wolno na przód.

tik-tak, tik-tak, tik-tak…

 

czas, czas, czas…

 

nad ranem zabiłem człowieka. nie wiem kto to był, nikogo nie reprezentował, ani też nie dopatrzyłem się żadnych alegorii, czy symbolicznych znaczeń. chciał mi spuścić lanie, bodajże znieważyłem jego kumpla.

jak zwykle w moich sennych marzeniach gaz łzawiący nie zrobił żadnego wrażenia, w róch poszedł dwusieczny nóż szturmowy. pięć pchnięć w brzuch, a on ciągle stał na nogach. dwa w serce, też nie bardzo pomogły. dopiero, kiedy rozchlastałem mu obie tętnice szyjne padł martwy, bez życia.

 

czas, czas, czas…

 

mam go tak wiele, że muszę go zabijać, a czuję, że mi się kończy.
wkrótce coś się wydarzy.

 

tracę cię ukochana…

i nic nie mogę zrobić.

ZAWIASY
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: podsumowanie roku pracy  
31 lipca 2008, 14:55

„ty się nie naprostowałeś, ty się zawiesiłeś. na rok.”

IZOTOKSYNACJA
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: obrażony na świat  
30 lipca 2008, 19:07

spakowałem w plecak butelkę wody, książkę, stary, zabazgrany notes, parę ołówków, nóż…

 

tik-tak, tik-tak, tik-tak…

czas, czas, czas…

 

wsiadłem na rower i wyjechałem. cel? poligon strzelecki policji. ten, który odkryliśmy wczoraj. jechałem szybko, chciałem dogonić wspomnienia…

dogoniłem, ale już chwilę później to one goniły mnie. ścigał mnie demon, nakarmiony tym, co od ciebie usłyszałem. czasami lepiej nie wiedzieć… czasami lepiej nie myśleć, nie zastanawiać się nad tym co nigdy się nie wydarzy.

uciekałem krętymi leśnymi ścieżkami, przeskakiwałem płożące się po ziemi korzenie, osaczające mnie drzewa chciały mnie spowolnić, zatrzymać, chwycić rachitycznymi konarami, chłostały palcami gałęzi.

uciekałem jak oszalały.

 

tik-tak, tik-tak, tik-tak…

 

dopadły mnie. ciemne, pozbawione kształtu i twarzy cienie rzuciły się na mnie zwalając na ziemię. otoczyły, przesłoniły słońce. nie pozwalały zamknąć powiek, kazały patrzeć, drapały i gryzły, szarpały ciało, pruły duszę.

 

muszę zapomnieć.

 

odizolowany imaginacją elektryfikacji doznaję izotoksynacji.

oszukane neurony resetują mózg gigadawką danych ze spektakularnego ekranu.

palce w klawiszach, uszy w słuchawkach, oczy w pikselach, psychika w skrawkach.

STANĄŁ CZAS
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: utopia  
28 lipca 2008, 23:40

cały dzień razem. jak za dawnych dobrych czasów.
metronom przestał odmierzać mijające bezpowrotnie, bezsensowne sekundy, ustało nieznośne tik-tak, tik-tak, tik-tak…

 

czas, czas, czas....

 

zatrzymał się. słyszałem śpiew ptaków, czułem zapach lasu.
pijany powietrzem, którym oddychaliśmy razem.

 

jak ja bardzo cię kocham.
jak ja bardzo nie potrafię tego okazać.

 

bo boga się nie pieprzy. boga się czci.

WALL.E
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: kino  
26 lipca 2008, 20:43

głupia kreskówka przejechała przez moją świadomość jak buldożer. rozprostowała mi neurozwoje.

 

jednostka centralna uszkodzona.
azymut „dom” na autopilocie.

 

jeszcze teraz moja twarz wygląda jakbym dopiero co przejrzał na oczy.

 

zdumienie, podziw, zmieszane z nabożnym lękiem i szczyptą dekadencji.
niebieskie niebo, zielona trawa.
wszędzie roją się i wiją pasożyty. uśmiechnięte, zadowolone.
istota stu twarzy, która kocha, nienawidzi i parzy.

 

wystarczy odrobina troski, żeby…

jeden mały fakt, ta mała była zła. ta mała bakt.

w oparach absurdu, metanu i CO2.

otruta matka ziemia pobladła, zapłakała nad tym co wydała i wychowywała, przez miliony lat. załamana zawołała…

na planecie ziemia bakteria homo sapiens emituje trujący jad.
na planecie ziemia bakteria homo sapiens kosmosu harmonie zmienia w nieład.

 

nawet śmieciobot może zdobyć ukochaną?
dużo lepszą, nowocześniejszą, high-tech?

 

chuja w dupę.

POZIOM UKOŃCZONY
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: koniec gry  
25 lipca 2008, 19:32

unoszę się w próżni. zewsząd otoczony pustką, nicością.

plansza ukończona. tutaj naprawdę nic już nie zostało do zrobienia.

wszystkie sekrety odkryte, wszędzie byłem, wszystko widziałem.

 

chciałbym awansować na kolejny poziom, ale nie spełniam wymagań.

utknąłem na wydmach niedojrzałości emocjonalnej, niedorozwoju psychofizycznego.

 

„pocałuj ją, wykonaj ruch, na który ona czeka! już więcej nie może zrobić, to ty jesteś facetem!”

 

nie umiem, nie potrafię, nie wiem jak. nigdy tego nie robiłem, wtedy, kiedy wy macaliście się na dyskotekach, wymieniali enzymy trawienne w klubach, ja latałem na klatce schodowej mojego wielkopłytowego wieżowca.

teraz jestem za stary, żeby się uczyć. wstyd, obciach. to nie przystoi, nie wypada.

nie chcę.

 

wróciłem do używek.

przestałem śnić...

DIUNA
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: pustynia  
23 lipca 2008, 23:05

leżę na plaży. wiatr delikatnie głaszcze piasek, sprawiając, że wydmy niezauważalnie przesuwają się do przodu, w stronę morza.

 

tik-tak, tik-tak, tik-tak…

czas, czas, czas…

 

wydmy.

leżę na piasku i umieram. bardzo powoli, tak wolno jak wiatr popycha wszechobecne wydmy. to nie plaża, to pustynia. diuna.

 

tik-tak, tik-tak, tik-tak…

czas, czas, czas…

 

wykrwawiam się. krew błyskawicznie wsiąka w spragniony wilgoci piasek, piach, który nigdy nie doświadczył deszczu.

stalowy, lodowato zimny szrapnel tkwi w moim sercu. nie mogę go wyciągnąć, gdybym spróbował, cała hemoglobina wylałaby się ze mnie w parę sekund.

nie wiem jak to było przedtem, chociaż kolec ugodził mnie zaledwie dwa lata temu. nie pamiętam kim, ani gdzie byłem. nie pamiętam czym żyłem, czym się żywiłem.

 

czas, czas, czas…

 

z nikąd pomocy, nie wiedziałbym w którą stronę pójść, nawet gdybym mógł się ruszać. wszędzie tylko piasek. plaża… wydmy, pustynia. diuna.

 

pękło niebo, pojawił się otwór, poleciał przez niego rzęsisty roztwór. kwaśne deszcze, też jego sobowtór, w skutkach dotkliwy jak nowotwór złośliwy. niby dla chwał, strzał i tysiące ciał rozdartych na miał.

ścieki zamienione w purpurowe rzeki, krajobraz zmienił status na kaleki. nowy design globu rzeźbiony przez wieki, za sprawą tej chemio-toksycznej opieki.

plastik pod skorupą imituje chwasty na dynastii swojego szklanego protoplasty. na casting zajrzał też oddział gumiasty i papierowy ex las iglasty.
oktanów chór, z biur do domów, z domów do biur.

styczniowe lato, para klimatów, wrzody, uranowe rybo-mutanty wyjdą z mętnej wody.

nadejdą szkody, anomalia pogody. przodkowie walczyli tu o dobrobyt, który potomkom postawi masowe groby, choroby…

 

getto zabrało mi mózg, ty zabrałaś mi serce, sam ci je oddałem. chcę to z powrotem.

muszę rozpalić ogień, podsycany papierowymi stopklatkami przeszłości.

URANOWE RYBO-MUTANTY WYJDĄ Z MĘTNEJ WODY...
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: nuda  
23 lipca 2008, 17:37

tical… tical…

fuck your lifestyle.

 

tik-tak, tik-tak, tik-tak...

czas, czas, czas...

 

zabijam dnie, w nocy śpie.
piwo, jointy. jointy, piwo.

 

jestem sobą, jestem nikim, stapiam się z tłem, mieszam z tłumem. nie mam nic mądrego do powiedzenia, nie mam żadnych refleksji ani przemyśleń. myślę, więc jestem, nie myślę, więc znikam?

 

tik-tak, tik-tak, tik-tak…

czas, czas, czas…

 

dzisiejsze spotkanie z ukochaną okazało się wielką porażką. dzisiaj jej nie kocham, znudziła mnie. myślałem o tym, żeby wrócić do domu, wypić piwo i zapalić jointa.

i warcraft.

 

bóg jest na odwyku, a księżyc i ziemia powstały bez zastanowienia w wyniku zderzenia. potem słońce zmagało się z wszechlodowatym szkłem.

fotosynteza sinic, a afektem ubocznym ten tlen. zatem to dzięki ekskrementom sinic powstał nasz główny bohater, powstał no tak z kupy. a z nim porno, herbata, raty, ratan, trabant i toaletowy papier.

 

tu pewnie mieliby refren, tu pewnie mieliby refren...

KŁAMIĄ...
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: kłamią  
19 lipca 2008, 01:32

kłamią…

w kałamarzu kłamstw fałszu toną do ramion.

 

kłamią, kłamią, kłamiony słowa łamią…

kłamią…

w kałamarzu kłamstw fałszu toną do ramion.

 

kłamią, kłamią, kłamiony słowa łamią.

 

pchełki…

zaprawdę, naprawdę znacie prawdę pchełki, adoptując słowa na wasze kukiełki.

dzięki połamane nim macie wdzięki.

szczerość barierą zbyt łamliwą, to kruszywo, które kończy żywot.

 

intencje w myśli, myśli w sentencje, sentencje w słowa, słowa w esemesencje.

czterokrotne transkrypcje, zniekształcenia, latencje.

 

komunikacyjny krach, kłamstwo jako wygoda, zemsta, kłamstwo jako lenistwo i strach.

ZIELONE SZKŁO
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: gniazdko  
17 lipca 2008, 15:15

wyszedłem wczoraj do ludzi.

wyszedłem wczoraj z przyjacielem, najlepszym.

 

wkrótce jednak, za sprawą wypitego alkoholu, otaczający nas ludzie przestali istnieć.

chwilę później także i my przestaliśmy dla siebie mieć znaczenie.

 

każde wyjście do ludzi kończy się randką z do połowy pustą butelką. intymne sam na sam z zielonym szkłem i białymi bibułami z suszonymi chwastami.

 

przepraszam ukochana, ale wczoraj chyba nawet o tobie nie pomyślałem.

 

on pojutrze wylatuje.

zostanę sam. samiusieńki.

 

psycholęki litrami leją się ze ściany.

MOGĘ WSZYSTKO
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: sny  
16 lipca 2008, 19:01

spałem 12 godzin. śniłem.

zajrzałem w głąb bramy prowadzącej do świata cudów należących do nas, zanim staliśmy się mądrzy i nieszczęśliwi.

zabiłem kolejny dzień.

 

tik-tak, tik-tak, tik-tak…

 

codziennie śnię jego śmierć. za każdym razem umiera inaczej. szybko, powoli, boleśnie, łatwo, krwawo, czysto, humanitarnie, brutalnie.

 

tical… tical…

 

zmieniam się, tracę swoje człowieczeństwo, staję się potworem, staję się mozaku.

niedługo ciało przestanie być moim więzieniem, a żadne mury nie będą w stanie mnie zatrzymać.

ZOSTAWIŁ CIĘ!
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: zmartwienie  
16 lipca 2008, 03:52

poszłaś ze znajomymi do klubu. poszłaś do klubu z nim.

to normalne, ludzie mają znajomych, ludzie mają parterów.

to normalne, ludzie czasem wychodzą do klubu, do innych ludzi, kiedy chcą się zabawić, rozerwać, odstresować, złapać oddech po ciężkim tygodniu pełnym pracy i obowiązków.

nienormalne jest to, że on się tam upił. zostawił cię za sobą wraz z problemami, od których chciał uciec. uciekł też od ciebie.

czy to możliwe, że sama twoja obecność nie wystarcza mu, żeby poczuć się zrelaksowanym?

nienormalne, bo powinien cię chronić, opiekować się tobą, pilnować. odprowadzić cię do domu, nie powinno być na odwrót.

nie zapytam, dlaczego chcesz z nim być, bo sam nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. dlaczego chciałbym być z tobą. dlaczego ty tak bardzo chcesz, żebym był twoim przyjacielem, na zawsze.

 

tik-tak, tik-tak, tik, tak…

 

nie śpię. czekam, kiedy dzień nadejdzie wreszcie.

DOBRANOC
Autor: postal | Kategorie: tical 
Tagi: samobójstwo czasu  
15 lipca 2008, 22:13

nie było cię dzisiaj w moim życiu. nie zadzwoniłaś, nie napisałaś esemesa.

ale dzisiaj nie byłaś mi potrzebna.

 

tik-tak, tik-tak, tik-tak…

czas, czas, czas…

 

dzisiejszy dzień zabił się sam.