Archiwum 23 lutego 2009


KREW I ZEMBY
Autor: postal
Tagi: krew i zęby  
23 lutego 2009, 23:20

Krew, wszędzie jest krew.

Na podłodze, na drzwiach, na boazerii, na ścianie.

Krew, krew, krew.

Moja krew.

 

Mamusiu, pozwól mi odejść.

Pozwól mi przejść na Drugą Stronę.

To życie… nie jest kurwa dla mnie.

To życie, należy mi się więcej.

 

Sznur, kotwica, pętla.

Ludzie się rodzą.

Ludzie umierają.

Na końcu pętli ja. Siny na twarzy, z wywalonym na brodę językiem.

Fioletowego koloru.

 

Krew, czerwona, mokra, śliska.

Pies potłukł mi flaszkę. Zbierałem ją gołymi rękami, ratowałem rozlana po terakocie zawartość.

Uratowałem połowę połowy.

Jest w niej krew. Czerwona, śliska.

Moja krew.

 

Witaj w piekle.

Wiedziałem, że wrócisz.

Wiedziałem, że nie wytrzymasz długo.

Zmarnujesz szansę daną przez Łaskawego.

Smakowały grzyby? Smakowała trawa? Smakowała koka? Smakowały dopalacze?

Smakowało wszystko na raz? No powiedz, smakowało? Smakowało wymieszane?

Trzeba uważać na cienie, bo mogą wyrosnąć im ZĘBY!!

 

Wyjdź z mojej głowy!!

 

Mamusiu, nie chcę pogrzebu.

Nie chcę płaczu.

Nie chcę żałobników.

Chcę wisieć, aż zgniję.

Chcę dyndać, dyndać. Chcę się huśtać.

Aż zgniję!

 

Chcę, żebyście o mnie zapomnieli.

Jakbym nigdy nie istniał.

Jakby nigdy mnie nie było.

 

Wisieć, huśtać się, dyndać!

Aż zgniję!!

 

ZĘBY, ZĘBY, ZEMBY!!

ONE mają ZEMBY!!

GOODBYE DALI!
Autor: postal
Tagi: żegnaj dali  
23 lutego 2009, 13:32

     W czwartek zaliczyłem egzamin poprawkowy z profilaktyki społecznej. Co prawda wyniki miały być w sobotę, ale ja wiedziałem, że zaliczyłem. W końcu to ostatni rok, piąty, szósty. Pół pracy magisterskiej już napisałem, kto ośmieliłby się oblać studenta na ostatnim roku?

 

     Potem był kurz, nóż, tusz, biuro, pióropusz, łóżko, bukiet, muszkiet, puszka, szkółka, peruka, bułka, pieluszka, w sklepie pietruszka, abradab, paragraf, krawat i muszka, szklanka, ciuszki, suszki, szkalunki, podarunki, gumki, skanseny, tańce, malunki, trunki, kina, mięs, wina gatunki, kokaina, dres i pocałunki, w kajdanki, firanki w obrazki w paski, trampki, laski, minetki, skarpetki, bletki, karetki, bajki, metki, wlepki, baletki, szajki, napletki najki, imieniny Majki, która w majtki wkłada sobie niezapominajki, fajki, pety, kasowniki, bilety, o rety, ona ma tam kible, bibeloty, omlety, berety, tapety w planety, wentyle, lunety, motyle, rolety w monety, tony, balony, galony, fotony, parapety i torpedy kwantowe, wiersze, szepty, mgławice, widzę głowice atomowe, flety, talony, naloty bombowe, zawodowiec Leon, potem spowiedź, ksiądz powie po słowie i znowu na głowie neon, prąd, freon, krąg, komp, sto gram koksu, ponton, trąd, swąd, ukłon, dzwon, zgon, no to czarna odzież.

 

A teraz spróbuje to odkręcić.

Oto eksperyment psycho, wlałem w niego wenę. Hmmm, to mój powrót na scenę.