Archiwum 16 grudnia 2006


WYJSCIE
Autor: postal
16 grudnia 2006, 22:04

     Ogarnięty wątpliwościami na temat sensu życia postanowiłem przeprowadzić eksperyment.
     Otóż postanowiłem poobserwować siebie. Skoro JA może obserwować MNIE niechybnie oznacza to, że wyznawany przeze mnie biomedyczny model człowieczeństwa jest błędny.
     Moje JA składa się z następujących czynników: POSTALA (nie czujący, używający rozumu, nie wybaczający, uznający tylko czarny kolor, słuchający depresyjnej muzyki, skłonny do używek, nudny, nieciekawy, potrafiący rozmawiać tylko o śmierci, zniszczeniu, broni, nieuchronnym końcu cywilizacji, nienawidzący ludzi, niezrównoważony emocjonalnie, nihilista, mizantrop, cham, egocentryk, mściwy, agresywny, drapieżny), PAWEŁKA (zatrzymał się w rozwoju na etapie szkoły podstawowej, rozpieszczony bachor, zadający tysiące pytań, upierdliwy, żenujący, nadpobudliwy, tryskający energią), WYŻSZEJ ŚWIADOMOŚCI (wrażliwy, uczuciowy, opiekuńczy, kochający, wierny, wybaczający, współczujący).
     We MNIE najwięcej jest POSTALA i PAWEŁKA. Takiego siebie lubię, akceptuję, trwanie w tej postawie powoduje, że nie mam problemów egzystencjonalnych.
     Ostatnimi czasu do duetu dołączyła owa WYŻSZA ŚWIADOMOŚĆ sprowadzając na MNIE pasmo nieszczęść wynikających z fascynacji drugim człowiekiem, właściwie nie człowiekiem a osobowością. Było mi źle, myśli generowany przez umysł krążyły wokół niej. Było mi smutno, kiedy ona była smutna, było mi wesoło, kiedy się uśmiechała. Nie było to takie złe, ale wkrótce POSTAL dorzucił swoje trzy grosze. Pojawiła się zazdrość, zaborczość, nienawiść. Taki stan niechybnie prowadził mnie na skraj przepaści, samobójstwa lub zabójstwa.
     Zacząłem się obawiać, ale wczoraj WYŻSZA ŚWIADOMOŚĆ zniknęła.
     Może się zmęczyła, może znudziła, a może POSTAL ją zabił.
     Mam nadzieję, że tak się stało. Nie ma już  NIEJ. Jestem JA i otaczający MNIE gówniany świat.

IN MY MIND
Autor: postal
16 grudnia 2006, 00:48

W mojej głowie…
Byłaś dla mnie miła, żeby mnie usidlić.
Jestem dla ciebie tylko zabawką, nie przynoszę ci prawdziwej radości.
Widzę to tak, że nie chcesz mnie więcej.
Trzymasz moje czoło, a krew kapie na podłogę.
Bo jestem taki brudny, brudny i ponury.
Chce zniszczyć to ciało, znienawidzone przez wszystkich.
Czasami sam nie wiem dlaczego wciąż próbuję.
O tyle łatwiej było by umrzeć i przestać istnieć, niż to ciągnąć w nieskończoność.
Jeżeli umrę, zabiorę cię ze sobą.
Ja i ty. Możemy być krwawi.
Jeżeli będę chciał się zabić odniosę sukces.
Zabiorę ciebie i siebie.
Ja i ty. Możemy być krwawi.

Czasami sam nie wiem dlaczego wciąż próbuję.
O tyle łatwiej było by umrzeć i przestać istnieć, niż to ciągnąć w nieskończoność.

Ja…
Ja…
Ja....
Nie chce wychodzić z domu, otwierać ust, czytać listów, spotykać się z przyjaciółmi.
Nie chce wstawać z łóżka, zajmować przestrzeni, zabierać twojego czasu.
Nie chce z tym walczyć, po prostu pogrążyć się w ciemnościach.
Nie chce nawracać się na wiarę, nie chce palić stosów.
Nie chce budować swojego życia, chce zakrwawić nóż.
Nie chce odbierać telefonu, nie chce wychodzić z tego pomieszczenia.
Nie chce z tobą rozmawiać, unikam cię szmato.
Nie chce się naprawić, chcę być pojebany.
Nie chce próbować się zmieniać, po prostu spalić swój mózg.
Nie chce zwalniać, chce niszczyć.
Nie chce nigdzie biec, nie chce, żeby ktoś się mną przejmował.
Nie chce szukać pomocy, nie chce, żeby ktoś mi pomagał.
Nie chce nawet próbować się zbawić…