HAPPY NEW YEAR!! YOU ALL WILL DIE!!!
02 stycznia 2004, 23:44
Nowy Rok to jedyne święto, które naprawdę lubię...
Tylu niczego nieświadomych pijanych ludzi kręci się w poszukiwaniu zabawy i alkoholu ciemnymi uliczkami mojego getta, nikt też nie zwraca uwagi na dziwny strój, w którym mam zwyczaj udawać się na łowy. Można by rzec, że Sylwestrowa noc jest dla nas zabójców idealnym kamuflażem i nagonką zarazem...
Tej nocy śmierć w wielu miastach zebrała krwawe żniwo, ale najwiękrze chyba u mnie.
Pijany studencina na przykład śmiał się i machał do mnie nawet kiedy wyciągnąłem spod peleryny lśniącą w nikłym świetle księżyca katanę. Przestał się śmiać dopiero kiedy zimna stal przebiła mu płuco i rozpruła gardło...
Grupka naćpanych wyrostków wędrująca od jednej imprezy do drugiej pomiędzy wybuchami fajerwerków nie usłyszała salwy z AK-47... I DON'T FEEL MY LEGS!!
Kilkunastu ludzi stłoczonych blisko siebie nie potrafiło odróżnić petardy od odłamkowego granatu zaczepnego, który nafaszerował ich ciała stalowymi szrapnelami zamieniając ich w krwawiące galarety (niektórzy jeszcze mogli się czołgać, ale dosyć krótko - szkoda)...
Na ulicach też panował radosny chaos i zniszczenie. Policjanci zajęci pilnowaniem imprez odpościła sobie patrolowanie ulic, na których urządziłem sobie rajd carmageddon, roztrącając przechodniów, którzy ośmielili sie wejść na pasy.
Do domu wróciłem kiedy zaczynało już świtać. Pomimo, że nie byłem zaproszony na żadną imprezę i tak udało mi się wejść do paru mieszkań mając za bilet łom i siekierę. Goście nie byli zachwyceni, ale to nie miało żadnego znaczenia, bo od razu ich uciszyłem, na dobre... Tam gdzie nie udało mi się wejść spaliłem.
TO BYŁA NAPRAWDĘ UDANA NOC, POKÓJ WSZYSTKIM LUDZIOM BEZ DUSZY I SERCA!!
Dodaj komentarz