GOING, GOING, GONE...
Tagi: friendship.... again
27 czerwca 2008, 19:36
Nie mylisz się Socio. Nie mam.
I po chuj było się tak męczyć… Całkiem bez sensu, znowu.
Który to już raz? Po co?
Dlaczego?
Jest doskonale, krystalicznie perfekcyjnie.
Porozmawiałem z żywym człowiekiem, który nie jest dla mnie nic nie wartym robalem, takim, co je można masowo mordować. Porozmawiałem z człowiekiem, który jest mi bliski, ważny dla mnie. Talony emocjonalne oderwane, czuje znaczną poprawę kondycji psychicznej.
To wystarczy. Parę godzin sam na sam, bez motłochu.
Skoro nie mogę mieć więcej.
Błagam, tym razem żadnego love story.
Tak jest dobrze.
Bo my tu pitu-pitu o uzaleznieniu od czlowieka.
Ale teraz to nie istotne. Przynajmniej jakis czas nie bede sie nad soba uzalal, bo jest ktos wazny, kto potwierdzi moja wartosc bedac przy mnie.
Może nie na miejscu to pytanie, ale w sumie trudno mi to pojąć. Patrzę przez pryzmat tego, co sama przeżyłam, widocznie niewiele tego było. Ty na to spotykanie nie patrzysz z dystansem i nie jestem pewna, czy ona będzie umiała sprawić by przestała być dla Ciebie atrakcyjna.
a love story jest zdecydowanie przereklamowane. powinni tego zabronić :(
Love story jest zawsze i wszędzie. Poważnie, to gówno jest jak farmaceutycznie czysta amfetamina która jak nie zamknie Cię w kajdany to zabije.
Powodzenia... cokolwiek by to nie znaczyło.
Dodaj komentarz