FUCK NO, FUCK YOU AND SHUT YOUR FUCKIN'...
Tagi: poddaję się
27 stycznia 2009, 22:35
Socio, zrób mi przysługę i nie czytaj tego.
Odbyłem z Agnieszką inspirującą, poruszającą do głębi, zniewalającą i urzekającą jak to, że podczas wojny z Vietkongiem cztery miesiące chowałem się pod wodą oddychając przez słomkę, rozmowę. Pierwszą w zamierzeniu prawdziwą od 4 miesięcy.
Godzina przygotowywania się, sporządzania listy beztroskich tematów, schematu rozmowy, planu działania.
Cztery i pół minuty starannie prowadzonego monologu, ważenia i uważnego dobierania słów, przerywanego jej „mhm” i „ehem”. Głową ją bolała.
Mhm, takiego chuja.
- Spotkamy się? Pójdziemy na kawę?
- Nie wiem.
- Od czego to będzie zależało?
- Nie wiem.
Pierdolę, wysiadam. Poddaję się.
Nikt mi nie powie, że nie próbowałem.
Naprawić się nie da tego, co znikło.
Czas zebrać w sobie pospolite hordy.
Ja z nia nie chce byc!! Byc chce jej kolega, nawet nie przyjacielem. Niew tym razem, nie znowu.
Harley, to Ty? Zadnej madrej rady dojrzalej kobiety?
Kasiczka, to Ty? Kto Ty wlasciwie jestes?
Ta Agnieszka to dziewczynka która sama nie wie co chce, raz mówi jedno, raz zachowuje się całkowicie inaczej. Nie wiem czy problem tkwi w tym jak z nią rozmawiasz, o czym z nią rozmawiasz... czy w niej, czy to może nie ona nie jest pewna czy chce ciągnąć tą znajomość, czy nie. Może to ona ma problem, a nie Ty? To w niej zapewne toczą się walki na Twój temat... heh, kobiety mają zawikłaną psychikę. I dobrze.
Wszystko da się naprawić. Nie wszystko jest warte naprawienia. Nie wszystko każdemu się chce naprawiać. Chęć powinna być z dwóch stron...
Dodaj komentarz