DOORS
12 maja 2005, 01:12
Nie byłem do końca pewien czy to naprawdę ma miejsce, czy to tylko zmęczony umysł domaga się odpoczynku...
Teraz wiem to na pewno...
W moim mieszkaniu znikają klamki...
Zupełnie jakby je ktoś odkręcał, żeby zrobić mi na złość.
Zaczęło się od kuchni...
Następnej nocy zniknęła ta od łazienki. Później od pokoju.
Chciałem to sprawdzić. Dowiedzieć się kto to robi...
Zaczaiłem się w szafie. Czekałem. Chyba przysnąłem, ale nawet jeśli, to tylko na chwilę.
Obudziło mnie chrobotanie. Zupełnie jakby ktoś rwał papier na malutkie kawałeczki. Trwało to może dwie minuty, wytężyłem słuch. Chrobotanie ucichło...
Wyszedłem z szafy. Drzwi od drugiego pokoju wyglądały dokładnie tak jak je zostawiłem. Klamka wciąż tkwiła na swoim miejscu, chociaż pod dziwnie nienaturalnym kontem.
Nagle ktoś załomotał w stalowe drzwi od mojego mieszkania. Wyjrzałem przez wizjer, na klatce schodowej było ciemno, widziałem światło księżyca wpadające przez brudne okno. Bezgłośnie przekręciłem klucz w zamku. Poprawiłem uchwyt na mokrej od potu rękojeści myśliwskiego noża, szybkim ruchem otworzyłem wierzeje...
A raczej chciałem otworzyć... Klamki nie było...
Teraz jestem w pułapce. Nie mogę stąd wyjść. Nie mam nic do jedzenia.
Nie szkodzi...
Ugotuję swoje nogi. Nie są mi już potrzebne...
Dodaj komentarz