BEZSILNOSC W PANSTWIE BEZPRAWIA
10 czerwca 2005, 19:34
<puk, puk>
<nic>
<puk, puk, puk, stuk!>
<nic>
<puk, puk, jeb, bam!>
- Wejść.
- Dobry wieczór panie policjancie.
- Dobry. Słucham.
- Chciałbym zgłosić potencjalne przestępstwo.
- Tak?
< shhhssst – dźwięk wyciąganego z kieszeni na piersi notesu>
- Otóż mam ochotę kogoś zabić, wypruć mu wnętrzności i rozwiesić je na balkonie na sznurkach od bielizny, natepnie....
- Balkonie swoim czy ofiary?
- Raczej ofiary...
- Rozumiem, słucham dalej.
- Następnie chce rozłupać jego czaszkę patelnia...
- Więc ofiara jest mężczyzną?
- Jeszcze nie wiem...
- Rozumiem...
- Rozłupać czaszkę i spuścić mózg w toalecie. Następnie wypróżnić pęcherz moczowy w rozwartą jamę brzuszną. Na koniec polać ciało benzyną, podpalić i tańczyć w dzikim pląsie.
- To zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem.
<radość na twarzy policjanta>
- To źle?
- Nie, skądże. Kiedy i gdzie chce pan dokonać tego czynu?
- Jeszcze nie wiem... Teraz? Zawsze? Wszędzie?
<klap – dźwięk zamykanego notesu, zawód na twarzy aspiranta>
- W takim razie powinien zgłosić to dzielnicowemu.
- Acha... To dziękuje, do zobaczenia.
- Proszę uwarzać po drodze do domu, to niebezpieczne osiedle, Ostatnio bylo tu dużo kradzieży.
hmmm widze ze ktos tu twierdzi ze pod koniec mozna bylo sie usmichnac.... mi glupkowaty usmich pojawil sie na twarzy juz okolo 12 linijki...
Dodaj komentarz