BEZSILNOSC W PANSTWIE BEZPRAWIA


Autor: postal
10 czerwca 2005, 19:34

<puk, puk>
<nic>
<puk, puk, puk, stuk!>
<nic>
<puk, puk, jeb, bam!>
-  Wejść.
- Dobry wieczór panie policjancie.
- Dobry. Słucham.
- Chciałbym zgłosić potencjalne przestępstwo.
- Tak?
< shhhssst – dźwięk wyciąganego z kieszeni na piersi notesu>
- Otóż mam ochotę kogoś zabić, wypruć mu wnętrzności i rozwiesić je na balkonie na sznurkach od bielizny, natepnie....
- Balkonie swoim czy ofiary?
- Raczej ofiary...
- Rozumiem, słucham dalej.
- Następnie chce rozłupać jego czaszkę patelnia...
- Więc ofiara jest mężczyzną?
- Jeszcze nie wiem...
- Rozumiem...
- Rozłupać czaszkę i spuścić mózg w toalecie. Następnie wypróżnić pęcherz moczowy w rozwartą jamę brzuszną. Na koniec polać ciało benzyną, podpalić i tańczyć w dzikim pląsie.
- To zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem.
<radość na twarzy policjanta>
- To źle?
- Nie, skądże. Kiedy i gdzie chce pan dokonać tego czynu?
- Jeszcze nie wiem... Teraz? Zawsze? Wszędzie?
<klap – dźwięk zamykanego notesu, zawód na twarzy aspiranta>
- W takim razie powinien zgłosić to dzielnicowemu.
- Acha... To dziękuje, do zobaczenia.
- Proszę uwarzać po drodze do domu, to niebezpieczne osiedle, Ostatnio bylo tu dużo kradzieży.

26 czerwca 2005
Hah, wnioskuję, że to mnie miano na myśli pisząc ktoś :>. W rzeczy samej napisałam, że pod koniec nie sposób się było nie uśmiechnąć, ale jeśli na czyichś ustach uśmiech zagościł już wcześniej, tym lepiej dla niego ;). W końcu śmiech to zdrowie, więc może delikatny uśmiech też dobrze na nas wpływa :]. Ja w każdym razie to uwielbiam :). Chociaż opis tych zachcianek mógł wstrząsnąć czytelnikiem ;), to rozbawić mógł komizm sytuacyjny. Żeby wywnętrzać się w taki sposób przed stróżem prawa, trzeba mieć... nierówno pod sufitem :D ;)? I to beznamiętne przesłuchanie... Mistrzowsko napisane, naprawdę :). Jestem pod wrażeniem :).
26 czerwca 2005
hihihi :) dla innych byloby to masakryczne i niedorzeczne.... mi sie bardzo podoba...
hmmm widze ze ktos tu twierdzi ze pod koniec mozna bylo sie usmichnac.... mi glupkowaty usmich pojawil sie na twarzy juz okolo 12 linijki...
fyfka
25 czerwca 2005
heh
*linka*
14 czerwca 2005
Trochę makabryczne, ale jeśli chodzi o zakończenie to nie sposób się nie uśmiechnąć :). Pozdrawiam :).
11 czerwca 2005
Ironia losu.
10 czerwca 2005
Heh. Uśmiech sam się ciśnie na twarz.

Dodaj komentarz