Najnowsze wpisy, strona 3


DEAD CAN DANCE
Autor: postal
Tagi: walking dead  
22 czerwca 2009, 08:27

- Kim oni są?

- Są nami, tylko zabrakło dla nich miejsca w piekle.

 

Kiedy zabraknie miejsca w piekle zmarli przyjdą tutaj.

THE CALM
Autor: postal
Tagi: po burzy  
21 czerwca 2009, 20:12

Koniec, końcem,


po burzy zawsze wychodzi słońce.

ZEMSTA
Autor: postal
Tagi: zemsta  
15 czerwca 2009, 09:00

- Co wiesz o zemście?

- Wszystko. Mam doktorat z zemsty!

PIGULKI, PIGULKI... 20 DZIENNIE
Autor: postal
Tagi: pigułki  
09 czerwca 2009, 20:04

Wróciłem do pigułek.
Znów je jem...


Pigułki, pigułki. Przez te pigułki wątroba mi wysiądzie i pójdę do piekła.

SLABOSC
Autor: postal
Tagi: słabość  
06 czerwca 2009, 22:01

Jest mi tak źle, jak tylko źle może być istocie ludzkiej.

Czuję się taki samotny, jak nigdy dotąd samotny się nie czułem.

Wyobcowany, odrzucony, izolowany.

Sam tego chciałem, dążyłem do tego. Chciałem być sam.

Nie mam przyjaciół. Nie mam nikogo, do kogo mógłbym się zwrócić ze swoim smutkiem nie narażając się na drwiny i kpiny.

 

Czuję się jakbym był terminalnie chory, jakbym umierał, jakbym był w ostatnim etapie umierania.

Nie chcę umierać w samotności. Chciałbym, żeby ktoś trzymał mnie za rękę, mówił, że wszystko będzie dobrze, że po drugiej stronie będzie lepiej.

 

Chyba dawno powinienem był iść do psychiatry po pigułki. Pigułki działają powoli, teraz jest za późno na pigułki.

Gdybym dotrwał… Zebrał wpisy, zdał egzaminy. Mógłbym położyć się na oddziale w domu wariatów. W szpitalu.

Poskładaliby mnie do kupy.

 

Pomóż mi, porozmawiaj ze mną.

Odwiedź mnie, zadzwoń…

 

Ktoś, ktokolwiek.

Filia.

 

Nawet matka przestała mnie już kochać.

POSTED
Autor: postal
Tagi: porsche  
03 czerwca 2009, 09:04

 

     Nie ma wartości moralnych, wszystko jest względne, moje wyobcowanie jest w porządku, mój wewnętrzny chłód jest w porządku, wszystko, co sprawia mi przyjemność jest w porządku.

 

     Ludzie nie są ważni. Ludzie się nie liczą. Tylko rzeczy są ważne. Pieniądze są ważne, alkohol jest ważny, mój sprzęt grający jest ważny, wszystko, co sprawia mi przyjemność jest ważne, ale je sam nie jestem ważny. Bomby atomowe są ważne, gdyż któregoś dnia zniszczą te wszystkie miłe rzeczy, a nie dlatego, że zniszczą ludzi… Ostatecznie ludzie są niczym, tylko zwierzętami, które zanieczyszczają i niszczą świat.

 

     Gdy następnym razem zobaczysz gdzieś grupkę ludzi stojących wokół Porsche i podziwiających ten samochód, przyjrzyj się dokładnie ich twarzom, a przekonasz się, że bardziej obchodzi ich ten samochód, niż oni siebie nawzajem.

     Nie podziwiają technicznego mistrzostwa, nie myślą o tych, którzy wyprodukowali ten samochód. Tak, jakby Porsche było organiczne, jakby gdzieś samo wyrosło, albo samo się zrobiło.

     Podziwiają je dla niego samego, nie za to, co symbolizuje w sensie doskonałości technicznej i rzemiosła. Samochód jest bardziej żywy niż oni. Czerpią z niego energię, z tego pięknego kształtu i linii, z dreszczu, jaki daje im wyobrażenie sobie jego mocy w ich dłoniach, więc wóz staje się bardziej rzeczywisty i o wiele ważniejszy, niż którykolwiek z podziwiających go ludzi.

I STILL CAN FIX IT
Autor: postal
01 czerwca 2009, 12:02

Przesadziłem wczoraj.

 

- Nie chcę już palić. No dobra żartowałem.

 

Zrobiło mi się słabo.

 

- Muszę iść, źle się poczułem…

- Dobra, ale wynieś mi krople.

- Wyniosę.

 

Wyniosłem. Przyniosłem. Dowlokłem się do domu i padłem na łóżko.

Za dużo, za dużo.

 

Boli mnie serce, jest mi zimno.

Relanium, THC i alkohol to nie jest dobre połączenie.

 

Nie odchodź daleko, bo możesz nie wrócić…

 

Detoksykacja w domowym zaciszu.

I SEE DEAD PEOPLE
Autor: postal
Tagi: hydra  
30 maja 2009, 18:28

     Ogarniająca mnie niemoc musi wynikać ze spalającej mnie od wewnatrz energii, która nie może znaleźć ujścia…

 

     Stała tam gromadka kobiet i dzieci, ale ja widziałem grupę żołnierzy wrogich mi sił. Trzymane przez niektóre na rękach dzieci wydawały mi się bronią skierowaną przeciwko mnie, zagrażającą mojemu istnieniu.

     Oczyma wyobraźni widziałem siebie, odpalającego w ich kierunku pocisk z pancerzownicy.

 

To przerażająca wizja.

 

     Znów widzę wokół martwych ludzi. Umierających na moich oczach. Umierających za moim sprawstwem.

 

     Wyłom w rzeczywistości, nagłe przejście z normalnego świata do czegoś nowego, niepojętego i przerażającego…

 

Obudziłem wielogłową, niebezpieczną bestię, która teraz szuka mnie po całym mieście…

 

Palę światła w całym mieście…

Czekam, kiedy dzień nadejdzie wreszcie…

POSZEDLEM SOBIE Z KUMPLEM NA KONCERT...
Autor: postal
Tagi: vavamuffin  
30 maja 2009, 11:34

     Miało być fajnie, miało być reggae, miało być Vavamuffina.

     Było Mundo Caffe, było bałaganowo, było dzieciarsko, było 3 razy ludniej, niż był w stanie pomieścić ten malutki lokal, ale zacznijmy od początku.

 

     Mieliśmy iść na koncert, mieliśmy nie iść na koncert, bo diler nawalił, w końcu poszliśmy.
     Jakieś gówno kupione w Dopalaczach, browar po drodze i jesteśmy na miejscu. Pod wejściem ciśnie się gromadka nastoletnich bałaganów. Aż od nich czarno i rudo (bałagańskie kobiety są rude). „Przykro mi, ale jeszcze nie wpuszczamy…”. Okay, sklep, piwo. „Przykro mi, ale jeszcze nie wpuszczamy…”. Okay, sklep, 100ml wódki. Zaczęło padać. „Przykro mi, ale jeszcze… No dobra, ale tylko do schodów…”. Jakieś pokojowe te bałagany, powinni robić rozróbę, a oni potulnie stoją na deszczu. No i tak blokersi w liczbie dwóch nagle stali się pierwsi w kolejce. Pół godziny na schodach. „Dobra zaczniemy ich wpuszczać, panowie pozwolą… Tak masz ich przeszukiwać…”. Chujowo, wniosłem nóż i gaz, gdybym był talibem, to byłyby ofiary, ale przyszedłem w pokoju, na reggae. Zamówiliśmy piwo, zajęli fajne miejsce i czekamy, aż wpakują się wszystkie bałagany, których na dole kłębiły się setki.

 

Wreszcie rozpoczął się koncert i zaczęły problemy.

 

     Kto to widział tańczyć pogo w sali wielkości mojego dużego pokoju? Kto to widział nosić ludzi na rękach w sali wielkości mojego dużego pokoju? Kto to widział zamykać okna, bo głośno na zewnątrz?!!

     Wytrzymaliśmy godzinę. Godzinę rozwalającego bębenki w uszach darcia japy przez wokalistów (staliśmy przy głośnikach, głośnikach na koncert w plenerze, a nie do sali wielkości mojego dużego pokoju), godzinę miażdżenia przez pogujący tłum (staliśmy przy barierkach, które zostały nami przesunięte o ponad pół metra), godzinę służenia jako ręcznik bałagańskim laskom, wycierającym w nas plecy i dupska (to miało być erotyczne doznanie? Nie kurwa mać!).

 

     Uciekliśmy. Kiedy wreszcie udało nam się przepchnąć przez falujący i podskakujący tłum bałaganów, czułem się i wyglądałem jak wyrzygany. Kolega wyglądał jakby wyszedł z basenu, albo sauny, lało się z niego.

 

Nigdy więcej bałagańskich imprez. Może bym to zniósł, gdybym miał 16 lat.

GROZBA Z ZELAZOBETONOWEJ SCIANY
Autor: postal
Tagi: przewód  
22 maja 2009, 11:53

- To zaiste bardzo podejrzany przewód. Sfazowana masa, półtorej milimetra przekroju poprzecznego, izolowany. I tak po prostu sam się pojawił?

- W rzeczy samej.

     Elektryk wzruszył ramionami chowając do torby przyrządy pomiarowe.

- Wykrywacz go zgubił. Może chowa się za prętem zbrojeniowym.

     Elektryk wzruszył ramionami ponownie. Zamyślił się, ostrożnie dobierając słowa. Wreszcie odezwał się przepraszającym tonem.

- Trzeba by kuć ścianę. Proszę go nie dotykać. Nawet zaizolowany może być groźny. Myślę sobie, że najlepiej by go było wmurować w puszkę, zamknąć, zamalować i zapomnieć.

     Powiedział to! Naprawdę powiedział. Ten kabel może być GROŹNY! Może jeszcze ma ZEMBY?

- Trzy „Z” w elektryce?

- Hm?

- Nic. Nara.
    
Odprowadziłem go za drzwi. Jeszcze raz obejrzałem sobie „groźny” kabelek wystający ze ściany. Najzupełniej sam pojawił się w ścianie konstrukcyjnej, Wykluł się odłupując kawałek tynku, który spadł na łóżko. Zawinięty grubą warstwą taśmy izolacyjnej wyglądał na rozbrojony. Unieszkodliwiony. Rzeczywiście miał 1,5 milimetra przekroju przecież nie podłużnego, zaizolowany zieloną gumą. Na dokładkę był z aluminium. Nie lubię takich przewodów. Łamią się przy zaginaniu.

 

Nie wiem, o co mi chodziło, kiedy to pisałem…

Co ja wtedy ćpałem? Chcę więcej!

PRZEMEBLOWANIE
Autor: postal
Tagi: przemeblowanie  
22 maja 2009, 10:00

Rekonfiguracja...
Rekonstrukcja...

Po prostu przemeblowanie. Dosłownie.

CISNIENIE
Autor: postal
Tagi: cisnienie  
15 maja 2009, 16:00

Kurwa mam ciśnienie, a nie ma dealera.

 

Mam chęci, mam pieniądze, tylko nikt nie diluje.

 

No to nic, na razie, pokrążę po mieście…

BORUTA, WSTYD CZYLI KOMUNIA CHRZESNICY
Autor: postal
Tagi: boruta  
13 maja 2009, 14:15

Komunia mojej chrześnicy.

Miałem dawać przykład, miałem nie pić.

 

Miało być tak pięknie, wyszło jak zwykle.

 

Zaczęło się elegancko. Kościół, sesja zdjęciowa, ładnie pozowałem i uśmiechałem się do obiektywów, jak na chrzestnego przystało. Wystawny obiad z 4 dań z księdzem jako gościem honorowym.

 

Ksiądz po obiedzie poszedł, no i… się zaczęło…

 

Wódka Dębowa, Śliwowica, Jack Daniels, Black Label…

 

Testowanie samochodów. 95 mil Fordem Mustangiem GT, koperta 10 tonowym DAF’em.

Walka na żarty z 15 letnim bratem ciotecznym…

Walka zupełnie na poważnie z 15 letnim bratem ciotecznym…

Ganianie z kijem baseballowym 15 letniego brata ciotecznego z rządzą mordu na twarzy, na oczach wygodnie usadowionego w fotelu wuja, który mnie dopingował.

Darcie się na całą wieś, że go zabiję (szybko spieprzał gówniarz).

 

Mama za fraki mnie odciągała.

 

Chyba naprawdę go chciałem zabić…

 

Boruta, wstyd…

Szczęście, że wujek narobił większej, następnego dnia mówiło się o nim.

ALBO ZDROWIE
Autor: postal
Tagi: palenie  
07 maja 2009, 11:46

Rzucanie palenia boli.

W rzucaniu palenia nie ma nic śmiesznego.

Który to już raz? Nie wiem, wtóry.

Ale tym razem mam naprawdę mocną motywację. Nie jakieś tam zdrowie, nie to, że kobitce śmierdzę. Pieniądze.

Tak, to jest motywacja.

Kiedy, chcąc kupić tytoń do ręcznej produkcji papierosów, wszedłem do kiosku (że niby do kiosku się nie wchodzi? Co wy wiecie!) zamiast znajomych 25zł za 250 gram zobaczyłem 52 złote coś sobie postanowiłem.

 

Nie dam się więcej ruchać w dupę skarbowi państwa!

 

Hmm, pewnie bym się dał, gdyby podnieśli akcyzę o kilka procent… O kilka, a nie o ponad 100! Kurwa.

Kurwa, chuj, dupa, cycki, jebać.

Musiałem, to pomaga odreagować.

PORAZKA, CZYLI WYSZLO JAK ZWYKLE
Autor: postal
Tagi: porażka  
04 maja 2009, 19:29

Nie udało mi się zrekonfigurować sobie mózgu.

Nie udało mi się przeprowadzić remontu na arteriach swego życia.

Przynajmniej nie na lepsze.

Czyli wyszło jak zwykle.

 

Miało być zupełnie inaczej.

 

Wszystko się wali, rozpada dookoła, gnije wokół.

 

Zawalam kolejne terminy, niedopełniam zobowiązań, nie posuwam się naprzód, raczej cofam. Cofam do tyłu. Bez sensu, jak wszystko, co ostatnio robię, myślę.

 

Myśli samobójcze, to już było.

Tendencje. Też mam za sobą.

Plany.

 

Teraz jestem na etapie spisywania swojego życia, ustanawiania ostatniej woli i kończenia zaczętych spraw i zadań, tylko tych ważniejszych i bliskich.

 

We’ll be alright.

NEURONOW TERABAJTY
Autor: postal
Tagi: neuronów terabajty  
04 maja 2009, 19:21

Neuronów terabajty wiją się w kokardy i wstęgi.

 

Szkoła, praca. Praca, szkoła, magister. Bazy danych, seriale, kody, nicki, loginy, piny, hasła, numery, banki, oferty, reklamy, mp3. Audio, video, archiwa, pliki, ceny, metki, wspomnienia, emocje, ludzie słowa, kłamstwa, prawda, emotikony, bony, talony. Wypłata, długi, kredyty, rachunki, bilingi, konta, telefony, faxy, pesele, NIPy, RORy, rowery, komputery, gry, pasjansy, horoskopy, wróżby, imiona, twarze, nazwiska, wyzwiska. Wrogowie, przyjaciele, przeźroczyści, neutralni. Dilerzy, paserzy, hodowcy, ogrodnicy, prąd, 100 gram koksu, dzwon, zgon, czarna odzież. Wycieczki, terminy, egzaminy, konspekty, scenariusze, umowy, zlecenia. Komunie, prezenty, zaproszenia, goście, sesje. Regony, bony!!

 

STOP!

 

Slow down. God can’t hear You!!

 

STOP!

 

Przeładowanie informacjami. Mózg mi się skończył, pamięć zapełniła, baterie rozłądowały!!

Mam dosyć!! Nie chcę przetwarzać, analizować, wnioskować, zapamiętywać, informować, przekazywać!!

 

WAKACJE, URLOP, ODPOCZYNEK!!

 

Wysiadam, niedomagam. Nie mogę, nie daje rady.

Zamknijcie się!! Chuje!! Nie zadawajcie pytań, nie oczekujcie odpowiedzi!!

Pierdolcie się sami!! Nie mówcie, nie szczekajcie, nie miałczcie, nie kraczcie!!

 

Chemiczny reset.

COCA
Autor: postal
Tagi: kokaina  
20 marca 2009, 20:12

Wczoraj nic nie napisałem, bo się schlałem.

 

- Już nigdy tego nie wezmę!

- To gówno Piotrek.

- W ciągu miesiąca przećpałem samochód, wiesz?

- Wiem. Napijmy się. Zdrowie.

 

Gosia coś do mnie czuje. Pięknie.

Próbowałem ją spławić. Specjalnie ją obraziłem, chciałem ochronić ją przede mną.

 

Chciałem ochronić siebie przed sobą samym…

 

Pomimo to wyciągnęła do mnie rękę.

Ja czuję coś do Gosi. Pięknie.

Jak pozbyć się kogoś ze swojej głowy? Wpuścić tam kogoś innego.

 

Jutro jadę odwiedzić chrześnicę. Ma urodziny.

Nie byłem u niej 3 lata…

Nie nadaję się na to stanowisko. Zapytany odmówiłem, zasłaniałem się brakiem bierzmowania. Wrobili mnie w to, ja się nie prosiłem!!

Nawet czarni biorą w łapę.

 

Wrócę w niedzielę. Następnego dnia…

Wraz ze mną jedzie solidny zapas Relanium.

PSYCHOLĘKI
Autor: postal
Tagi: psycholęki  
18 marca 2009, 21:16

Dziś nie zdarzyło się nic szczególnego.

No może poza tym, że pierwszy raz od miesięcy miałem stany lękowe.

 

Na szczęście miałem pod ręką Relanium.

Kiedy zaczęło działać nawet przyjemnie siedziało mi się w szkole na zajęciach (a już miałem się wrócić do domu sądząc, że wziąłem za mało).

 

Po powrocie do domu wypiłem 2 piwa i jestem w doskonałym, perfekcyjnym, krystalicznie czystym stanie zchilloutowania.

 

Helo Dali.

RETROSPEKCJA
Autor: postal
Tagi: retrospekcja  
17 marca 2009, 01:20

Introspekcja zakończyła się retrospekcją (z wszystkim, co z tym związane).

 

Niepowodzenie. Mówię sobie, że to ostatni raz.

Zobaczymy.

 

Dowiedziałem się, że zaatakowałem więcej osób.

Słowa rzucane, jak noże (ostre, dobrane i wyważone na miarę, skalibrowane do ofiary) poszybowały w wielu kierunkach.

 

Dlaczego?

Nie wiem.

Naprawdę nie wiem!

 

Nie pamiętam!

CIOS, KTÓREGO NIE ZADAŁEM.
Autor: postal
Tagi: od początku  
16 marca 2009, 19:00

Przedwczoraj (a może było to wczoraj, nie jestem pewien, czas rozciągnął się, zniekształcił, wygiął do wewnątrz, zawirował i spiralą pomknął w dół) zrobiłem coś, czym sam siebie zadziwiłem. Nie, zadziwiłem to niewłaściwe słowo., ja sobą wstrząsnąłem.

 

Nie wiedziałem, że jestem do tego zdolny. Nie spodziewałem się tego.

Cios padł nagle, z zaskoczenia, wymierzony był w odwrócone do mnie plecy. Jadowy kolec pomknął prosto w kierunku serca.

 

Ja go nie zadałem. Nie miałem powodów, zamiaru, nie chciałem tego.

 

Może chciałem, może przez chwilę pomyślałem o tym, ale nie zamierzałem powiedzieć na głos. Coś powiedziało za mnie. Coś z wnętrza mnie, ale przecież nie ja.

 

Jakbym był 2 osobami…

To już nie dezintegracja osobowości. To zalatuje mi schizofrenią. Cuchnie jak przepalone obwody elektryczne.

 

Wpadłem w gniew?
Ludzie w złości mówią straszne rzeczy. Potem żałują.

 

Ja żałuję.

Bardzo żałuję. Mam wyrzuty sumienia, jak nigdy przedtem, jestem zły na siebie samego, gardzę sobą.

To niewybaczalne. Nie sądziłem, że mógłbym coś takiego powiedzieć najgorszemu wrogowi. Powiedziałem osobie niewinnej. Dopiero, co odzyskującej do mnie zaufanie.

 

Dlaczego? Nie wiem.

Nie miałem powodu.

 

Wpadłem w gniew?

 

„Blackout”, czarna dziura w pamięci, luka w życiorysie.

Poszedłem spać, zwyczajnie o tym zapomniałem. Źrenice zamieniły mi się w pięciozłotówki, kiedy następnego dnia, późnym popołudniem zajrzałem do folderu „Wiadomości wysłane” na pewnym bardzo popularnym portalu społecznościowym.

 

„Co to kurwa jest?? Skąd to się wzięło do diabła??”

Tłukło mi się w głowie w rytm oszalałych uderzeń serca. Dłonie zaczęły drżeć i to wcale nie z powodu głodu alkoholowego (a może?).

 

Zespół Korsakowa?

Wpadłem w gniew?

 

„Każdy krok z nim to zasadzka, może ugryźć Cię z znienacka. Może w łeb Ci dać zza płota, skorpion wielka to zgryzota”

 

Boję się. Boję się siebie.

Boję się tego, co mogę powiedzieć, tego co mogę zrobić.

Do czego mogę się posunąć?

 

Straciłem do siebie resztkę zaufania.

Straciłem resztkę szacunku do własnej osoby.

 

Nie pozostaje mi nic innego, jak odejść, schować się, ukryć w cieniu. Poczekać.

Ale nie będę czekał bezczynnie.

 

Zrobię sobie remont na strukturze mego DNA.