Archiwum styczeń 2009


KAMYK, PAPIER, NOZYCE
Autor: postal
Tagi: dziewczyny  
31 stycznia 2009, 19:28

Tik-tak, tik-tak, tik-tak…

Czas… Czas… Czas…

Sztuka dla sztuki, dopóki 26 lat cię nie dopadnie.

 

KAMYK, Papier, nożyce.

W moim życiu są trzy kobiety. Każda odwzajemnia moje bardziej lub mniej szczere zainteresowanie. Każda zachęca do dalszej interakcji zmierzającej do kumulacji emocji dysocjacji.

 

KAMYK aka TNzK. Chyba się zakochałem. Jeśli jeszcze nie, to jest to kwestią dni. Super, tylko ona ma chłopaka i 19 lat.

Papier. Bokserka wagi papierowej. Polubiłem ją od chwili, kiedy poskładała mnie w 20 sekund na pierwszym treningu. Nie kocham jej, musiałbym się zmusić.

Nożyce. Dziewczyna z grupy. Ostra jak nożyczki krawieckie. Tnie i kłuje. Wyzwanie, twarda sztuka. Intrygująca.

 

Co się teraz stanie?

Co będzie dalej?

PRAWIE DOSKONAŁY DZIEŃ
Autor: postal
Tagi: niesamowite  
29 stycznia 2009, 22:00

Agnieszka zaprosiła na kawę.

Gosia mnie przepraszała i była zaskakująco miła.

Umówiłem się z Agatką do kina.

 

To byłby niesamowity dzień, gdyby nie okrutna awantura z matką.

TRIUMPH
Autor: postal
Tagi: sukcesy  
29 stycznia 2009, 13:50

     20 minut rozmowy. Bez scenariusza, bez punktów, bez pomocy naukowych. Zamiast beztroskich tematów, tematy trudne. Pod koniec zrobiło się ostro, krzyczała na mnie. Zawsze najbardziej się ożywiała, kiedy się kłóciliśmy. Powiedziałem, że nie będę więcej dzwonił, że zrobiłem, co mogłem. Pomyślałem sobie to koniec. Definitywnie.

Zgadnijcie, kto mnie dzisiaj zaprosił na kawę.

Ot, taki dodatek do dobrego dnia. Pogadaliśmy kilkanaście minut, okazało się, że mamy o czym. Szybko musiałem się jednak wycofać, tyłem jak rak, albowiem przyszedł jej były narzeczony. Przyszedł, bo byliśmy u niego, mniejsza o to.

Nie wiem, co będzie dalej. Osiągnąłem swój cel, wystarczy.

 

Spławiłem Gosię.

     Studiujemy razem. Od jakiegoś czasu tak dla hecy, na „pół gwizdka” próbowałem się do niej zbliżyć. Próbowałem na różne sposoby, im bardziej się starałem, tym bardziej anty była ona. Jakiś zawód miłosny z przeszłości. Tłumaczyła mi, że się boi, że chciałaby, ale nie może. Ja się przekonałem, że mogę, ale mi się nie chce jej oswajać. Nie mam czasu.

 

     Zaproszę dzisiaj na kawę moją pierwsza sparing partnerkę z krav-magi.

Mogę, wystarczy chcieć.

TRY AGAIN
Autor: postal
Tagi: again and again  
28 stycznia 2009, 12:39

Nikt mi nie powie, że nie próbowałem.

 

Zadzwonię też dzisiaj, zresztą powiedziałem, że zadzwonię.

Trzeba dotrzymywać słowa.

 

Nikt mi tego nie powie.

Zwłaszcza ja sam.

 

Trzeba było się w to nie angażować.

Poprzestać na uzyskaniu wybaczenia.

 

I koniec.

FUCK NO, FUCK YOU AND SHUT YOUR FUCKIN'...
Autor: postal
Tagi: poddaję się  
27 stycznia 2009, 22:35

Socio, zrób mi przysługę i nie czytaj tego.

 

     Odbyłem z Agnieszką inspirującą, poruszającą do głębi, zniewalającą i urzekającą jak to, że podczas wojny z Vietkongiem cztery miesiące chowałem się pod wodą oddychając przez słomkę, rozmowę. Pierwszą w zamierzeniu prawdziwą od 4 miesięcy.

     Godzina przygotowywania się, sporządzania listy beztroskich tematów, schematu rozmowy, planu działania.

     Cztery i pół minuty starannie prowadzonego monologu, ważenia i uważnego dobierania słów, przerywanego jej „mhm” i „ehem”. Głową ją bolała.

     Mhm, takiego chuja.

 

- Spotkamy się? Pójdziemy na kawę?

- Nie wiem.

- Od czego to będzie zależało?

- Nie wiem.

 

Pierdolę, wysiadam. Poddaję się.

Nikt mi nie powie, że nie próbowałem.

Naprawić się nie da tego, co znikło.

 

Czas zebrać w sobie pospolite hordy.

DZIENNIK MISJI ZAKTUALIZOWANO
Autor: postal
Tagi: nowe zadania  
26 stycznia 2009, 15:53

Odprawa 26.01.2009.
Cele do zrealizowania od zaraz.

 

1. Nie pić alkoholu.
2. Zaliczyć sesję.
3. Poznać lepiej Agatę, nie kopać jej więcej tak mocno.
4. Pracować nad sobą intensywnie.
5. Iść do kościoła, pomodlić się.
6. Budować i wzmacniać relacje interpersonalne.
7. Zapomnieć o Agnieszce!!

MISJA ZAKONCZONA ODSLONA 2
Autor: postal
Tagi: witaj w domu  
26 stycznia 2009, 13:39

25.01.2009, niedziela, godzina 23:14

 

„Tym razem wiem czego chcę. Chcę być Twoim kolegą, z którym czasem będziesz chciała pogadać.”

 

26.01.2009, poniedziałek, godzina 00:12

 

„Jesteś moim kolegą, z którym mogę czasem pogadać. Możesz dzwonić, kiedy chcesz. Jak nie mam ochoty albo czasu gadać, to mówię, chyba zauważyłeś…”

 

     To było za proste. Miesiąc trucia dupy i tak z dnia na dzień, nagle… W jednej chwili… I już?

MISJA ZAKONCZONA
Autor: postal
Tagi: bez happyendu  
25 stycznia 2009, 22:18

Znalazłem ją.

Szukałem długo. Prościej byłoby podejść i zapytać, ale kolejny raz bym się nie odważył.

Wiedziałem, w której sali ma zajęcia we wtorek o 11:30. To wiedziałem od początku, i w tym punkcie na długo utknąłem. Za dużo kierunków, za dużo roczników. Myślałem, kombinowałem, poddałem się.

Tydzień temu nie było jej na korytarzu. Na drzwiach sali wisiała karteczka. Doktor taka, a taka odwołuje zajęcia z kierunkiem takim, a takim, rokiem takim, a takim z powodu.

Deus ex machina. Miałem gotowy scenariusz na taką okoliczność. Pościągane plany zajęć. Na tej podstawie bez trudu wywnioskowałem grupę. Jak tajny agent pojawiłem się na uczelni z aparatem. Uczelnia nie dba o bezpieczeństwo danych osobowych studentów, w gablocie wiszą listy, a może tak być powinno? Nie mnie to oceniać. 25 nazwisk, zacząłem od tyłu. Błąd. Trafiłem za 22 podejściem. Nasza-klasa, powinni tego zabronić.

Następnego dnia rozmawialiśmy już na Gadu-gadu. Trzeciego dnia wyrok. Ma chłopaka.

 

Kiedy nie będzie lekko, stawiaj czoło inwazji. Powiedz nie takie piekło pokonaliśmy w Azji.

 

Zrobiłem sobie po znajomości komplet badań krwi. Siadła mi trzustka i wątroba. Nie dobrze, pierdole, nie piję już za Twoje zdrowie. W ogóle musze przestać.

 

Jest wiele możliwości. Jest wiele opcji.

Co się teraz stanie? Co będzie dalej?

COS O HOMO SAPIENS
Autor: postal
Tagi: homo sapiens  
17 stycznia 2009, 22:59

„Ludzie jako gatunek mają wrodzoną skłonność do autodestrukcji.

Jeśli umieścić 2 ludzi w zamkniętym pokoju, już po jednym dniu zaczną szukać pretekstu, żeby się pozabijać…”

CZESC
Autor: postal
Tagi: cześć  
16 stycznia 2009, 13:45

- Cześć.

- Cześć.

<nie wiem, co więcej mogę ci powiedzieć. ty też milczysz. dobra przyjmuje wyzwanie, kto pierwszy coś powie, ten frajer. nie mrugnę! nie mrugnę. kurwa ile ty możesz nie mrugać?? nie mrugnę… kurwa, mrugnąłem! dobra mamy impas, patowa sytuacja. to ja pójdę w lewo, a ty w prawo… aha! to było mrugnięcie! psychika ci siada!>

- Dobrze wyglądasz.

<ha! wygrałem!!>

- Ty również. Nawet lepiej niż ja, bo mi pryszcz na czole wyrósł.

<poszedłem w prawo, kierunki mi się pomyliły>

WE ALL BLEED THE SAME
Autor: postal
Tagi: na moje podobieństwo  
12 stycznia 2009, 14:07

     Jeśli mówię, że Cię rozumiem, bo też przez to przechodziłem, to nie kłamię, wcale nie chce Cię pocieszyć, ani zmniejszyć dystansu.

     Może nie w takiej sytuacji, może nie w tym czasie, ale naprawdę też to czułem, też przez to przechodziłem.

     Wszyscy czujemy podobnie. Tak już jesteśmy skonstruowani. Nie jesteś wyjątkiem.

     Wyjątkowi są szaleńcy i psychopaci.


- Proszę pana, mogę pożyczyć ten nóż?

AMAZING MAZE
Autor: postal
Tagi: labirynt  
09 stycznia 2009, 17:43

- Panie i panowie! Witamy w dzisiejszym wydaniu Niesamowitego Labiryntu! Mam na imię Jeff Nipples.

- A ja jestem Jimbo Jizym. Do Niesamowitego Labiryntu prowadzi ponad 5 tysięcy wejść i nie ma ani jednego wyjścia! Dzisiejszym ochotnikiem jest Rick.

- Będziemy go nazywać Rick the Dick.

- Dickface jest bezrobotnym, bezużytecznym społecznym pasożytem, który jak popije bije swoją żonę.

- Zobaczymy jak pan twardziel poradzi sobie w naszym Labiryncie!

 

- Co tam cipko? Jestem Violent J, będę twoim przewodnikiem na dzisiejszy dzień, okay? K. Jest tu dożo drzwi, podłoga jest śliska, gdyby nie ja, mógłbyś samotnie błądzić korytarzami przez wiele dni. Skręć w lewo zawsze zanim skręcisz w prawo, a twoja lewa powinna być po prawej. Zgadza się? Dobrze, więc zacznijmy show, idź i otwórz pierwsze drzwi! Witam w pokoju tortur, poznaj Jacka Tobiasza, seryjnego mordercę! I jego piłę spalinową. O cholera, odciął ci ramię w łokciu! Po co się witałeś?! Zamierzasz tak płakać cały dzień? Zabieraj swoją dupę z powrotem do korytarza! Musisz być mężczyzną! No chyba, że nie jesteś… Wszystko, co znajdziesz w labiryncie jest twoje. Biegnij, nie zatrzymuj się! Masz Jacka na swojej szóstej! Miałeś skręcić w lewo, co z tobą? Trafiłeś do pokoju totalnej zagłady. To nie przelewki. Prawie milion czołgów w pokoju, który nie ma prawa ich pomieścić. Jeśli utrzymasz się na nogach będzie okay. Oh, pole minowe na twojej drodze…

 

- O jejku, Rick the Dick ma poważne kłopoty.

- Całkowicie się z tobą zgadzam Jimbo! Wygląda jak kretyn kręcąc się i wirując w powietrzu.

- Za każdym razem można się zadziwić oglądając Niesamowity Labirynt. Zawsze należy oczekiwać nieoczekiwanego.

- Dość gadania, zobaczmy jak dalej potoczą się losy tej gnidy.

 

- Hahaha! Więc przestraszyłeś się tych kilku czołgów mierzących ci z armat prosto w jaja? Znowu uciekłeś na korytarz! Chyba nie zapomniałeś o Tobiaszu? Co to? Ślepy zaułek, drzwi zamknięte? Długa droga z powrotem, po prostu zapukaj! O matko! Pułapka. Pięć karabinów maszynowych zrobiło ci kilka dodatkowych otworów w ciele! Trzeba było zawrócić, nie ma wątpliwości! Ruszaj się, z życiem! Lewo, prawo, lewo! Otwórz drzwi!

- Witaj kochasiu! Połóż się z nami, zrelaksuj, pozwól nam się tobą zająć. Labynynt to niesamowite miejsce. Teraz spełnią się twoje najskrytsze marzenia.

- Nie wierzę! Nabrałeś się na to? Co za kretyn! Labirynt to niesamowite miejsce, ale nie aż tak! Tak leż sobie, pozwól żeby cię rozebrały, ale masz włochatą klatę… Zaraz! Słyszałeś to? Co się dzieje? Ściany się przesuwają! Wstawaj! Uciekaj, szybko! Uhhh… Nic mu nie będzie.

 

- Jak ci się to podobało Jimbo? Najpierw od przodu przewierciły go kule, teraz od tyłu kolce.

- Uwarzam Jeff, że to pieprzony idiota. Kto przychodzi w takie miejsce, żeby spełniać swoje seksualne fantazje? Trzeba być skończonym perwersem, żeby przedkładać to nad własne życie.

- Masz absolutną rację Jeff. Zobaczmy, co jeszcze Dick kompletnie spieprzy.

 

- Już w porządku, nie ma się czego bać. Powiew świeżego powietrza, wyjście musi być blisko. Patrz! Telefon! Ciągle masz jedną rękę, więc zadzwoń! Co słyszysz? Aaaa, słuchawka odgryzła ci ucho! Zjedź zjeżdżalnią! Jedź szybciej! Gwoździe! Co za nieszczęście! Przestań już wrzeszczeć. Otwórz te drzwi! Drzewa, las! Jesteś na zewnątrz! Mgła… Świetne miejsce do ukrycia się… Dla istot z sennych koszmarów. Uważaj, po czym stąpasz. Pułapka na niedźwiedzie! Złapała za kostkę, odcięła stopę! Co to za żyłka? Upadłeś prosto na nią. Setki młotków i kowadeł spadających z drzew dopełnia obrazek. Znowu w budynku! Uratowany, wreszcie! Spójrz, za szybą! To twoja rodzina! Uuu, śmieją się z ciebie i pokazują palcami! Wyglądają dziwnie, chyba coś mówią? Posłuchaj! „Zdychaj śmieciu, już po tobie”. Przynajmniej wiesz, że zawsze miałeś rację, nigdy cię nie kochali. Kolejne drzwi. Teraz wrócisz do domu, albo… Albo bawimy się dalej!

WSZYSKO SIE ZMIENIA SZYBKO WOKOL
Autor: postal
Tagi: flow  
08 stycznia 2009, 00:33

     Jest ciemno. Absolutnie ciemno. Zgasł telewizor, zgasło światło, zgasły gwiazdy, zgasł księżyc. Kiedy wyglądam przez okno nie widzę niczego. Nie wiem, czy 30 metrów niżej ciągle jest ziemia. Nie widzę jej… Jest tak cicho. Nieruchome powietrze przeszywa jedyna świdrująca czaszkę częstotliwość. Wołam, ale nie słyszę swojego głosu. Boli mnie głowa, tak bardzo boli, atak migreny?

     Latarka! Powinna być gdzieś tu, na parapecie. Nie ma! Nie ma parapetu!! Co się dzieje??!! Moja głowa!! Jest! Jest!! Gładka, owalna, chłodna w dotyku. Wielkości długopisu.

     Aaaaaaaa!! Ból rozsadza mi czaszkę! Upuściłem ją! Wypadła mi z ręki, kiedy chwytałem się za głowę. Nie słyszałem gdzie upadła! Nie słyszę jak krzyczę, a krzyczę na pewno!! Szukam po omacku. Mój pokój nie może być taki duży! Gdzie są ściany? Gdzie jest dywan?

<klik>

     Podłoga delikatnie wibruje. Coś ogromnego i ciężkiego przesuwa się z miażdżącym metalicznym zgrzytem, zupełnie jakby pękał kadłub gigantycznego statku. Wszystko w około drży, powietrze porusza się w chaotyczny sposób. Faluje i wiruje. Wibruje.

     Ściany… Przesuwają się!! Pokój… Mieszkanie! Cały blok się zmienia. Tasuje, jak talia kart!

     Mooja głowa!!

<klik>

     Cisza…

                  Bezruch…

                                   Ciemność…

PFF-KKAA-ANANA
Autor: postal
Tagi: opiłem się  
04 stycznia 2009, 19:46

     Bóg się stara. Naprawdę się stara, niemalże czuję jego obecność.

     Obudziłem się dziś rano i zamiast znajomego otępienia, jakie nieustannie czułem od roku poczułem, że mogę.

     Jest wieczór, a ja nie bałem się ani minuty. Nawet napisałem pracę zaliczeniową. Jedną z pięciu, jutro napiszę kolejną.

 

     Co się dzieje? Jak to, tak? Chcę więcej. Nie zostawiaj mnie teraz!!

 

     Wczoraj miałem napad. Napad gniewu. Zasnąłem nienawidząc, sen przyniósł zapomnienie.

     Miałem jeszcze tyle napisać, ale myśli umknęły. Słowa rozlały się w fali alkoholu, jaką serce wpompowało mi właśnie do mózgu.

 

Hala-mele-bule… Amagada-tasata-patata…

Humpff-kkhnn..

 

     Myślę obrazami…

EMOCJONALNA SINUSOIDA
Autor: postal
Tagi: cześć postal  
04 stycznia 2009, 00:58

Moją cudowną metamorfozę chuj strzelił. W ciągu 3 sekund, za sprawą jednego zdjęcia.

Wszystko, nad czym ciężko (w moim odczuciu) pracowałem diabli wzięli.

 

Dobry Bóg dał, Dobry Bóg zabrał. Dzięki Ci Boże, próbuj dalej.

 

Znów czuję nienawiść. Znów czuję gniew. Znów chcę zabijać. Ale nie AŻ TAK, tylko trochę.

Ty głupia suko, a żeby cię… Żeby jego… Żeby was… Żeby waszych przyjaciół, kolegów i znajomych. Wasze potomstwo i sąsiadów…

 

Mądra dziewczynka! Dobrze, że nie pozwoliła mi podejść bliżej.

To wszystko dzieje się tylko w mojej głowie.

 

Kocham Cię, więc giń!!

A TY nawet nie chcesz mnie znać…

Bardzo rozsądnie.

 

Tik-tak, tik-tak, tik-tak…

Babciu, Mamo. Tylko Wy trzymacie mnie prosto. Kiedy Was zabraknie wszystko się zawali i nie obchodzi mnie, co mi zostawiacie.

Byle przetrwać do końca świata. Mojego prywatnego.

TESKNOTA
Autor: postal
Tagi: tęsknota  
03 stycznia 2009, 14:18

Tęsknię.

Tęsknię za 30 centymetrowym śniegiem, tęsknię za ciągłą obecnością ludzi, do których zawsze mogłem się odezwać. Tęsknię za przestrzenią, za wolnością, tęsknię za aktywnością, za ruchem. Tęsknię za przyjaciółmi, których miałem, a których zabiłem. Tęsknię za miłością, którą kiedyś przeżywałem.

 

To już bezpowrotnie stracone.

Ale jeszcze wszystko przede mną.

Ja żyję. I mam się dobrze.

ZAKOPANE
Autor: postal
Tagi: sylwester  
01 stycznia 2009, 01:18

 

     Pierwszego dnia chciałem natychmiast uciekać.

Od razu poszedłem do sklepu po wódkę.

300 kilometrów od domu, uwięziony na jakimś zadupiu, na krańcu kraju, otoczony obcymi ludźmi, dziwnymi ludźmi. Wyrwany z bokowiska, przeniesiony do całkiem innego, nieznanego środowiska, innego świata.

     W ramach integracji poszliśmy na Krupówki, czułem się zobligowany iść z grupą z pokoju (dziesięcioosobowego, który zaanektowaliśmy w dziewiątkę), chociaż bałem się, bardzo się bałem, bałem się wszystkiego. Kolorowych świateł, tłumów na ulicach, zaprzężonych w konie bryczek, jeżdżących niebezpiecznie blisko, nawet góralskiej kapeli w karczmie… Tylko butelka w kieszeni na piersi i 13 stopniowy mróz były znajome.

     Cieszyłem się, kiedy wróciliśmy do kwatery i poszli spać, ale długo nie mogłem zasnąć, a kiedy mi się wreszcie udało 2 razy budziłem się w nocy czując duszność.

 

     Drugiego dnia zaczęło mi się podobać.

Podzieliliśmy się na 2 obozy.

     Zostałem przywódcą tych, którzy chcieli zwiedzać. Wieczorem przy wódki butelce nazwaliśmy się Oddział Delta, jednogłośnie (ja głosowałem pierwszy) mianowany zostałem Sierżantem. Drugą grupkę ochrzciliśmy Gamma, gamma jak geje. Trochę bez sensu, ale pijany się nie myli.

     Jako dowódca Delty opracowałem trasę wycieczki i zostałem przewodnikiem. Krupówki – Gubałówka – Butorowy Wierch – Baza. Wspominałem, że mieszkaliśmy w stu letniej szkole?

<kurwa! jebane jego mać PKP! musimy spóźniony ekspres przepuścić, cofają mi skład o 5 kilometrów! chuje>

     Krupówek w dzień nie poznałem. W nocy jednak robią lepsze wrażenie.

Wjazd na Gubałówkę, dno. W wagoniku zrozumiałem, jak musieli się czuć załogi T-80 w Kuwejcie. Jedyna różnica, to, że czołgi nie są przeszklone, ale widziałem tylko drzewa, nic poza tym.

Za to widok ze szczytu… Nie do opisania.

     Przestrzeń (a ja myślałem, że jak wejdę na dach swojego wieżowca to mam przestrzeń), niewyobrażalna przestrzeń, ograniczona leżącymi gdzieś hen w oddali, majestatycznymi, tytanicznymi pasmami gór, opasanymi porozdzieranymi strzępkami mgły, o graniastych wierzchołkach ginących w chmurach.

<Kraków, zniknął pokrywający wszystko lśniącą, puszystą warstwą śnieg, który tak pokochałem…>

Szok, wyciskający z oczu łzy. Długo tak stałem i się gapiłem, zauroczony.

     Zjazd kolejką z Buforowego Wierchu. Dyndająca kilkanaście metrów nad głowami jeżdżących narciarzy krzesełkowa gondola. Potok adrenaliny, potop euforii.

     Po obiedzie w bazie wyruszyliśmy jeszcze na Kasprowy Wierch, ale tylko zrobiliśmy niepotrzebnie hektar, bo kolejka była nieczynna.

     Zacząłem żałować, że będę tu tak krótko. Mógłbym tu zamieszkać. Na zawsze.

 

     Z pewną dozą niechęci wypożyczyłem narty. Z pewną dozą nieśmiałości zjechałem z 1/4 stoku. Przeżyłem. Zjechałem z 1/2. Przeżyłem. Kupiłem karnet na wyciąg. Kupiłem następny karnet. I jeszcze jeden. 6 godzin z jedną przerwą na grzane piwo. Ale mnie wessało. Jeździłem jak wariat. Pod koniec pokonanie stoku zajmowało mi 6 sekund. Wyciskająca z oczu łzy prędkość, wywalający się po drodze amatorzy, których wymijałem z dzikim krzykiem. Im bliżej, tym lepiej. Nie upadłem ani razu, nie licząc tego, kiedy wjechała we mnie gruba kobieta, ale ja wtedy stałem w kolejce do wyciągu. To się nie liczy. A baba była jak pocisk, wyrwało mnie z nart. Za którymś razem, kiedy podjeżdżałem pod górkę, popłakałem się ze szczęścia, kiedy w słuchawkach usłyszałem „Pozytywnie, nie wyłączaj mi tego…”. Tak było mi dobrze. Na te parę godzin odnalazłem swój eden. Chyba kupie sobie narty.

<od Zakopanego do Kielc prywatny przedział w Intercity, zerowa klasa za 28zl, nieźle. tylko desperaci wyjeżdżają tego dnia z Zakopanego, kiedy wszyscy normalni ludzie chieliby się tu dostać>

 

     No i wróciłem. 31-go. Dlaczego? Skończyły mi się pieniądze. Kiedy zajrzałem dzisiaj rano do portfela miałem 32 złote.